Ciekawostki
Norwescy dyplomaci wpuszczeni w rosyjskie maliny
Norweskim dyplomatom zachciało się malin moroszek rosnących w rosyjskiej strefie militarnej. Wycieczka skończyła się wezwaniem na dywanik.
Norwegowie kochają życie na świeżym powietrzu tak bardzo, że gotowi są przekraczać wyznaczone przez innych nienaruszalne granice. Było tak w przypadku czworga pracowników konsulatu Norwegii w Murmańsku.
W malinowym chruśniaku
Norweskie MSZ odebrało jesienią ubiegłego roku notę autorstwa swojego rosyjskiego odpowiednika, zawierającą informację o karze dyscyplinarnej, którą nałożono na czterech norweskich dyplomatów. O co poszło? Norwegowie wybrali się w podróż na Półwysep Kolski, aby pozbierać maliny moroszki. Owoce, na ich nieszczęście, rosły w strefie militarnej.
Podróżnicy, spośród których dwoje mogło się poszczycić statusem dyplomaty, zostali zatrzymani przez policję, kiedy nieśli wiaderka pełne moroszek do swojego samochodu. Jak wyjaśnili funkcjonariusze prawa, maliny rosły w strefie zamkniętej dla obcokrajowców, wzdłuż drogi między Murmańskiem a Teriberką.
Półwysep Kolski jest najbardziej zmilitaryzowaną strefą w całej Rosji, na jego terenie wiele miast i obszarów jest całkowicie zamkniętych dla gości z zewnątrz.
Na dywaniku
W związku z wybrykiem amatorów malin na MSZ-owski dywanik zostali wezwani przedstawiciele ambasady Norwegii w Moskwie. Rosjanie wyjaśnili, że zachowanie Norwegów było naganne, i że spodziewają się ukarania wycieczkowiczów.
Ambasada zgodnie z sugestią nałożyła na każdego z czworga miłośników malin mandat w wysokości 2000 rubli, czyli ok. 300 koron. Rosjan przeproszono i obiecano poprawę, a sprawa została zamknięta. Malinami ostatecznie cieszyli się Rosjanie, ponieważ Norwegom kazano oddać świeżo zebrane owoce w ręce policji.
Źródło: nrk.no, zdjęcie frontowe: pixabay.com - CC0 Creative Commons
Reklama
Reklama
To może Cię zainteresować
2