Blogi
„Nie mów do dziecka łamanym norweskim”. Jakie błędy wychowawcze najczęściej popełniają matki-emigrantki?
7

Jakie błędy najczęściej popełniają matki-emigrantki? Fot. Fotolia - royalty free
Mówienie do dziecka łamanym norweskim, brak zainteresowania kulturą Norwegii, a także krytyka skandynawskiego stylu życia to najczęstsze błędy popełniane przez matki-emigrantki. Wychowanie dziecka w obcym kraju to wyzwanie, a pomyłki są nieuniknione. Warto jednak zdawać sobie z nich sprawę.
Wychowanie dziecka to duże wyzwanie. Jednak macierzyństwo na emigracji jest misją. To zupełnie coś innego, nieporównywalnego z wychowaniem potomstwa we własnym kraju. Sami musimy borykać się z samotnością, tęsknotą i życiem w nowym miejscu. Do tego dochodzi odpowiedzialność za małego człowieka, którego nie możemy w żaden sposób skrzywdzić. Na naszych barkach spoczywa też odpowiedzialność wychowania go w taki sposób, by umiało odnaleźć się w nowym środowisku, nie tracąc przy tym szacunku do własnych korzeni i historii. Każda matka swojemu dziecku poświęca cały swój czas. Nie oznacza to jednak, że omijają ją błędy wychowawcze. Jakie są najczęstsze popełniane przez matki-emigrantki?
Błąd 1. Do dziecka po norwesku
– Najczęściej spotykanym błędem, który popełniają matki-emigrantki, jest mówienie do dziecka łamanym norweskim – podkreśla Anita, pedagog przedszkolny z 20-letnim doświadczeniem. Kobieta pracuje w otwartym przedszkolu (rodzic przebywa w nim razem z dzieckiem) w centrum Bergen. – Codziennie spotykam matki, które dopiero uczą się norweskiego, więc w tym języku mówią bardzo słabo. Sama, aby omówić z nimi ważne kwestie, często używam angielskiego, bo nie rozumiem do końca tego, co chcą mi przekazać. Nie jestem też pewna, czy one mnie rozumieją. A matki-emigrantki do dziecka mówią po norwesku! Tak nie można – stanowczo protestuje.
Według Anity to bardzo niepokojące zjawisko, które w ostateczności może doprowadzić do tego, że maluch zacznie się wstydzić miejsca pochodzenia, skoro sama matka najwyraźniej je ukrywa. – My, pedagodzy, jesteśmy od tego, aby nauczyć dziecko poprawnego języka norweskiego. Nadać mu odpowiednią formę, strukturę gramatyczną i akcent. Matka zawsze powinna do dziecka mówić w ojczystym języku. Wyjątek może stanowić sytuacja, w której rodzice mówią perfekcyjnie po norwesku, co nie jest jednak częstym zjawiskiem i raczej dotyczy małżeństw mieszanych.
Trudno się tu nie zgodzić z norweską pedagog, choć przesłanki matek są zrozumiałe. One zwyczajnie boją się, że dziecko będzie miało problemy z językiem i jego zrozumieniem, gdy pójdzie do przedszkola czy szkoły. Obawy są jednak zupełnie bezpodstawne. Profesor Johanne Paradis z Uniwersytetu Alberty w Kanadzie w swoich badaniach zebrała pytania, które najczęściej zadają rodzice dzieci dwujęzycznych. Paradis podkreśla, że istnieje wiele naukowych dowodów na to, że niemowlęta i małe dzieci doskonale uczą się dwóch języków równolegle. Zaznacza też, że język mniejszości używany w domu, nie wpływa w żaden negatywny sposób na język większości, czyli ten, z którym dziecko spotyka się poza domem, na ulicy i w szkole. Oznacza to, że dziecko nauczy się języka norweskiego bez większego wysiłku – nie musimy mu w tym pomagać, a co za tym idzie, powinniśmy zwracać się do niego w naszym ojczystym języku.
Według Anity to bardzo niepokojące zjawisko, które w ostateczności może doprowadzić do tego, że maluch zacznie się wstydzić miejsca pochodzenia, skoro sama matka najwyraźniej je ukrywa. – My, pedagodzy, jesteśmy od tego, aby nauczyć dziecko poprawnego języka norweskiego. Nadać mu odpowiednią formę, strukturę gramatyczną i akcent. Matka zawsze powinna do dziecka mówić w ojczystym języku. Wyjątek może stanowić sytuacja, w której rodzice mówią perfekcyjnie po norwesku, co nie jest jednak częstym zjawiskiem i raczej dotyczy małżeństw mieszanych.
Trudno się tu nie zgodzić z norweską pedagog, choć przesłanki matek są zrozumiałe. One zwyczajnie boją się, że dziecko będzie miało problemy z językiem i jego zrozumieniem, gdy pójdzie do przedszkola czy szkoły. Obawy są jednak zupełnie bezpodstawne. Profesor Johanne Paradis z Uniwersytetu Alberty w Kanadzie w swoich badaniach zebrała pytania, które najczęściej zadają rodzice dzieci dwujęzycznych. Paradis podkreśla, że istnieje wiele naukowych dowodów na to, że niemowlęta i małe dzieci doskonale uczą się dwóch języków równolegle. Zaznacza też, że język mniejszości używany w domu, nie wpływa w żaden negatywny sposób na język większości, czyli ten, z którym dziecko spotyka się poza domem, na ulicy i w szkole. Oznacza to, że dziecko nauczy się języka norweskiego bez większego wysiłku – nie musimy mu w tym pomagać, a co za tym idzie, powinniśmy zwracać się do niego w naszym ojczystym języku.
