Blogi
Krakowska sucha i polska wódka. Wyprawa do Norwegii Fiatem 126p – wspomnienia z lat 80.
3
W latach 80. do Norwegii jeździło się „maluchem” załadowanym po sufit polską wódką i konserwami z mielonką. Powspominajmy! Piotr Miernik
„Norwegia 30 lat temu to był inny kraj, a może po prostu sami Norwegowie się zmienili?” – pyta nasz czytelnik. Pozostajemy na fali wspomnień z 4 czerwca 1989 roku, kiedy obradował Okrągły Stół. Tym razem powspominamy lata 80. i polskie wyprawy kultowym „maluchem” do Norwegii.
Studencki wyjazd do Norwegii przed laty był odkryciem nowego lądu. Tym bardziej, że Polaków wówczas tam nie było . Jak Wikingowie zapuszczaliśmy się w głąb nieznanych nam terenów z paroma dolarami w kieszeni. Naszymi łodziami były małe Fiaty 126p, które w tamtym czasie budziły sensację. Tym bardziej, że gdy urwała im się linka zapłonu, trzeba było włożyć kij do silnika, żeby „maluch” zapalił. Pamiętam zdziwione miny Norwegów patrzących na te manewry.
Polska wódka i truskawki
Pieniądze się skończyły. W pełnej beznadziei na środku nowego lądu zatrzymaliśmy się, nie wiedząc, co mamy robić. Wracać? Została nam tylko butelka polskiej wódki. Wkrótce jednak wszyscy zaczęliśmy zbierać truskawki. To był początek naszych relacji z Norwegami. Po pierwszym okresie nieufności Norwegowie zostawiali nam otwarte na oścież drzwi do domów, a imprezy w weekendy przeciągały się do nocy. My karmiliśmy ich polskimi konserwami z mielonką, a oni nas serami i rybami. Zabierali nas na fiordy, gdzie mogliśmy łowić – z połowów wracaliśmy z pełnymi ryb łodziami.
To były trochę inne czasy. Starsi pamiętali jeszcze polskich żołnierzy, gdzie w bitwie o Narwik walczyła Samodzielna Brygada Strzelców Podhalańskich.
To były trochę inne czasy. Starsi pamiętali jeszcze polskich żołnierzy, gdzie w bitwie o Narwik walczyła Samodzielna Brygada Strzelców Podhalańskich.
Kiełbasa krakowska sucha i imprezy z Norwegami
Norwegowie kosztowali naszej krakowskiej suchej od Krakusa, i mówili, że w całej Norwegii nie ma tak smacznej kiełbasy. Raz rolnik przyniósł nam zestaw kluczy „made in Poland”, pokazując, że to najlepsze narzędzia, jakie miał . My podziwiliśmy ich domy z norweską flagą na maszcie, lasy i fiordy.
Każdy, kto zbierał truskawki przez 8 godzin, wie, że posiada kręgosłup. Jedni dowiadują się o tym wcześniej, inni później, w zależności od kondycji tego elementu naszego organizmu. Stąd dobrze płatna propozycja malowania domów za przyzwoitą stawkę spotkała się z entuzjazmem. Rozpoczęło się wielkie machanie pędzlem w okolicy całego Trøndelag, tym bardziej, że ręczne malowanie wytrzymywało dłużej niż natrysk. Norwegowie byli zadowoleni.
Każdy, kto zbierał truskawki przez 8 godzin, wie, że posiada kręgosłup. Jedni dowiadują się o tym wcześniej, inni później, w zależności od kondycji tego elementu naszego organizmu. Stąd dobrze płatna propozycja malowania domów za przyzwoitą stawkę spotkała się z entuzjazmem. Rozpoczęło się wielkie machanie pędzlem w okolicy całego Trøndelag, tym bardziej, że ręczne malowanie wytrzymywało dłużej niż natrysk. Norwegowie byli zadowoleni.
Drabina, browar i konserwy mięsne
Jeden z naszych kolegów postawił drabinę na sianie, a pod spodem była blacha. Drabina się zsunęła –kolega spadł na blachę i ze złamaną miednicą wylądował w szpitalu. Tam narada. Jeden dzień pobytu to nasze miesięczne zyski z pracy. Na szczęście nasz gospodarz nas ubezpieczył. Kolega leczył się w Norwegii, i jak go odwiedzaliśmy, to mówił, że pieniądze ma w „tyle”, bo liczy się zdrowie. Jak wrócił do kraju, dostał parę groszy z ubezpieczenia. Patrzył na te niewielkie pieniądze, machnął ręką i… kupił akcje jakiegoś browaru. Jak browar wszedł na giełdę, nasz kolega, ku swojemu zaskoczeniu, został obsypany złotem. Szczęście w nieszczęściu… Praca w Norwegii opłacała się tylko, kiedy siedzenia naszych Fiatów 126p były po sufit wyładowane konserwami mięsnymi, leczo, szynką i innymi krajowymi specjałami. Jak zapasy się wyczerpały, oznaczało to, że czas na powrót. Coś nas jednak zastanowiło…
Blondynka i Volvo – czego chcieć więcej?
W Oslo, kiedy wracaliśmy już późnym wieczorem, nasza grupa małych fiacików zaparkowała przed marketem. Obok nas luksusowe Volvo – marzenie każdego Polaka w tamtych czasach. Do samochodu podchodzi atrakcyjna pani z butelką wódki. Patrzy na nas ze smutkiem. Nagle mówi po polsku: „Zabłądziliście… jedźcie za mną”. Hmm, zastanawiamy się. Ma wszystko… ładna, atrakcyjna, świetnie ubrana, Volvo i…. wódka wieczorem…. czego jej brak?
Reklama
Reklama
To może Cię zainteresować
3
05-07-2020 00:35
0
-3
Zgłoś
07-06-2016 19:41
3
0
Zgłoś
07-06-2016 04:55
4
0
Zgłoś