
Fot. stock.xchng |
Majoran Vivekananthan pisze na stronie Utrop:
„Obejrzałem w tym tygodniu w polskiej telewizji film dokumentalny o Norweskim urzędzie ochrony dzieci (link). Film pokazuje przypadki odbierania polskim rodzicom dzieci przez barnevernet, a różni ludzie wypowiadają się na temat kontaktów z ta instytucją i tego, jak ją postrzegają.
Jedną z osób, które nie pozostawiają na barnevernet suchej nitki jest Nina Witoszek, profesor Uniwersytetu w Oslo, która jakiś czas temu napisała dla Aftenposten felieton pod tytułem „Tyrania dobroci” [Artykuł jest dostępny na portalu Moja Norwegia tutaj – przyp. red.], a prywatny detektyw Krzysztof Rutkowski relacjonuje w wywiadzie, w jaki sposób „wyzwalał dzieci z niewoli” u norweskich rodziców zastępczych.
Film, który jest teraz dostępny również na You Tube, przedstawia obraz barnevernet jako instytucji porywającej dzieci, uprawiającej „polowania na czarownice” w stosunku do rodziców i której pracownicy nie rozumieją różnic kulturowych.
Polscy rodzice nie są bowiem jedynymi, którzy protestują przeciwko postępowaniu barnevernet. Takich samych problemów z tą instytucją doświadczyli również rodzice somalijscy. Środowisko Somalijczyków w Norwegii znalazło się w ubiegłym roku w otwartym konflikcie z barnevernet. Rodzice urządzali wspólne demonstracje, spotykali się z politykami i robili co mogli w celu wykazania, że urząd ochrony dzieci popełnił błąd.
Kolej na Tamilów
Teraz przyszła kolej na Tamilów. Według artykułu w lankijskiej gazecie „The Island”, około sześćdziesięciu tamilskich rodzin zgłosiło, że ich dzieci zostały zabrane przez barnevernet. [Wśród powodów podawanych przez barnevernet było m.in. „niehigieniczne żywienie”, czyli tradycyjne tamilskie potrawy oraz... przytulanie dzieci, co barnevernet uznało za molestowanie seksualne... - przyp. red. Cały artykuł można znaleźć w formie elektronicznej tutaj.] Rodzice uważają, że pozbawiono ich prawa do opieki nad dziećmi na podstawie fałszywych przesłanek, bądź też, że urząd zareagował o wiele ostrzej, niż sytuacja tego wymagała.
Ja również odnoszę wrażenie, że kiedy barnevernet przystępuje do działania, robi to za ostro. Czy jest to powszechny problem wśród dzieci imigrantów, trudno powiedzieć, ale biorąc pod uwagę fakt, że zarówno Polacy, Somalijczycy, jak i Tamilowie gremialnie protestują i ostrzegają przed barnevernet, w głowach polityków powinien odezwać się dzwonek alarmowy. Najwyraźniej coś jest nie tak z obecnym systemem.
Rodzina patologiczna? - błąd!
Szukając „rodziców patologicznych” barnevernet w Norwegii tradycyjnie stara się wykryć przypadki złego traktowania dziecka lub zaniedbań w zakresie opieki nad nim. Jednym z czynników wskazujących na patologię może być przemoc. Rodzice stosujący przemoc mogą mieć też ogólne problemy z opanowaniem własnej agresji, inne problemy psychiczne lub też zmagać się z bezrobociem.
Co najmniej 90% rodziców tamilskich stosuje w stosunku do dzieci kary cielesne i jest to niezależne od wykształcenia, czy przynależności do określonej warstwy społecznej. Rodzice, którzy nie mają żadnych problemów psychicznych ani ekonomicznych, argumentują, że dla dziecka lepsza jest kara fizyczna, która trwa krótko i szybko się kończy, niż tortura psychiczna, polegająca na zamknięciu dziecka za karę w pokoju czy innym pomieszczeniu, jak to robią rodzice norwescy. Jak mówią, ten drugi sposób psychicznie dużo bardziej krzywdzi dzieci.
