
Marianne Lovlie i jej mąż Werner od 28 lat przemierzają świat piechotą. Jeszcze kilka dni temu chwalili polską gościnność. Ale w nocy z 29 na 30 listopada nieznany sprawca zastrzelił im osiołka
Marianne
i Werner rozbili swoje obozowisko w lesie - w pobliżu miejscowości
Sokołowskie Rumunki w powiecie golubsko-dobrzyńskim. W nocy ,gdy
usłyszeli huk. Kiedy wyszli na zewnątrz - ich zwierzę już leżało
martwe - czytamy w „Gazecie
Pomorskiej”.
Osły były z norweskim małżeństwem
od początku. Kilka dni temu Marianne żartowała, że zwierzaki
przeżyją ich samych - bo osły dożywają siedemdziesiątki.
Jak
czytamy w internetowym serwisie „Wirtualnej Polski” - niezwykłe
małżeństwo swą pieszą podróż po świecie rozpoczęło 28 lat
temu. Marianne (informatyk) i Werner (inżynier budowlany) chcieli
zerwać z cywilizacją. Oboje nie mają zegarków ani telefonów.
Żyją z prac sezonowych, najczęściej zbierania owoców. Tak też
zarabiali w Polsce. Poza tym, na co dzień funkcjonują dzięki temu,
co dają im napotkani ludzie. Nocują pod gołym niebem, lub w
namiocie.
Na razie małżeństwo przeszło nieco ponad 250
tys. kilometrów, a ich marzeniem jest pokonać 384 tys. kilometrów,
czyli odległość dzielącą Ziemię i Księżyc. Byli w 43 krajach
w Europie, Afryce i Azji. Wszystkie te państwa zwiedzili na własnych
nogach w towarzystwie psów i trzech osłów o imionach: Desire,
Katarina i Tequilla.
Źródło:Gazeta Pomorska\Wirtualna Polska

To może Cię zainteresować