Polska księżniczka na emigracji – o poszukiwaniu kobiecości i spełnianiu marzeń za granicą
Kim są polskie księżniczki w Norwegii? Fot. Fotolia - royalty free
Polska księżniczka w Norwegii to, w zamyśle, samodzielna, pewna siebie, atrakcyjna i radosna kobieta, która niezależnie od sytuacji, w jakiej się znajduje, potrafi z klasą i godnością łączyć rolę matki, żony, pracownika oraz osoby kreatywnej. Czy Polki czują się mniej kobiece w Norwegii?
Czy powielają przywiezione z Polski kompleksy? Potrafią realizować swoje cele mimo trudności? Na te pytania odpowiedzą trzy aktywne i emanujące pozytywną energią kobiety oraz ja, w której życiowa księżniczka dopiero się obudziła.
Justyna z Bergen, mama trzech synów
– Mój mąż i dzieci zawsze mówią, że jestem księżniczką, ponieważ jestem jedyną kobietą w rodzinie. Myślę, że to moja radość życia sprawia, że tak mnie odbierają. Nigdy nie narzekam i zawsze wszystkim powtarzam, że moje życie jest rajem na ziemi.
Ja sama czuję się wyjątkowo, może nie jak księżniczka, bo to za duże słowo, ale rodzina popiera moje decyzje i wspiera we wszystkich działaniach. Nie jest nam łatwo finansowo, a mimo to nikt nie wywiera na mnie presji, że za wszelką cenę mam iść do pracy – wtedy byłabym Kopciuszkiem, który nie cierpi swojego życia i pracy, którą pod przymusem wykonuje – i to właśnie daje mi poczucie tego, że mąż traktuje mnie jak księżniczkę.
Otworzyłam organizację pomagającą rodakom, piszę artykuły i wiersze do portali i gazet, prowadzę blog oraz wspieram inne kobiety, które, tak jak ja, zdecydowały się na emigrację za mężem. Uczę je, by cieszyły się chwilą, która właśnie trwa. Pokazuję to, co jest piękne w nas i w naszym życiu. Kobiecość to radosne iskierki w oczach, które błyszczą, kiedy się uśmiechamy i tego życzę wszystkim paniom – kończy pozytywną myślą Justyna.
Urszula z Oslo, oczekuje narodzin córeczki
– Mam w życiu dużo szczęścia. Kochającego męża, który patrzy na mnie z miłością w oczach. Pracę, która choć nie daje satysfakcji, przynosi mi niezłe zarobki. Tak, mąż i przyjaciele mówią czasem o mnie „księżniczka”. Natura dała mi urodę, ale też otwarte i życzliwe serce. To właśnie cenią moi bliscy. Mieszkam w Norwegii, pracuję jako sprzątaczka, ale to nie znaczy, że muszę chodzić wyłącznie w sportowych ubraniach, bez grama makijażu i mieć wiecznie zatroskaną minę. Kocham życie i nic nie jest w stanie tego zakłócić – dodaje Urszula.
Anna z Sandnes, mama dwuletniego Domenica, żona Kaspara z Aten
– Dla mnie zarówno kobiecość, jak i męskość zasługują na celebrowanie. To nie jest tak, że gdy stajemy się matkami, to nagle przestajemy się liczyć w oczach świata jako kobiety. Moim zdaniem jesteśmy nimi jeszcze bardziej. Norweskie kobiety są silne, ale muszę przyznać, że nie od nich czerpię inspirację. Moja teściowa, która jest już starszą osobą i mieszka z nami, nauczyła mnie, czym jest kobiecość niezależnie od okoliczności. Lata mijają, dzieci dorastają, zmienia się sytuacja zawodowa, ale jeśli jako kobieta troszczysz się o rodzinę, jesteś zadbana, radosna, emanujesz urokiem zewnętrznym, ale i wewnętrznym, to wszystko da się znieść. Życie jest naprawdę piękne i to staram się też pokazać mojej siostrze Basi.
Kinga ze Stavanger, żona Ramina z Shirazu
To może Cię zainteresować
14-09-2016 22:42
4
0
Zgłoś
11-04-2016 22:01
3
0
Zgłoś
11-04-2016 14:49
2
0
Zgłoś
09-04-2016 22:38
2
0
Zgłoś
09-04-2016 18:42
2
0
Zgłoś
09-04-2016 17:36
9
0
Zgłoś
09-04-2016 15:42
6
0
Zgłoś
09-04-2016 15:00
8
0
Zgłoś
09-04-2016 12:31
3
0
Zgłoś