Ciekawostki
Norwegia atrakcyjna dla reżyserów z Bollywood

Plenery krainy fiordów przyciągają reżyserów z Indii.
Indyjski przemysł filmowy produkuje rocznie około 1500 filmów. Dla porównania: W Stanach Zjednoczonych, w tym samym czasie, powstaje ich około 800.
– Tematem 90% filmów, które kręcimy w Indiach jest miłość. Chcemy wypełnić każdy kawałek kadru pięknem, dlatego szukamy również dobrych plenerów, w których możemy spokojnie zrealizować poszczególne sceny – mówi autor scenariusza i zarazem odtwórca głównej roli w filmie "Life Is A Moment" Yuvraaj Parashar.

fot. youtube.com
3 lipca premierę będzie miała nowa norwesko-bollywoodzka produkcja pt. ”Life Is A Moment”. Film opowiada historię młodego Pakistańczyka, który jest homoseksualilstą i znajduje w Norwegii swoją miłość. Fabuła wzbudziła kontrowersje w środowiskach konserwatywnych ponieważ dwójka panów poznaje się... w norweskiej saunie, w przededniu zaręczyn jednego z panów ze swoją dziewczyną. Produkcja ma zostać wyświetlona w ponad 200 kinach w Indiach. „Life Is A Moment” nie jest jednak pierwszą współpracą między norweskim przemysłem filmowym, a bollywoodzkimi reżyserami. W 2012 roku na terenie kraju fiordów kręcone były sceny do filmu ”Maattrraan”. Na ekranie można było zaobserwować takie miejsca jak np. Trollstigen, Atlanterhavsveien czy Kannesteinen.
– Byłem już w wielu miejscach na świecie, ale nigdy nie widziałem piękniejszego kraju niż Norwegia. Podobają mi się widoki i zmiany jakie zachodzą w tutejszej naturze przy okazji zmieniających się pór roku – mówi Parashar.
Reżyser wyjaśniał również dlaczego piosenki w produkcji bollywoodzkiej odgrywają tak ważną rolę: – Duża ilość muzyki sprawia, że film ”żyje”. Dodatkowo jeśli melodia wykorzystana w filmie stanie się hitem, cała produkcja filmowa również odniesie sukces – przekonuje Parashar.
Kristin Krohn Devold z NHO Reiseliv podkreśla, że plenery wykorzystywane w dużych produkcjach filmowych, przynosiły później krajom, które „udostępniały” piękne miejsca na swoim terenie, ogromne wpływy z turystyki. Jako przykład Devold podaje Nową Zelandię, która po sukcesie „Władcy Pierścieni” przeżyła prawdziwe turystyczne oblężenie. Do języka przeniknęło nawet wyrażenie takie jak „turystyka tolkienowska”, nazywające fenomen podróży w słynne filmowe plenery związane z „Hobbitem” oraz najsłynniejszą trylogią tego pisarza.
– Działalność i zainteresowanie bollywoodzkiego przemysłu filmowego Norwegią zdecydowanie przekłada się na większy ruch w turystyce, a co za tym idzie lepszą promocję naszego kraju i większe zyski – mówi Devold.
źródło: adressa.no, dagbladet.no
źródło zdjęcia frontowego: screenshot/youtube.com/SonyMusicSouthVEVO
Reklama

To może Cię zainteresować