Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu

Pozostało jeszcze:

11
DNI

do zakończenia rozliczeń podatkowych w Norwegii

Rozlicz podatek

Blogi

Weekend w Trondheim: Spacerem przez miasto – jest co zobaczyć [ZDJĘCIA]

Anna Pietrasik

30 października 2016 08:00

Udostępnij
na Facebooku
Weekend w Trondheim: Spacerem przez miasto – jest co zobaczyć [ZDJĘCIA]

Gotowi na spacer? To ruszamy! fot. Anna Pietrasik

Wybierasz się na parę dni do Trondheim? Jeżeli tak, to pewnie zastanawiasz się, którędy pójść, by jak najwięcej zobaczyć, a nie krążyć bez planu i sensu po mieście. Mam pewną propozycję na dłuższy spacer wokół jego starej części.
Na wstępie tylko dwie uwagi z mojej strony.

Uwaga nr 1: Osobiście nie przepadam za muzeami, galeriami, itd. Bardzo mało jest takich, które są w stanie mnie zainteresować. Zdecydowanie wolę podziwiać naturę i architekturę niż ekspozycje w gablotach. Stąd też proponowana przeze mnie trasa spaceru nie uwzględnia wstępu do takich miejsc. Aczkolwiek obiecuję, że nadrobię zaległości, jak tylko zacznie padać (od początku października non stop świeci słońce!) – wtedy opiszę Trondheim pod kątem różnego typu wystaw.  

Uwaga nr 2: Lubię robić zdjęcia. To widać na moim Instagramie. Trasa ma więc charakter przede wszystkim widokowy. Tak aby każdy kadr mógł stanowić osobną, przesłodzoną pocztóweczkę. Takie lukrowane krajobrazy lubię najbardziej, no nic nie poradzę…

Skoro tę kwestię mamy wyjaśnioną, pora wyjść w końcu na spacer!

Start: Studentersamfundet

To charakterystyczny, okrągły budynek o ceglastej barwie, okupowany przez zrzeszenie studentów (z tego, co zdążyłam zauważyć – bynajmniej nie w celach naukowych…).

Dlaczego akurat tutaj? Bo obok jest przystanek, na którym zatrzymuje się mnóstwo autobusów – nawet bezpośrednio z lotniska, bo to dobre miejsce na rozpoczęcie spaceru, bo sama mieszkam tuż za rogiem… Subiektywnie i obiektywnie to wręcz idealne miejsce na start. Jak widać na załączonej mapce, idziemy najpierw nad rzekę i kierujemy się w stronę małej latarni morskiej nad samym fiordem. Po prawej stronie mamy Nidelvę, po lewej wzgórze z mnóstwem prostych norweskich willi. Szczególnie przyjemnie wygląda to jesienią, gdy wszystko dookoła mieni się złotem i czerwienią. Ale i latem widok jest niczego sobie.
Od tego miejsca zaczynamy nasz spacer.
Od tego miejsca zaczynamy nasz spacer. fot. Anna Pietrasik
Po drodze mijamy jeden dłuższy most, na który warto wejść, by (a jakże!) porobić trochę zdjęć.  Wracamy jednak z niego i idziemy dalej. Przechodzimy dopiero przez następny mostek. Warto przy tym zwrócić uwagę na kamienny kościół (Ilen kirke) z XIX wieku. Wnętrze jest aktualnie odnawiane, ale można obejść budynek dookoła – prezentuje się całkiem okazale.

Stąd już tylko kawałeczek i dochodzimy do naszego pierwszego przystanku, czyli latarni morskiej.

Przystanek 1.: latarnia morska

Są dwie opcje: można zostać na brzegu lub przejść falochronem aż do samej latarenki. Ja rekomenduję tę drugą. Idziemy, podziwiając jednocześnie przycumowane w marinie jachty, no i sam rozległy Trondheimsfjorden.

Z tego miejsca wzdłuż brzegu (aż do dworca głównego i terminala, z którego odpływają promy) wiedzie całkiem nowy, wyposażony w ławeczki deptak. Można więc spocząć, wyciągnąć kanapki z jajkiem i przywiezioną z Polski kiełbasą, i nieco się posilić, kontemplując piękno natury.

Jakby ktoś się zastanawiał, co to za wysepka na środku fiordu, to jest to Munkholmen, czyli wyspa mnichów. Jak można się domyślić, kiedyś był tam klasztor. Wyspa służyła też jako więzienie, miejsce egzekucji, fort i centrum obrony przeciwlotniczej w czasie II wojny światowej. Do kompletu rodem z thrillerów brakuje tylko szpitala dla obłąkanych…

Obecnie jednak na Munkholmen się wypoczywa, ewentualnie zwiedza pozostałe zabudowania.
Munkholmen
Munkholmen fot. Anna Pietrasik

Przystanek 2.: wiadukt obok dworca kolejowego Trondheim S

Deptakiem dochodzimy do dworca, a ze schodów prowadzących na wiadukt możemy pstryknąć parę niezłych fotek. W szczególności piękne światło jest o zachodzie słońca, dlatego osobiście polecam wybrać się na spacer raczej po południu albo bliżej wieczora (w zależności od tego, jak szybko chcesz się przemieszczać).

I teraz tak. Zamiast brnąć w stronę miasta (wokół jest dużo ładnych kamienic, ale przecież zależy nam na jeszcze piękniejszych fotograficznych sceneriach, czyż nie?), lepiej skręcić w lewo i udać się do centrum handlowego Solsiden.

