Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu

  • Oslo, Oslo, Norwegia
  • Bergen, Vestland, Norwegia
  • Jessheim, Akershus, Norwegia
  • Stavanger, Rogaland, Norwegia
  • Kristiansand, Agder, Norwegia
  • Ålesund, Møre og Romsdal, Norwegia
  • Trondheim, Trøndelag, Norwegia
  • Brønnøysund, Nordland, Norwegia
  • Mo i Rana, Nordland, Norwegia
  • Bodø, Nordland, Norwegia
  • Sandnes, Rogaland, Norwegia
  • Fredrikstad, Østfold, Norwegia
  • Drammen, Buskerud, Norwegia

1 NOK

Czy to koniec anonimowości w Internecie?

14 milionów Polaków korzystających z sieci nie może spać spokojnie. Policja, CBA i ABW chcą mieć prawo śledzenia ich działań –czytamy w "Rzeczpospolitej"
Policja i służby specjalne chcą, żeby portale i witryny gromadziły dane o internautach i ich działaniach na potrzeby ewentualnych śledztw. ¨

Służby miałyby dostęp do tych informacji przez 24 godziny na dobę, zdalnie, bez wiedzy i na koszt właścicieli witryn. 

 – Wysłaliśmy protest w tej sprawie do ministra spraw wewnętrznych i administracji Grzegorza Schetyny – mówi Maciej Hoffman, dyrektor generalny Izby Wydawców Prasy.  

Według informacji "Rz" pomysł inwigilacji działań internautów powstał 8 czerwca 2009 roku na spotkaniu w MSWiA. Jak dowiedziała się "Rz", udział w nim wzięli m.in. przedstawiciele Komendy Głównej Policji, Straży Granicznej, Centralnego Biura Antykorupcyjnego, Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i MSWiA. Powstała wówczas grupa robocza ma wprowadzić zmiany do nowelizowanej ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną.  

Dane miałyby być gromadzone – według nieoficjalnych informacji "Rz" – przez pięć lat. Obowiązek ten spocząłby na firmach zarządzających komunikatorami internetowymi, witrynami z blogami oraz forami dyskusyjnymi.

Organy ścigania zainteresowane są informacjami o aktywnych działaniach internautów. Archiwizowano by wszystkie dane, jakie zostawiają oni i ich komputery w sieci. 

 – Byłby istny matrix: inwigilacja na żądanie, na którą nie zgodzi się żaden internauta – uważa Tomasz Jażdżyński, prezes Interia.pl.  - Istnieje pewna norma demokratycznego świata, którą taka ustawa by łamała. Ta norma przewiduje, że w określonych sytuacjach stwarza się, owszem, różnym służbom możliwość szybkiego dostępu do takich danych, ale zawsze muszą one pozostawić ślad po tym, że z nich korzystały.

Na inne rozwiązania nigdy zgody być nie może - uważa Władysław Majewski ze Stowarzyszenia Internet Society Poland (ISOC Polska) popierającego rozwój internetu w Polsce.
 Jak tłumaczy Władysław Majewski z ISOC Polska, po 11 września 2011 roku takie rozwiązania - mniej lub bardziej oficjalne - zostały już jednak wprowadzone w innych państwach. - Szczególnie gorąca debata na ten temat wybuchała np. we Francji, gdzie Nicolas Sarkozy przeforsował zezwalające na takie działania prawo - mówi. 

- Tajne służby są zainteresowane dowiedzeniem się wszystkiego o wszystkich. Władz ustawodawcza jest jednak od tego, aby te apetyty powściągać. Usprawiedliwianie tych zakusów wydarzeniami 11. września jest tylko tanim pretekstem. Konstytucja gwarantuje nam m.in. prywatność korespondencji, swobody (bez podsłuchów) przekazywania poglądów i myśli. Tego rodzaju pomysły mogą prowadzić do generalnej inwigilacji wszystkich przez tajne służby. Są to moim zdaniem zuchwałe pomysły sprzeczne z konstytucją - mówi Jerzy Naumann, adwokat, członek Naczelnych Władz Adwokatury.Przedstawiciele portali boją się kosztów wprowadzenia takiego prawa. Zdaniem Tomasza Jażdżyńskiego w przypadku dużych portali mogłyby one sięgnąć kilkudziesięciu milionów złotych rocznie.  

– Obowiązek zakupu odpowiedniego sprzętu, zabezpieczenia go i administrowania zebranymi danymi zgodnie z przepisami oznaczałby wysokie koszty. Takie prawo mogłoby spowodować, że konkurencyjność polskich firm na rynku internetowym znacznie by spadła – mówi Paweł Klimiuk, rzecznik grupy Onet. Przeciwko takiemu rozwiązaniu są też wydawcy. Według Macieja Hoffmana, taki obowiązek narazi prasę na utratę wiarygodności i uniemożliwi jej dochowywanie tajemnic dziennikarskich.  

Konstytucja gwarantuje nam m.in. prywatność korespondencji, swobody (bez podsłuchów) przekazywania poglądów i myśli. Tego rodzaju pomysły mogą prowadzić do generalnej inwigilacji wszystkich przez tajne służby.

Są to moim zdaniem zuchwałe pomysły sprzeczne z konstytucją - mówi Jerzy Naumann, adwokat, członek Naczelnych Władz Adwokatury.
 Gdyby wprowadzono takie prawo, Polska nie byłaby jednak wyjątkiem. - Szczególnie gorąca debata na ten temat wybuchała np. we Francji, gdzie Nicolas Sarkozy przeforsował zezwalające na takie działania prawo – mówi Władysław Majewski. 

Źródło: Rzeczpospolita
Reklama
Gość
Wyślij


Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok