
Fot. stock.xchng |
"Motto:
Prokrastynacja: Odsuwanie w czasie lub wymigiwanie się od wykonania czynności, którą trzeba zakończyć. Oznacza to m.in., że prokrastynator nie kończy rozpoczętych prac. (Źródło: wikipedia.no)
Thomas Seltzer, prowadzący najlepszy obecnie w norweskim światku telewizyjnym talk-show "Trygdekontoret", ściągnął parę dni temu do studia czwórkę Polaków, wywodzących się z różnych środowisk. Rozmawiali o tym, jak to jest być Polakiem w Norwegii, np. o tym, że człowiek musi szybko przestać dawać dzieciom klapsy, czy o głęboko zakorzenionej nieufności wobec władz państwowych, typowej dla osób z byłego bloku wschodniego, która sprawia, że mają one tendencję do maksymalnego, albo nawet więcej niż maksymalnego, wykorzystywania państwowych świadczeń. Studio było wolne zarówno od układnych celebrytów, którzy wszystkim się już przejedli, jak również od rozmemłanej politycznej poprawności. Innymi słowy: powiew świeżości. Na koniec jednak znalazł się czas i na nasze najpierwsze, najukochańsze narodowe ćwiczenie, mianowicie pytanie: Co sądzicie o nas, Norwegach?
Najmłodsza uczestniczka panelu dyskusyjnego, powołując się na polsko-norweskie portale internetowe, odpowiedziała, że cały czas przewijają się tam dwa określenia: "Norwegowie są leniwi" oraz "Norwegowie odkładają rzeczy na później".
Tak więc potrzeba było dobrych katolików, by wybić dziurę w nieśmiertelnym micie o sławetnej protestanckiej etyce pracy. Jak się okazuje, rozpuszcza się ona [etyka pracy] znakomicie w produktach ropopochodnych i wysokich cenach tychże. Jak mówi przysłowie: To bieda - a nie pieniądze na koncie - uczy nagą kobietę prząść. Norwegia, moi przyjaciele, może znajdować się na dobrej drodze do przekształcenia się w naród zadowolonych z siebie osobników, których życiową dewizą jest "mañana".
I tu możemy mieć problem. Kopalne węglowodory nie są wieczne. W końcu nie bez powodu zdanie "Musimy mieć z czego żyć, gdy skończy się ropa" stało się już wyświechtaną frazą. Niemal 70% dochodów naszego kraju z eksportu zawdzięczamy przemysłowi naftowemu. Jednak z czasem, do licha ciężkiego, będziemy zmuszeni wymyślić coś innego.
Mimo to sprawa nie wydaje się być - przynajmniej z pozoru - aż tak pilna. A skoro się nie spieszy, a życie jest całkiem dobre takie, jakie jest, czemu ryzykować tak dużo i pracować tak ciężko?
Pomimo możliwego wzrostu "czynnika mañana" nie wszystko na norweskim froncie przedsiębiorczości rysuje się w barwach czarnych jak noc. Być może ma to coś wspólnego z oporem kulturowym, konkretnie z dziedziczną u Norwegów dążnością do bycia samowystarczalnym i radzenia sobie samemu, tym "czynnikiem Askeladdena*", który leży u podstaw tego, że każdy z nas, za wszelką cenę chce mieć własny dom, kształtować własne życie i być kowalem swego własnego losu?
Zgodnie z danymi ze świeżutkiej, jeszcze pachnącej farbą drukarską książki "Młodzi przedsiębiorcy budują Norwegię", w latach 2001 - 2007 w firmach mających pięć lat i mniej powstało 248 000 miejsc pracy. W tym samym okresie ubyło 181 000 miejsc pracy w firmach mających więcej niż pięciu pracowników. Odsetek osób decydujących się na założenie firmy wśród ludzi w wieku 18 - 64 lat wynosił w 2011 roku 6,9%, co wciąż plasuje nas w czołówce wśród bogatych krajów, mimo iż ilość nowo zakładanych firm również u nas spadła wyraźnie po kryzysie finansowym.
Ważną przyczyną, dla której Norwegia mimo tego zajmuje odległe pozycje w międzynarodowych rankingach innowacyjności jest to, że bardzo wiele nowych firm pozostaje firmami małymi, ma niewielki kapitał zakładowy i małe ambicje jak chodzi o rozwój. I zaledwie trzem z dziesięciu udaje się przetrwać na rynku pierwsze pięć lat. To rozdrobnienie może wiązać się ze stosunkowo dobrymi możliwościami, jakie Norwegia daje w dziedzinie rozkręcenia bez ryzyka biznesu na niewielką skalę. Ala na tym koniec.
Przy braku skrzeczącej biedy i warunków jak na dzikim zachodzie państwo norweskie wdrożyło szereg programów pomocowych, mających wspierać aktywnych ludzi z żyłką do interesów i dobrymi pomysłami na biznes. Jednak na ubiegłotygodniowym seminarium Civita, poświęconym przedsiębiorstwom i projektom budowlanym, wszyscy uczestnicy panelu dyskusyjnego, w tym sama szefowa Innovasjon Norge**, Gunn Ovesen, zgodnie doszli do wniosku, że państwowe programy pomocowe same w sobie ani nie stwarzają dobrych pomysłów, ani nie przyczyniają się do powstawania nowych firm, ani nowych miejsc pracy. W najlepszym razie mogą stanowić zachętę, takie "szturchnięcie" w odpowiednim kierunku. W najgorszym zaś przypadku, 250 różnego rodzaju programów może dla niedoświadczonego, a głodnego środków młodego przedsiębiorcy stanowić zniechęcający, nieprzebyty gąszcz straconych możliwości.
Tym, czego naprawdę potrzeba dla tworzenia odnoszących sukcesu większych firm jest płonący idealizm, silna potrzeba wolności i zdobycia bogactwa, chęć pracy 24/7 przez wiele lat, jak również dostęp nie tylko do "materiału siewnego" i niewielkich stypendiów, ale dużych ilości prywatnego kapitału ryzyka, który ktoś byłby skłonny zainwestować w obiecujące przedsięwzięcia w ich wczesnej fazie rozwoju, czyli właśnie wtedy, kiedy szansa na utratę środków jest największa. Dopiero wtedy sprawa nowych firm może nabrać odpowiedniego tempa.
Jednak palącej konieczności, by dźwignąć się i odnieść sukces tak szybko jak się da, w Norwegii nie czuć. Od dawna już przymieranie głodem jest w tym kraju zakazane - i dobrze. Ale... ale wraz ze znieczulającą uprzężą bezpieczeństwa przychodzi też poczucie utraty celu. Nie jest aż tak ważne, czym się człowiek zajmuje - na koniec i tak wszystko będzie dobrze. Tylko gdzieś tam głęboko, na dnie norweskiej duszy, stłamszona w gęstej, lepkiej cieczy, wije się odziedziczona po przodkach chęć działania i ryzyka.
Powinienem coś zrobić. Absolutnie. Coś wielkiego i trwałego. Taak, pomyślę nad tym. Tylko najpierw posurfuję trochę po sieci. Może sprawdzę skrzynkę mailową. A potem się zobaczy. "
Eva Grinde
Źródło: Dagens Næringsliv
*Espen Askeladden (Espen Popiołek) - postać z ludowych baśni norweskich. Najmłodszy syn, uważany za głupiego i niezdarnego, który na koniec dzięki sprytowi zdobywa królewnę i pół królestwa.
** Innovasjon Norge - instytucja zajmująca się wspieraniem innowacyjności w biznesie, nowych technologii i nowych firm

To może Cię zainteresować