No, może tylko bez chodzenia po sklepach…
W szczególności piękne światło jest o zachodzie słońca, dlatego osobiście polecam wybrać się na spacer raczej po południu albo bliżej wieczora.
W szczególności piękne światło jest o zachodzie słońca, dlatego osobiście polecam wybrać się na spacer raczej po południu albo bliżej wieczora. fot. Anna Pietrasik

Przystanek 3.: Solsiden

Jakkolwiek nazwa nie byłaby zachęcająca (po polsku to „słoneczna strona”), lepiej oprzeć się pokusie wejścia do środa. Na zewnątrz jest zdecydowanie ciekawiej. To miejsce pełne nowoczesnych, industrialnych zabudowań mieszkalnych i użytkowych z dostępem do mariny, ale otoczonych starymi, tradycyjnymi budynkami, z których większość przerobiono np. na restauracje czy biura. Taki ładnie prezentujący się miszmasz.
Industrialne budynki i marina - Solsiden
Industrialne budynki i marina - Solsiden fot. Anna Pietrasik
Stąd można pójść prosto w stronę historycznej dzielnicy Bakklandet, ale ja radzę dojść tylko mostu Bakke i pójść w górę – aż na Kristiansten Festning, skąd roztacza się widok na całe miasto.

Przystanek 4.: Kristiansten Festning

To ulokowane na wzgórzu fortyfikacje z XVII wieku, w obrębie których w latach 40. Niemcy rozstrzelali wielu akurat niekolaborujących z nimi norweskich patriotów. Oczywiście historia tego miejsca jest znacznie bogatsza, ale chcąc ją poznać, można po prostu zerknąć do książek lub angielskiej Wikipedii.

Widok z góry jest cudowny. Całe miasto mamy jak na dłoni, widać też wzgórza Bymarki, fiord i góry po przeciwnej stronie. Cudo! Doskonałe miejsce, by usiąść, odpocząć, wrzucić na ruszt pozostałe kanapki i zrobić kilka selfików, podziwiając przy okazji piękno okręgu Sør-Trøndelag.

Po tym wszystkim schodzimy na dół, aby dopiero teraz zwiedzić Bakklandet.
Całe miasto mamy jak na dłoni, widać też wzgórza Bymarki, fiord i góry po przeciwnej stronie. Cudo!
Całe miasto mamy jak na dłoni, widać też wzgórza Bymarki, fiord i góry po przeciwnej stronie. Cudo! fot. Anna Pietrasik

Przystanek 5.: Bakklandet i Gamle Bybro

Czyli najbardziej charakterystyczne miejsce Trondheim – pełne kolorowych zabudowań – oraz historyczny most staromiejski, zamknięty na szczęście dla ruchu samochodów.

Schodząc z Kristiansten Festning, nasza trasa wiedzie przez bardzo stromą uliczkę, na której znajduje się winda rowerowa – podobno jedyna taka na świecie. Wystarczy oprzeć się jedną stopą o metalowy wspornik na szynie i już jedziemy. Trzeba tylko utrzymać równowagę, a to wcale nie jest takie proste… Wyciąg otwarto na początku lat 90. i cały czas funkcjonuje, chociaż chyba bardziej jako atrakcja turystyczna (Norwegowie raczej wjeżdżają sami, siłą własnych mięśni…).
Najbardziej charakterystyczne miejsce Trondheim – pełne kolorowych zabudowań – oraz historyczny most staromiejski, zamknięty na szczęście dla ruchu samochodów.
Najbardziej charakterystyczne miejsce Trondheim – pełne kolorowych zabudowań – oraz historyczny most staromiejski, zamknięty na szczęście dla ruchu samochodów. Fot. fotolia
Na mapce tego nie ujęłam, ale warto przejść się w lewo i w prawo, nim wejdziemy na most, bo te uliczki są naprawdę urokliwe. Można też wstąpić na kawę i rogalika do którejś z kawiarni, jeżeli nie jest nam szkoda jakichś 100 koron… A jak już pozwiedzamy, to kierujemy się na drewniany Gamle Bybro, a z niego – znów nad rzekę, by wzdłuż niej przejść pod protestancką katedrę Nidaros.

Przystanek 6.: Nidarosdomen

Budynek wzorowany na angielskiej katedrze w Canterbury jest miejscem pochówku Olafa II – króla, który wprowadził do Norwegii chrześcijaństwo. Właściwie najpierw go tam pochowano, a dopiero potem zaczęto budować w tym miejscu kościół, który ukończono w XII wieku. To, co możemy dzisiaj podziwiać, pochodzi jednak z wieku XVIII, bo w międzyczasie wybuchł pożar i całość uległa kompletnemu zniszczeniu.
Nidarosdomen
Nidarosdomen fot. Anna Pietrasik
Obok budynku znajduje się stary, zacieniony drzewami cmentarz, po którym oczywiście wypada się przespacerować. I tak więc, nomen omen na cmentarzu, kończy się nasz długi (ponad 7 km!) spacer. Pozostaje udać się piechotą do miejsca, w którym nocujemy, lub podejść na przystanek autobusowy przed katedrą lub przy Studentersamfundet.

I jak? Chyba wystarczy wrażeń (i zdjęć), jak na jedną przechadzkę…?
Anna Pietrasik

Pasjonatka wszystkiego, co związane z pisaniem, czytaniem, robieniem zdjęć i słodkim lenistwem. Prowadzi własną firmę copywriterską i bloga JayAway.com.
Aktualnie mieszka w Trondheim.
Reklama
Gość
Wyślij
Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok