Blogi
Nie uczysz się norweskiego? Znamy trzy wymówki, dla których tego nie robisz
8

Znamy trzy powody, dla których nie uczysz się norweskiego. Fot. Fotolia - royalty free
Jedni chętnie uczą się norweskiego, inni wręcz przeciwnie. Mówią, że nie mają czasu, pieniędzy na kurs albo zwyczajnie chęci. Dlaczego Polacy nie chcą uczyć się języka mieszkańców kraju, w którym żyją? Przedstawiamy trzy najczęstsze powody czy też, mówiąc wprost, wymówki.
Spotykamy różne podejście do nauki norweskiego, który wyznacza nam konkretne granice pomiędzy komunikacją, potrzebami a własną tożsamością. Zdawałoby się, że emigranci powinni poznać jak najszybciej język gospodarzy, porozumiewając się jednocześnie w swoim ojczystym języku, który stanowi ogniwo łączące z Polską.
Niestety w praktyce wygląda to zupełnie inaczej. Jedni, jak tylko nauczą się norweskiego, udają, że nie znali wcześniej żadnego innego języka wcześniej i wstydzą się swojego pochodzenia. Często wygląda to bardzo śmiesznie, bo jeszcze człowiek nie potrafi norweskim władać płynnie, a już polskiego zapomniał. Nie zaprzeczajmy – tak bywa.
Drudzy nie widzą absolutnie potrzeby nauki, zwłaszcza że pracują wśród rodaków, a z Norwegią nie wiążą żadnej przyszłości. Nie przeszkadza im to zupełnie, nie są zainteresowani poznaniem samych Norwegów, jak też ich kultury oraz obowiązujących w kraju norm. Nie interesują się zwyczajnie tym, co wokół nich, bo żyją wciąż mentalnie w kraju, do którego jeżdżą tak często jak to tylko możliwe. Mówią otwarcie, że przyjechali tu po pieniądze i jest to najszczersza, wolna od dyskusji i oceny deklaracja.
Jest jeszcze trzecia grupa ludzi, którzy widzą ogromną potrzebę znajomości języka. Pomaga on im w zwyczajnej codzienności, niemniej to wciąż polski jest językiem serca i wyrażania emocji. Metod i możliwości nauki norweskiego dla tych, którzy czują taką potrzebę, jest całe mnóstwo. Wymówek, dlaczego wciąż mamy z nim problemy, jest jeszcze więcej. Przedstawiamy trzy najczęściej spotykane.
Niestety w praktyce wygląda to zupełnie inaczej. Jedni, jak tylko nauczą się norweskiego, udają, że nie znali wcześniej żadnego innego języka wcześniej i wstydzą się swojego pochodzenia. Często wygląda to bardzo śmiesznie, bo jeszcze człowiek nie potrafi norweskim władać płynnie, a już polskiego zapomniał. Nie zaprzeczajmy – tak bywa.
Drudzy nie widzą absolutnie potrzeby nauki, zwłaszcza że pracują wśród rodaków, a z Norwegią nie wiążą żadnej przyszłości. Nie przeszkadza im to zupełnie, nie są zainteresowani poznaniem samych Norwegów, jak też ich kultury oraz obowiązujących w kraju norm. Nie interesują się zwyczajnie tym, co wokół nich, bo żyją wciąż mentalnie w kraju, do którego jeżdżą tak często jak to tylko możliwe. Mówią otwarcie, że przyjechali tu po pieniądze i jest to najszczersza, wolna od dyskusji i oceny deklaracja.
Jest jeszcze trzecia grupa ludzi, którzy widzą ogromną potrzebę znajomości języka. Pomaga on im w zwyczajnej codzienności, niemniej to wciąż polski jest językiem serca i wyrażania emocji. Metod i możliwości nauki norweskiego dla tych, którzy czują taką potrzebę, jest całe mnóstwo. Wymówek, dlaczego wciąż mamy z nim problemy, jest jeszcze więcej. Przedstawiamy trzy najczęściej spotykane.
Zbyt drogie kursy językowe
– Kursy językowe są bardzo drogie. Nie stać mnie na nie. Pracuje tylko mąż. Mamy na utrzymaniu dzieci – mówi Mariola (27 lat), która mieszka w Bergen od 7 lat.
Tak, to prawda. Kurs kosztuje średnio 4 tys. koron za moduł. To dużo. Niemniej dla chętnych, zwłaszcza niepracujących osób, jest wiele kursów bezpłatnych, organizowanych przez lokalne stowarzyszenia czy biblioteki. Wystarczy rozeznać się w swojej okolicy, i wyjść z domu.
Przykładowo taki wakacyjny kurs organizuje Caritas, zajęcia potrwają od 27 czerwca do 5 sierpnia.
Tak, to prawda. Kurs kosztuje średnio 4 tys. koron za moduł. To dużo. Niemniej dla chętnych, zwłaszcza niepracujących osób, jest wiele kursów bezpłatnych, organizowanych przez lokalne stowarzyszenia czy biblioteki. Wystarczy rozeznać się w swojej okolicy, i wyjść z domu.
