300 milionów na wyjaśnienia

– Jeden na trzech Norwegów ma problem ze zrozumieniem co jest napisane w dokumentach, które dostaje z różnego rodzaju instytucji publicznych – mowi norweski polityk Jan Tore Sanner.
Wyróżnione ogłoszenia
WięcejOgłoszenia MojaNorwegia
Tysiące Norwegów walczą na co dzień z pismami pełnymi niezrozumiałych słów, zawiłych sformułowań i długich zdań, z którymi spotykają się, kiedy mają do czynienia z urzędami. Państwowe i lokalne władze co roku wydają 300 milionów koron na wyjaśnienie tego, co same napisaly. Język biurokracji coraz bardziej wprawia w zakłopotanie i frustruje ludzi, którzy próbują się skonaktować się z władzami lub załatwić urzędowe sprawy.
– Jeden na trzech Norwegów ma problemy ze zrozumieniem, co jest napisane w oficjalnych dokumentach i listach. Połowa osób, które nie wiedzą, o co w danym piśmie chodzi, dzwoni do urzędu – mówi Jan Tore Sanner z partii Høyre.

– Na „uproszczenie” języka urzedowego w Norwegii planuje się wydać milion koron. Projekt ma obejmować 423 miast. Odpowiadania na wszystkie „zapytania o wyjaśnienie” kosztują państwo rokrocznie 300 milionów koron. Pracownicy sektora publicznego mogliby czas pracy, który poświęcają na wyjaśnianie zawiłości doumentów, poświęcić na zajmowanie się innymi sprawami, skróciłoby to czas oczekiwania na dopełnienie innych formalności – dodaje Sanner.
Zawiły język
Kari Lindebrække, dziennikarka i była redaktorka Klar Tale twierdzi, że język biurokracji może być problemem nawet dla kogoś, kto całe życie pracował ze slowem pisanym.
– Jestem dziennikarką od czterdziestu lat, ale wiele razy, kiedy musiałam wypełnić jakiś formularz była to dla mnie nierówna walka. W języku urzędowym jest bardzo dużo zawiłości. Jeśli np. wejdziesz na stronę internetową NAVu, żeby znaleźć formularze dla poszukujących pracy lub pomocy społecznej to jest to bardzo zagmatwane. Zaczęłam się zastanawiać, czy można by było to zmienić – powiedziała Lindebrække.

Wciąż dostajemy zapytania...
Najwięcej zapytań o niezrozumienie treści dokumentu otrzymujemy w związku z listami dotyczącymi spraw budowlanych.
–Najczęściej chodzi o sprawy prawnicze – prawo budowlane jest dosyć skomplikowane. Musimy je wyjaśnić w prosty sposób jednocześnie niczego nie przekręcając – mówi Hogne Hove, zastępca dyrektora jednego z norweskich urzędów.
– Mamy już pomysł na projekt, który ma usprawnić i ułatwić tzw. „język biurokracji” – mówi Hove.
Jan Tore Sanner uważa, że politycy i urzędnicy także pełnią istoną rolę w upraszczaniu biuroratycznego języka. Sam projekt nie wystarczy. Bardzo często zupełnie niepotrzenie pakuje się skomplikowane, nie zawsze potrzebne słowa w proste zdania. Możemy to zmienić – twierdzi Sanner.
źródło: nrk.no
źródło zdjęcia frontowego: kozumel/Flickr.com

To może Cię zainteresować