Prawo norweskie zabrania kar cielesnych. Mimo to niektórzy rodzice wywodzący się ze środowisk imigranckich wybierają takie kary świadomie, jako pewną strategię wychowawczą. Być może jest tak, ponieważ sami dorastali, będą karanymi w ten sposób, a być może nie wiedzą, że w Norwegii jest to nielegalne. Kiedy barnevernet ocenia kompetencje opiekuńczo-wychowawcze rodziców, powinien wziąć pod uwagę całościową sytuację rodzinną, a nie od razu rzucać się do zabierania dzieci tylko dlatego, że ojciec czy matka wlepili dziecku parę klapsów.
Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że barnevernet ocenia rodziców-imigrantów jako złych rodziców, ponieważ mówią kiepsko po norwesku, sprawiają wrażenie źle zintegrowanych lub podejmują inne decyzje wychowawcze, niż te, do jakich przyzwyczajeni są pracownicy socjalni. Zanosi się w każdym razie na to, że będziemy mieć kryzys zaufania do barnevernet jako instytucji. Kiedy całe grupy społeczne okazują brak zaufania, jest to tendencja, którą władze muszą wziąć na poważnie.”
Tyle Majoran Vivekananthan. Należałoby jeszcze dodać, że z zaufaniem do barnevernet bywa bardzo różnie wśród samych Norwegów. Wielu z nich też boi się odebrania dzieci. Na blogu poświęconym nieprawidłowościom w funkcjonowaniu urzędu (Barnevernbloggen), można przeczytać wiele jeżących włos na głowie historii rodziców, którym odebrano dzieci oraz dzieci, które wbrew ich woli umieszczono w rodzinie zastępczej (w tym w rodzinach – teoretycznie sprawdzonych przez urząd – które okazały się być faktycznie rodzinami patologicznymi).
Statystyki (zob. również tabelkę pod artykułem) pokazują, że patrząc na liczby bezwzględne, najwięcej odbieranych dzieci to dzieci etnicznie norweskie, ale już patrząc na odsetek odbieranych dzieci w stosunku do ogólnej liczby dzieci imigrantów oraz odsetek odbieranych dzieci w stosunku do ogólnej liczby dzieci etnicznie norweskich, widać, że barnevernet zdecydowanie bardziej „szaleje” wśród środowisk imigranckich.
Niezrozumienie różnic kulturowych, czy celowa polityka?
Fakty:
- 84 procent wszystkich dzieci, wobec których barnevernet podejmuje jakieś działania to dzieci etnicznie norweskie. Jednak patrząc na stosunek interwencji do ogólnej liczby dzieci w obydwu grupach (grupa dzieci etnicznie norweskich i grupa dzieci pochodzenia imigranckiego), widać, że odsetek interwencji jest wyższy w grupie dzieci imigrantów, niezależnie od wieku dziecka.
- Fizyczne znęcanie się nad dzieckiem częściej podawane jest jako przyczyna odebrania dziecka w przypadku dzieci imigrantów w pierwszym pokoleniu, niż w przypadku dzieci rdzennie noweskich lub dzieci kolejnych pokoleń imigrantów.
- Problemy behawioralne dziecka częściej podawane jest jako przyczyna odebrania dziecka w przypadku dzieci imigrantów w pierwszym pokoleniu, niż w przypadku dzieci z dwóch pozostałych grup. - Narkomania rodziców najczęściej bywa powodem interwencji w przypadku dzieci nie wywodzących się ze środowisk imigranckich (dzieci etnicznie norweskich). |
Na podstawie: Utrop, SSB
To może Cię zainteresować
06-02-2014 20:04
0
-1
Zgłoś
06-02-2014 19:59
1
0
Zgłoś
01-02-2014 08:16
0
0
Zgłoś
19-04-2013 15:28
0
0
Zgłoś
15-04-2013 01:58
3
0
Zgłoś
15-04-2013 00:50
2
0
Zgłoś
15-04-2013 00:26
1
0
Zgłoś
06-04-2013 14:40
0
-2
Zgłoś
06-04-2013 13:08
0
-1
Zgłoś
06-04-2013 12:31
0
0
Zgłoś