Przykładowo taki wakacyjny kurs organizuje Caritas, zajęcia potrwają od 27 czerwca do 5 sierpnia.
„Språk kafe” to strata czasu
– „Språk kafe” są nudne i nic nie dają. To zwyczajna strata czasu – uważa Zuzanna (39 lat), która mieszka w Bodø od 3 lat.
Trudno jest wszystkim dogodzić, porozmawiać, trafić na interesujący temat. Jeśli komuś nie odpowiada taka forma nauki języka, zamiast się zniechęcać, powinien poszukać zadowalającej alternatywy. To tylko jedna z wielu możliwości. Z drugiej strony „Språk kafe”, czyli kawiarenki językowe, nie są typowym kursem, nie mają programu ani wyznaczonego celu. To dialogi o wszystkim i o niczym, które mają przełamać barierę mówienia i obcowania z własnym głosem w nieznanej dotąd wersji językowej oraz wyrobienia sobie akcentu.
Trudno jest wszystkim dogodzić, porozmawiać, trafić na interesujący temat. Jeśli komuś nie odpowiada taka forma nauki języka, zamiast się zniechęcać, powinien poszukać zadowalającej alternatywy. To tylko jedna z wielu możliwości. Z drugiej strony „Språk kafe”, czyli kawiarenki językowe, nie są typowym kursem, nie mają programu ani wyznaczonego celu. To dialogi o wszystkim i o niczym, które mają przełamać barierę mówienia i obcowania z własnym głosem w nieznanej dotąd wersji językowej oraz wyrobienia sobie akcentu.
Praca pochłania czas wolny
– Pracuję na cały etat. Czas wolny chcę poświęcić na relaks, a nie dodatkowe obciążenie w postaci nauki – mówi Maksymilian (31 lat), który w Oslo mieszka od 4 lat.
Nauka języka to przede wszystkim systematyka i chęci. Czas na naukę znajdzie się zawsze, więc nie można wymawiać się jego brakiem. Żeby nauka była efektywna, należy wyłączyć wszystkie rzeczy, które nas rozpraszają. Facebook, telefon i inne gadżety, które pochłaniają czas. 15 minut dziennie wystarczy. Jeśli każdego dnia nauczysz się pięciu wyrazów, i będziesz to robić pięć dni w tygodniu, to w ciągu miesiąca poznasz 100 słów. Rocznie to daje 1,2 tys. słów! A uczeni mówią, że wystarczy nam około 2 tys. słów, by porozumieć się w sposób komunikatywny. I co Wy na to? Nadal macie jakieś wymówki?
Prawda jest taka, że ci, którym zależy, zawsze znajdą sposób na naukę. Może zajmie im to więcej czasu, po drodze się poddadzą, ale jedno jest pewne – jeśli sobie postanowią, uświadomią, jakie korzyści będą czerpać ze znajomości języka, to prędzej czy później zaczną mówić po norwesku. Pozostali będą wciąż w tym samym miejscu, użalając się nad sobą lub zwyczajnie będą szczęśliwi, bo, jak to mówią, „punkt widzenia zależy od punktu siedzenia”.
Nauka języka to przede wszystkim systematyka i chęci. Czas na naukę znajdzie się zawsze, więc nie można wymawiać się jego brakiem. Żeby nauka była efektywna, należy wyłączyć wszystkie rzeczy, które nas rozpraszają. Facebook, telefon i inne gadżety, które pochłaniają czas. 15 minut dziennie wystarczy. Jeśli każdego dnia nauczysz się pięciu wyrazów, i będziesz to robić pięć dni w tygodniu, to w ciągu miesiąca poznasz 100 słów. Rocznie to daje 1,2 tys. słów! A uczeni mówią, że wystarczy nam około 2 tys. słów, by porozumieć się w sposób komunikatywny. I co Wy na to? Nadal macie jakieś wymówki?
Prawda jest taka, że ci, którym zależy, zawsze znajdą sposób na naukę. Może zajmie im to więcej czasu, po drodze się poddadzą, ale jedno jest pewne – jeśli sobie postanowią, uświadomią, jakie korzyści będą czerpać ze znajomości języka, to prędzej czy później zaczną mówić po norwesku. Pozostali będą wciąż w tym samym miejscu, użalając się nad sobą lub zwyczajnie będą szczęśliwi, bo, jak to mówią, „punkt widzenia zależy od punktu siedzenia”.
Reklama
Reklama
To może Cię zainteresować
10-12-2016 14:20
2
0
Zgłoś
09-11-2016 12:56
14
0
Zgłoś
08-11-2016 22:03
13
0
Zgłoś
13-09-2016 13:07
13
0
Zgłoś
08-07-2016 20:00
11
0
Zgłoś
08-07-2016 11:31
17
0
Zgłoś
08-07-2016 08:25
5
0
Zgłoś
08-07-2016 06:44
12
0
Zgłoś