4

Foto: stock.xchng |
Håkon Lie pracuje w poliklinice chorób szyi i kręgosłupa w Oslo. Zajmuje się terapią tych schorzeń od lat 80-tych XX wieku.
Powinni pracować
Lie uważa, że przy pomocy prostych badań można zweryfikować, czy pacjenci faktycznie cierpią na dolegliwości mięśni i szkieletu, na które się uskarżają. On osobiście wielokrotnie stwierdzał, że skierowani do niego pacjenci tak naprawdę wcale nie byli chorzy.
- Wielu z tych pacjentów pobierało rentę inwalidzką i było latami poddawanych leczeniu, a mimo to nikt nie wykrył, że ich dolegliwości nie są realne. To pokazuje nam, jak łatwo w Norwegii zostać uznanym za osobę niezdolną do pracy.
Lie szacuje, że około 5% spośród jego pacjentów to osoby, które nie cierpią na żadne dolegliwości.
- To stanowczo za dużo. Ci ludzie powinni pracować. Społeczeństwo za nich płaci, a do tego przyczyniają się do wydłużenia kolejek do lekarza, ze szkodą dla osób, które naprawdę potrzebują pomocy.
Sam Håkon Lie uczciwie informuje zarówno NAV, jak i towarzystwa ubezpieczeniowe o przypadkach takich osób, by zapobiec wypłacaniu zasiłków i odszkodowań ludziom, którzy ich nie potrzebują.
Lie uważa, że jest wiele powodów, dla których ludzie uskarżają się na bóle, których faktycznie nie mają.
- Często są to problemy psychiczne, takie jak niezadowolenie i stres w pracy, czy kłopoty w domu. Do tego dochodzą osoby, które symulują świadomie, by wyłudzić świadczenia, ale myślę, że akurat one są w mniejszości.
Wielu zna oszustów
Badanie przeprowadzone na zlecenie NAV pokazuje, że 70% Norwegów zna osoby, które oszukują system i wyłudzają nienależne świadczenia. W roku 2011 NAV wykrył oszustwa na kwotę 189 miliardów koron, w związku z czym 1 358 osób zostało zgłoszonych na policję. (Pisaliśmy o tym tutaj)
Brak wyliczeń, mówiących ile oszustwa tego typu kosztują norweskie społeczeństwo rocznie. Jednak badania wykonane w 2011 roku pokazują, że około 5-6% wszystkich świadczeń wypłacanych przez NAV to świadczenia nienależne, wyłudzone.
W 2010 roku koszty nieobecności w pracy wyniosły 35 miliardów koron. Jeśli 5% z tego stanowiły wyłudzenia, było to 1,75 miliarda koron.
- Ta kwota będzie wyższa, jeśli weźmiemy pod uwagę nie tylko same zasiłki, lecz również koszty leczenia osób, które tego leczenia nie potrzebowały - mówi Lie i dodaje:
- Ludzie idą do lekarza z dwóch powodów. Jedni po to, żeby wyzdrowieć, drudzy po to, żeby uzyskać potwierdzenie, że są chorzy. Jeśli mamy do czynienia z tym drugim przypadkiem, żadna terapia nie pomoże.
Potrzebne bardziej skrupulatne badania
Lie uważa, że lekarze rodzinni powinni dokładniej badać takich pacjentów, gdy ci przychodzą do kontroli, tak by od razu można było wykryć, czy pacjentowi faktycznie coś dolega, czy tylko udaje.
- Co drugie zwolnienie lekarskie i co trzecia renta inwalidzka spowodowane są dolegliwościami mięśni i kośćca. Jest nieodzowne, by lekarze stawiali lepsze diagnozy i by robili to wcześniej, niż obecnie. Do tego pacjenci powinni mieć pewne obowiązki, na przykład obowiązek mówienia prawdy i współpracowania z lekarzem. Myślę, że samo uświadomienie pacjentom istnienia takich obowiązków pomogłoby zredukować liczbę oszustw.
Kiedy powiem tobie dość...
Przewodniczący Związku Zawodowego Lekarzy w Oslo, Svein Aarseth, podkreśla, że lekarze muszą nauczyć się mówić pacjentom „dość", kiedy leczenie zdaje się nie przynosić rezultatów.
- Zdarzają się nam przypadki, gdy pacjenci mówią, że mają bóle, podczas gdy badania niczego nie wykazują. Czasami trudno oprzeć się wrażeniu, że tym, co choruje, jest dobra wola pacjenta. W takim sytuacjach powinniśmy stworzyć jakiś plan terapii, a później patrzyć, czy coś to daje. Jeśli nie, trzeba umieć powiedzieć pacjentowi „dość".
Aarseth jest jednocześnie przekonany, że tylko nieliczni symulują bóle:
- Większość z pewnością czuje się źle, ale część osób zapewne przesadza i przedstawia swoje objawy jako poważniejsze, niż w rzeczywistości.
Aarseth podchodzi jednak sceptycznie do propozycji, by lekarze rodzinni korzystali z testów, jakie stosuje Håkon Lie.
- Jest ważne, by pacjenci mieli zaufanie do swoich lekarzy pierwszego kontaktu. Jeśli lekarz będzie przeprowadzał badania sprawdzające, czy dolegliwości pacjenta są rzeczywiste, może to spowodować, że pacjent zacznie mieć opory przed poddawaniem się jakimkolwiek badaniom. W przypadku Lie sprawa jest prostsza, ponieważ nie jest on związany z tymi pacjentami tak, jak lekarze rodzinni. Jednak - przyznaje Aarseth - w niektórych wypadkach powinniśmy być bardziej bezpośredni, zalecając pewnym osobom powrót do pracy.
Aarseth zgadza się również z postulatem, by pacjenci oprócz praw mieli też obowiązki:
- Na przykład powinni słuchać lekarza, kiedy ten zaleca im trening itp.
Źródło: Aftenposten
Reklama
To może Cię zainteresować
3
16-02-2012 20:01
0
0
Zgłoś
16-02-2012 19:40
0
-1
Zgłoś
16-02-2012 19:02
0
-1
Zgłoś