
O godzinie 01.21 nad ranem we wtorek, policja otrzymała od stróża katedry zgłoszenie o włamaniu.
- Stróż znalazł się na miejscu dosłownie w chwilę po dokonaniu przestępstwa. Zobaczył mały, ciemny samochód, odjeżdżający spod katedry z dużą prędkością. Szukaliśmy go, ale bezskutecznie – mówi kierownik operacyjny komendy policji w Południowym Trøndelagu, Tor Mauseth.
Policjanci przeszukali wnętrze kościoła, ale nikogo więcej tam nie było. Również pies policyjny nie podjął tropu. Natomiast przed wyłamanymi drzwiami do zakrystii policjanci znaleźli stertę monet. Wygląda na to, że złodzieje zgubili je podczas ucieczki. Monety zabezpieczono jako dowód w sprawie. Nie wiadomo, jak dużą dokładnie kwotę stanowią, ale raczej niezbyt dużą. Kolejnym krokiem w śledztwie będzie sprawdzenie, czy uda się pobrać ze zgubionego łupu próbki DNA lub odciski palców sprawców.
Czarna seria
Włamanie dzisiejszej nocy to kolejny z całej serii przykrych incydentów wymierzonych w narodowy skarb Norwegii, czyli katedrę Nidaros, w ostatnich miesiącach.
12. lipca wybito kosztowny witraż. Cztery dni później trzy osoby włamały się do skarbca, a 19. lipca z zakrystii ukradziono sejf, który potem odnaleziono na śmietniku, jednak sprawców nie ujęto.
Jan Tøndelstrand, kierownik prac restauracyjnych przy katedrze komentuje to następująco:
- To tragiczne, że znów dzieje się coś takiego. Miejmy nadzieję, że złodzieje nie ukradli dużo.
Monitoring, który ma zostać zainstalowany w katedrze i na zewnątrz jesienią chyba naprawdę się przyda.
Źródło: Adresseavisen

To może Cię zainteresować