Błąd 2. Brak zainteresowania tradycjami i kulturą Norwegii
Kolejnym błędem, który popełniają matki-emigrantki, jest brak zainteresowania kulturą, historią i tradycjami kraju, w jakim się żyje. To rodzi wiele problemów. Dlatego już na początku pobytu na emigracji powinno się poznawać nowe miejsce.
– Nie można ciągle żyć wspomnieniami o Polsce, podkreślać, że tam wszystko było inne. W efekcie takiego podejścia dziecko może znienawidzić nowe miejsce zamieszkania i zamknąć się na otoczenie. Jako rodzice musimy być świadomi tego, że dzieci kopiują nasze zachowania – podkreśla Joanna, która od 5 lat uczy języka polskiego w norweskiej szkole podstawowej. – Dzieci nie czują żadnego skrępowania w opowiadaniu tego, o czym mówi się w domu. Chętnie dzielą się swoimi problemami – dodaje. Joanna uważa, że nie możemy zupełnie ignorować kultury norweskiej, bo dotyczy ona naszych dzieci. Warto zainteresować je tym, co nas różni, by nauczyć je szacunku wobec odmienności. Nasze postrzeganie świata wcale nie musi być zgodne z tym, co obserwuje i czuje dziecko.
– Nie można ciągle żyć wspomnieniami o Polsce, podkreślać, że tam wszystko było inne. W efekcie takiego podejścia dziecko może znienawidzić nowe miejsce zamieszkania i zamknąć się na otoczenie. Jako rodzice musimy być świadomi tego, że dzieci kopiują nasze zachowania – podkreśla Joanna, która od 5 lat uczy języka polskiego w norweskiej szkole podstawowej. – Dzieci nie czują żadnego skrępowania w opowiadaniu tego, o czym mówi się w domu. Chętnie dzielą się swoimi problemami – dodaje. Joanna uważa, że nie możemy zupełnie ignorować kultury norweskiej, bo dotyczy ona naszych dzieci. Warto zainteresować je tym, co nas różni, by nauczyć je szacunku wobec odmienności. Nasze postrzeganie świata wcale nie musi być zgodne z tym, co obserwuje i czuje dziecko.
Błąd 3. Krytyka skandynawskiego stylu życia
Czy w czymś naszemu dziecku pomoże? Po co od pierwszych dni uprzedzać je do kraju, w którym obecnie przebywa? Czy to zmieni jego położenie, uczyni je bardziej szczęśliwym i mądrym? Odpowiedź jest bardzo prosta. Oczywiście, że nie. Ogromnym zaskoczeniem dla matek-emigrantek jest skandynawski model wychowywania bezstresowego, który często kłóci się z naszym, polskim, gdzie wymaga się chociażby szacunku dla rodzica.
Matki-emigrantki często narzekają też na czas, jaki – niezależnie od pogody – dzieci spędzają na dworze. Dziwi je i niepokoi system nauczania, gdzie cała szkoła podstawowa mija bez ocen, a i do poziomu wiedzy, jaką przyswajają uczniowie, mają zastrzeżenia. Gdy dziecko zachoruje wiedzą, że od lekarza nie usłyszą nic więcej poza tym, że „to wirus i sam musi przejść”. Przykłady można mnożyć, jednak lepiej, jeśli nie będzie się mówić ich na głos, przy dziecku. Ono rozumie o wiele więcej, niż nam się wydaje. Dlatego krytyka skandynawskiego stylu życia niczego w tym przypadku nie zmieni, a już na pewno nie pomoże dzieciom, którym mamy zapewnić spokojne i radosne dzieciństwo. Aby tak się stało, należy mocno się pilnować, a także wykazać wiele dyplomacji.
Matki-emigrantki często narzekają też na czas, jaki – niezależnie od pogody – dzieci spędzają na dworze. Dziwi je i niepokoi system nauczania, gdzie cała szkoła podstawowa mija bez ocen, a i do poziomu wiedzy, jaką przyswajają uczniowie, mają zastrzeżenia. Gdy dziecko zachoruje wiedzą, że od lekarza nie usłyszą nic więcej poza tym, że „to wirus i sam musi przejść”. Przykłady można mnożyć, jednak lepiej, jeśli nie będzie się mówić ich na głos, przy dziecku. Ono rozumie o wiele więcej, niż nam się wydaje. Dlatego krytyka skandynawskiego stylu życia niczego w tym przypadku nie zmieni, a już na pewno nie pomoże dzieciom, którym mamy zapewnić spokojne i radosne dzieciństwo. Aby tak się stało, należy mocno się pilnować, a także wykazać wiele dyplomacji.
Reklama
Reklama
To może Cię zainteresować
5
11-05-2016 19:53
4
0
Zgłoś
10-05-2016 19:31
4
0
Zgłoś
10-05-2016 19:29
1
0
Zgłoś
10-05-2016 18:54
0
-8
Zgłoś
10-05-2016 18:43
6
0
Zgłoś
10-05-2016 15:56
6
0
Zgłoś
10-05-2016 12:06
23
0
Zgłoś