Z przedłożonego w ubiegłym tygodniu przez rząd Narodowego planu transportowego (Nasjonal transportplan) wynika, że w ciągu najbliższych dziesięciu lat z budżetu państwa wyasygnowane zostaną większe środki na rozwój kolei. Mimo to kolejarze wciąż nie są usatysfakcjonowani:
- Niepokoi mnie, że w pierwszych czterech latach dopłaty będą o 1,3 miliarda koron niższe, niż zasygnalizowane przez Zarząd Infrastruktury Kolejowej potrzeby - mówi szef koncernu NSB, Geir Isaksen, w rozmowie z telewizją NRK. - Oznacza to, że w tym okresie będzie można przeprowadzić mniej remontów torów i pozostałej infrastruktury, niż Zarząd uznał za konieczne.
Isaksen zwraca się do rządu z apelem o nadanie pracom remontowym i konserwacyjnym większego priorytetu, niż budowie nowych linii dwutorowych i tuneli:
- Utrzymanie bieżącej sieci oraz nowe inwestycje bywają sobie od czasu do czasu przeciwstawiane. W moim odczuciu, w takim układzie pierwszeństwo powinna mieć konserwacja i remonty. Jeśli nie będziemy mieli na bieżąco sprawnie działającej infrastruktury, będą pojawiać się opóźnienia, zamknięcia fragmentów linii itp. - wylicza Isaksen.
Dyrektor Zarządu infrastruktury kolejowej, Elisabeth Enger też podkreśla w pierwszym rzędzie konieczność konserwacji istniejących linii.
Mimo tego, że zwiększone nakłady na kolej, naszkicowane w Narodowym planie transportowym, to dopiero kwestia przyszłości (Narodowy plan transportowy obejmuje lata 2014-2023, a zwiększone środki na remonty sieci bieżącej mają być przekazywane od roku 2018), sekretarz stanu w ministerstwie transportu publicznego, Lars Erik Barnes z Partii centrum, już teraz obiecuje o 30 godzin mniej opóźnień pociągów.
- Potrzebujemy nowoczesnej kolei i to szybko. Aby to osiągnąć, musimy zarówno inwestować w budowę nowych linii, jak i w konserwację i utrzymanie obecnych - podkreśla Barnes.
Źródło: bygg.no, ntp.dep.no
To może Cię zainteresować