16

Hanne Kristine Fridtun. Foto: archiwum rodzinne |
Zbulwersowani rodzice
Rodzice Hanne, po początkowym szoku spowodowanym śmiercią córki, zareagowali oburzeniem na postępowanie NRK i zdecydowali się wysłać skargę do Rady Etyki Mediów (Pressens faglige utvalg - PFU).
Hanne Fridtun była przewodniczącą socjalistycznej młodzieżówki AUF w regionie Sogn og Fjordane. Log z jej telefonu komórkowego pokazuje, że telefon z NRK miał miejsce 22 lipca 2011 o godzinie 18.00. Sami rodzice mówią, że o tej porze po prostu bali się dzwonić do córki, by nie narażać jej na niebezpieczeństwo.
W materiale opublikowanym przez NRK w internecie o 18.41, Fridtun wyznaje, że nie może rozmawiać głośno:
- Muszę szeptać - opowiada i wyjaśnia, że ukryła się na skraju wody razem z 20 innymi osobami. Mówi także, że w oddali słychać strzały. Również dziennikarz NRK pisze, że w trakcie krótkiej rozmowy z Fridtun słyszał trzy strzały.
Oskarżenie
Rodzice oskarżają NRK o naruszenie dobrych obyczajów w czasie wykonywania pracy dziennikarskiej, mówiąc, że reporterzy NRK powinni byli rozumieć, że rozmawiając z ich córką w takim momencie, narażali jej życie; że szeptanie również mogło być niebezpieczne, skoro nawet przez telefon słychać było strzały.
Oskarżają NRK również o to, że próbowali namówić Hanne na bezpośrednie połączenie ze studiem telewizyjnym (na co dziewczyna się nie zgodziła). Rodzice twierdzą, że taka próba miała miejsce, powołując się na informacje, które mieli byli otrzymać po przesłuchaniu dziennikarza NRK przez policję.
Dalej rodzice Hanne oskarżają NRK o to, że wywiad opublikowano o godzinie 18.41, kiedy sprawca został już ujęty. Rodzice uważają, że NRK powinna zdawać sobie sprawę z tego, że dziewczyna, z którą przeprowadzali wywiad może już nie żyć.
Z treści skargi wynika, że NRK miała później przyznać, że rozmowę przerwano, gdy reporter uświadomił sobie powagę sytuacji, a także, że nie był to wywiad, lecz jedynie „zbieranie informacji" (research). Rodzina uważa zatem, że opublikowanie „materiału informacyjnego" było tym bardziej godne potępienia, gdyż NRK nie rozeznała należycie okoliczności towarzyszących rozmowie z ich córką.
Ostatni zarzut wobec NRK polega na tym, że pracownik stacji zadzwonił do nich i powiedział, że ich córka żyje, a rodzice natychmiast przekazali tę wiadomość dalej krewnym i przyjaciołom. Tymczasem okazało się, że w czasie pomiędzy udzieleniem, a opublikowaniem wywiadu, Hanne Fridtun została zabita.
Wielkie obciążenie emocjonalne
- Działania NRK Sogn og Fjordane z 22 lipca 2011 przysporzyły krewnym ofiar dodatkowych cierpień - pisze prawnik Martin Eiebakke z kancelarii adwokackiej Stabell og Co, który przygotował treść skargi. - W ich stanie emocjonalnym ciężko im zaakceptować sposób, w jaki przeprowadzono ten wywiad, i to, że w ogóle go przeprowadzono w tak krytycznej chwili, tuż przed śmiercią ofiary. To wielkie obciążenie dla bliskich w okresie, gdy wciąż są w żałobie.
Eiebakke uważa, że problem, z którym mamy tu do czynienia, jest szerszy i dotyka nie tylko tej jednej sprawy:
- Ta sprawa pobudza nas do postawienia zasadniczych pytań o sposób postępowania dziennikarzy w kontaktach z osobami znajdującymi się w sytuacji zagrożenia życia.
Rodzice Hanne Fridtun nie chcą wypowiadać się publicznie. Uważają, że ich stanowisko zostało wyrażone dostatecznie jasno w skardze do Rady Etyki Mediów.
Źródło: VG
Reklama
To może Cię zainteresować
01-02-2012 20:33
1
0
Zgłoś
28-01-2012 02:10
0
-1
Zgłoś
28-01-2012 00:05
0
0
Zgłoś
27-01-2012 23:46
0
0
Zgłoś
27-01-2012 23:06
0
-1
Zgłoś
27-01-2012 18:28
0
0
Zgłoś
27-01-2012 10:02
0
0
Zgłoś