Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu

Pozostało jeszcze:

11
DNI

do zakończenia rozliczeń podatkowych w Norwegii

Rozlicz podatek

Najgłupszy złodziej w Norwegii stanie przed sądem

 
 Ilustracja: stock.xchng
Mężczyzna został ogłoszony „najgłupszym złodziejem Norwegii” po tym, kiedy rok temu utknął w okienku piwnicznym domu przy Trondheimsvegen, skąd, wychłodzonego, uwolniła go po dwóch godzinach straż pożarna. Mężczyzna z płaczem przepraszał wtedy za kłopot, jaki sprawił strażakom. Potem okazało się, że pechowy 42 latek to jeden z najaktywniejszych włamywaczy w Oslo.

Odkąd w październiku ubiegłego roku pechowiec trafił do aresztu, ilość włamań do biur i firm w Oslo spadła o połowę.

Mężczyzna posiada brytyjski paszport i dotąd był w zasadzie bezkarny, gdyż zdiagnozowano go jako osobę chorą psychicznie i niepoczytalną i w związku z tym raz za razem wypuszczano bez wymierzania jakiejkolwiek kary.

Według policji, w ciągu ostatnich 16 lat mężczyzna złamał prawo 750 razy i wielokrotnie był chwytany na gorącym uczynku. Dotąd - bez konsekwencji, ale w końcu przyszła kryska na Matyska i w poniedziałek recydywista-rekordzista stanie przed sądem w Oslo, oskarżony o 170 włamań i kradzieży.

Co się zmieniło? Otóż w październiku biegli postawili nową diagnozę. Według niej mężczyzna jest teraz poczytalny i dlatego można postawić mu zarzuty. Dlatego też od października mężczyzna przebywa w policyjnym areszcie.

Mniej włamań

Akt oskarżenia obejmuje przestępstwa popełnione, według policji, od grudnia 2010 do października 2011, głównie włamania bądź próby włamań do firm i biur w centrum Oslo. Łupem włamywacza padały najczęściej laptopy i gotówka.

- Wcześniej odnotowywaliśmy około 40-45 włamań do siedzib firm w Oslo miesięcznie. Po 1 listopada liczba ta spadła o połowę. Nie mamy wątpliwości, że ma to związek z zatrzymaniem „najgłupszego złodzieja" - mówi prawnik policyjny, Vegard Rødås, który będzie pełnić rolę oskarżyciela w procesie.

Niepoczytalny, czy bezczelny?

Niedługo minie 11 lat, od kiedy 42 latek ostatnio stanął przed sądem. Ówczesny sąd grodzki w Oslo uwolnił go od zarzutów z powodu stanu psychicznego. Wniosek o uniewinnienie złożył wtedy sam prokurator. Podsądny wiedział o tym i wykorzystał to: gdy później był łapany na gorącym uczynku, sam informował policję o swoim stanie zdrowia, tj. o tym, że ma diagnozę niepoczytalnego. Nie dbał także specjalnie o ukrywanie się, czy zacieranie śladów po włamaniach.

Mimo tego ewidentnie bezczelnego zachowania policja nie podważa tego, że przed grudniem 2010 złodziej był niepoczytalny.

- Opierając się na obecnym raporcie biegłych uznajemy, że oskarżony był poczytalny od grudnia 2010. Dlatego też akt oskarżenia dotyczy spraw z tego okresu. Teraz odbędzie się normalna rozprawa, podczas której sędziowie rozstrzygną ostatecznie o poczytalności tego człowieka - podkreśla Rødås.

Rødås określa pozwanego jako skłonnego do współpracy. Według niego, mężczyzna w trakcie przesłuchań przyznał się do większości spośród zarzucanych mu czynów. Rødås nie chce jednak zdradzić, o jaki wymiar kary dla notorycznego włamywacza będzie wnioskował.

- Zakres jego działalności rabunkowej jest zdecydowanie niepokojący. Co więcej, ilustruje on dobrze problem, jaki stanowi grupa osób uznanych za niepoczytalne i w związku z tym niemogące odpowiadać przed sądem za swoje czyny, a które to osoby jednocześnie nie mogą być zgodnie z obowiązującym prawem przetrzymywane na oddziałach psychiatrycznych.

Utknął w windzie

Jednym z przedsiębiorstw, wielokrotnie „odwiedzanych" przez 42 latka jest Gamle Oslo tre og tekstil (GOTT) z Grønland.

-  Kilka lat temu utknął u nas w windzie. Gdy pierwsi pracownicy przyszli do pracy, usłyszeli wrzaski dobiegające z windy. Zadzwonili po policję, która wyciągnęła go i zabrała ze sobą - wspomina dyrektor administracyjny GOTT, Lars Sevatdal.

W niecały rok później, włamywacz powrócił. Tym razem wyniósł z firmy dwa laptopy. Było to już jednak w okresie, za który może odpowiadać przed sądem.

-  Wszedł przez piwnicę. Potem przebił kopniakiem ściankę działową, ale pozostawił odciski palców. Policja, znając jego sposoby działania, z łatwością zidentyfikowała go - opowiada Sevatdal. - My, i z pewnością nie tylko my, cieszymy się, że ten człowiek w końcu usłyszy zarzuty.


Źródło: Aftenposten



Reklama
Gość
Wyślij


Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok