
Restrykcje zostały wprowadzone w roku 2006, po tym, jak policja brytyjska odkryła plany wysadzenia lecącego samolotu przy pomocy płynnej substancji wybuchowej.
Od tej pory pasażerom samolotów nie wolno zabierać na pokład w bagażu podręcznym pojemników zawierających więcej niż 100 ml substancji ciekłych. Oprócz tego wszystkie butelki i inne pojemniki muszą być zapakowane w przezroczyste torebki plastikowe o pojemności nieprzekraczającej jednego litra.
Szeroka definicja płynu
Pod pojęciem "cieczy" bądź "płynu" rozumie się zaś zarówno wodę, napoje, soki, wino itp., jak i substancje półpłynne typu jogurt albo nutella, czy inne smarowidło do kanapek, kosmetyki takie jak dezodoranty, kremy, żele, perfumy, pomadki do ust (??? od kiedy pomadki są płynne, czy choćby półpłynne?), pasty do zębów, pianki do golenia, różne spraye, zapalniczki z ciekłym gazem i inne substancje o podobnej konsystencji. (Powyższa lista nie jest bynajmniej wyczerpująca).
Kontrolerzy bezpieczeństwa na lotniskach potrafią zresztą wykazać się elastycznością idącą w obu kierunkach. Przykładowo, miękki ser pleśniowy może zostać uznany za "półpłynny", a jego wniesienie na pokład zabronione, natomiast przewiezienie w podręcznym bagażu brązowego sera (brunosta) z dużym prawdopodobieństwem zakończy się sukcesem, choć może nie obejść się bez bliższych oględzin rzeczonego sera. A nuż został naszpikowany nitrogliceryną?
Obiecanki-cacanki
Trzy lata temu Unia Europejska obiecała, że zakaz wnoszenia płynów na pokłady samolotów zostanie zniesiony... za trzy lata.
Trzy lata minęły i...
- Nie, w tym roku nie zniesiemy zakazu zabierania przez pasażerów samolotów substancji płynnych na pokład, tak jak mieliśmy nadzieję - mówi rzecznik prasowy lotniska Oslo Gardermoen, Vegar Gystad.
Wygląda na to, że unijna komisja transportu wykazała się wiosną 2010 roku nadmiernym optymizmem, deklarując, że do 29. kwietnia 2013 roku wszystkie lotniska na terenie UE zostaną wyposażone w nowoczesne skanery, pozwalające rozróżniać pomiędzy cieczami niegroźnymi, a płynnymi materiałami wybuchowymi. Już teraz widać, że plan nie wypali.
Australia w awangardzie postępu
Nieco lepiej wygląda sytuacja na antypodach. Do końca bieżącego roku na wszystkich dużych lotniskach w Australii mają pojawić się specjalistyczne urządzenia, pozwalające ustalić, co znajduje się w przewożonych w bagażu butelkach, kubeczkach i innych pojemnikach, bez konieczności otwierania waliz i toreb.
W ogóle Australia przoduje, jeśli chodzi o skanowanie substancji płynnych. Skanery wykorzystujące najnowocześniejsze technologie funkcjonują już na międzynarodowych lotniskach w Sydney i Melbourne.
Norwegia prawie gotowa
Jeśli chodzi o Norwegię, Vegar Gystad obstawia, że pasażerowie odlatujący z Gardermoen będą mogli znowu zabierać więcej płynów w bagażu podręcznym od roku 2014:
- Jeśli nowe systemy sprawdzą się w innych miejscach, nie będzie przeszkód - ani wynikających z braku woli, ani z braku środków - by wprowadzić je również tu, w Norwegii.
Lotnisko Gardermoen występowało już zresztą wcześniej z prośbą do Nadzoru lotnictwa cywilnego (Luftfartstilsynet) o zgodę na zostanie lotniskiem testującym systemy skanowania płynów.
Warto również przypomnieć, że w 2007 roku, czyli niedługo po wprowadzeniu obecnych "zasad bezpieczeństwa", Norwegia przyjęła na siebie rolę głosu rozsądku i ustami ówczesnej minister transportu, Liv Signe Navarsete, argumentowała na forum UE za zniesieniem zakazu zabierania płynów na pokład. Pani minister określiła wówczas zakaz jako głupi i mający niewiele wspólnego z zapewnianiem bezpieczeństwa. Szkoda, że jej głos nie został wysłuchany.
Na podstawie: VG
To może Cię zainteresować
20-08-2014 12:26
0
0
Zgłoś
20-08-2014 11:23
0
0
Zgłoś