Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu

Pozostało jeszcze:

4
DNI

do zakończenia rozliczeń podatkowych w Norwegii

Rozlicz podatek

Kup pan bazę, czyli armia norweska wyprzedaje nieruchomości

 
 Baza Skarsteindalen
 Fot. Forsvarsbygg skifte eiendom
"Litwini kupują obiekty wojskowe w północnej Norwegii ", "Obywatele państw Europy środkowej i wschodniej wykupują nieużywane budynki wojskowe". "Pewna rodzina z Litwy posiada teraz największą „hyttę” w kraju” – donosi (alarmuje?) dziennik Aftenposten. No cóż - skoro wojsko sprzedaje, a ich na to stać...


Pewna litewska rodzina wyłożyła na stół 300 000 koron i w ten sposób weszła w posiadanie dawnej kantyny żołnierskiej wraz z działką w bazie wojskowej Skarsteindalen na wyspie Andøya w Nordlandzie. Całkowita powierzchnia nieruchomości, którą rodzina planuje wykorzystywać w celach rekreacyjnych, to 3 635 metrów kwadratowych.

Inny budynek tego typu, również położony na terenie bazy Skarsteindalen, kupiła inna litewska rodzina, a tereny sąsiedniej bazy firma z Litwy, która chce urządzić tam centrum turystyczne dla wędkarzy.

- Sprzedawane przez nas wojskowe budynki i tereny zostały opuszczone przez wojsko i nie będą przez nie więcej wykorzystywane. Te budynki są puste – podkreśla Marit Jakobsen Leanger, dyrektorka Forsvarsbygg skifte eiendom, czyli firmy zajmującej się administrowaniem i sprzedażą nieruchomości powojskowych.

Komu bazę U-botów, komu?

Na pytanie o to, co by było, gdyby np. jakaś spółka rosyjska zechciała kupić dawną supertajną bazę dla łodzi podwodnych Olavsvern koło Tromsø, Jakobsen Leanger odpowiada, że obiekt nie jest już ściśle tajny, a armia wystawiła go na sprzedaż, zatem teoretycznie rzecz biorąc mogliby go kupić również Rosjanie, z tym że dyrektorka Skifte eiendom podkreśla, że przy ocenie ofert kupna bierze się pod uwagę również to, co przyszły właściciel chce zrobić z zakupioną nieruchomością: czy jej wykorzystanie będzie z korzyścią dla lokalnej społeczności itp.

Samą bazę Olavsvern można zakupić za 105 milionów koron. W jej skład wchodzi między innymi wyciosany w skałach suchy dok dla dużych okrętów podwodnych, podziemne hale oraz – już na zewnątrz – przystań dla statków o dużym zanurzeniu, nowoczesne koszary, warsztaty i inne obiekty.

Budowa bazy kosztowała ponad trzy miliardy koron, a do jej sfinansowania dołożyło się NATO, jednak Pakt wyraził zgodę na sprzedaż.

Nowe, cywilne życie wojskowych baz

Wspomniana na początku artykułu, malowniczo położona na wyspie Andøya, wybudowana w czasach zimnej wojny baza wojskowa Skarsteindalen również była tajna i dostępna tylko dla nielicznych. Mogło przebywać w niej nawet do 900 osób: żołnierzy Obrony Powietrznej oraz innych osób związanych z lotniskiem wojskowym Andenes. Pomysł, by zbudować bazę trzynaście kilometrów od lotniska wziął się z chęci zapewnienia bezpieczeństwa jego załodze na wypadek, gdyby „ktoś” (czyt. Związek Sowiecki) zaatakował je przy użyciu broni jądrowej.

W tej chwili baza jest opuszczona, a wojsko przekazało ją w administrację Forsvarsbygg skifte eiendom. Spośród 29 budynków tworzących bazę, tylko jeden nie został dotąd sprzedany. Oprócz Litwinów, wśród nabywców, którzy wykazali zainteresowanie koszarami, pomieszczeniami warsztatowymi, biurowymi i szpitalnymi, magazynami, podziemnymi halami itp. są Holendrzy oraz Norwegowie, zarówno osoby prywatne, jak i przedsiębiorstwa.

- W bazie znów pojawiło się życie. Są tu czynne rozmaite warsztaty i firmy usługowe. Niektóre osoby inwestują w wędkarstwo sportowe, inne traktują nieruchomości jako domki letniskowe – mówi Marit Jakobsen Leganger.

Wojsko pozbyło się jednej trzeciej nieruchomości, a to jeszcze nie koniec

W ostatnich latach norweska armia pozbyła się nieruchomości o łącznej powierzchni aż 2,5 miliona metrów kwadratowych. Pozostało 4,5 miliona m2, ale część z tego również zostanie wystawiona na sprzedaż. Już teraz do kupienia są baza lotnicza w Bodø i część baz Rygge i Mågerø, obóz Bømoen Leir oraz baza marynarki wojennej Olavsvern.

Inną potężną instalacją wojskową, którą czeka rewolucja jest linia umocnień Freja (Frøya-linjen) w północnej części Troms. Gdyby Sowieci zdecydowali się napaść na Norwegię, to właśnie tu miała przebiegać linia obrony Norwegów. W skład umocnień wchodzi 299 betonowych bunkrów. Teraz część z nich ma zostać rozebranych, część objętych ochroną jako zabytki, a część sprzedanych.

Jeśli ktoś ma wystarczająco dużo środków (konkretnie: 54 miliony koron), może w całości nabyć na własność bazę wojskową Bømoen koło Voss o powierzchni około 2 300 km2, a w jej ramach m.in. 71 budynków i pas startowy.

Jaki dokładnie los czeka główną bazę lotniczą w Bodø nie wiadomo, ale dowództwo armii jest przekonane, że już nie potrzebuje tak wielkiego terenu w tym mieście.

Baksy do kabzy, czyli ile kasy za bazy

Skifte eiendom organizuje sprzedaż obiektów wojskowych oraz zajmuje się utrzymaniem i czystością budynków, których nie udaje im się sprzedać. Firma wydaje również duże kwoty na porządkowanie terenów powojskowych i usuwanie odpadów szkodliwych dla środowiska.

W ubiegłym roku Skifte eiendom sprzedało obiekty wojskowe za łączną kwotę 386 milionów koron. Po odliczeniu kosztów, zysk w wysokości 135 milionów został przekazany ministerstwu obrony narodowej.

- To, że sprzedaż tych nieruchomości przynosi zyski, to jedna sprawa. Oprócz tego wojsko oszczędza na kosztach utrzymania tych obiektów, a chodzi tu o naprawdę duże kwoty - podkreśla dyrektorka Forsvarsbygg skifte eiendom.


Źródło: Aftenposten

 

 



Reklama
Gość
Wyślij


Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok