Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu

Jedziemy do Brønnøysund. Z tego miasta pochodzi ojciec mojego męża. Chcemy odwiedzić cmentarz, dom, w którym kiedyś mieszkali jego dziadkowie i rodzinę na wsi pod miastem. Ja mam także swój osobisty powód: MUSZĘ zobaczyć Brønnøysundregistrene (norweski urząd rejestracji firm), z którym to mam kontakt prawie codziennie, w pracy.

 

czwartek_bronnoysundregistrene.jpg.jpg

 

Brønnøysund to 7-tysięczne miasto, najbardziej znane z dwóch rzeczy: wspomnianego rejestru i... dziury w górze, o nazwie Torghatten. Dziura, która ma 160 m długości, 20 m szerokości i 35 m wysokości, powstała w okresie lodowcowym. Lód i woda wypłukały część góry w środku, pozostawiając skały dookoła.

 

czwartek_torghatten_czyli_dziura_w_gorze_zdjecie_z_wikipedia.jpg

 

Wycieczka do Torghatten jest dla każdego, bo chociaż cały czas pod górkę, to od parkingu idzie się maksymalnie pół godziny. Za to widok z góry (a raczej z dziury) roztacza się wspaniały: na miasto, fiord i wysepki po nim rozrzucone.

 

czwartek_torghatten_taki_widok_z_dziury_w_gorze.jpg

 

Po takim całym dniu spędzonym na spacerach, z ochota zasiedliśmy do pizzy, wypiekanej w kamiennym piecu w ogrodzie kuzyna mojego męża. Dzieci szalały z radości na widok kilkunastu malusich cieląt, które mogły nawet pokarmić mlekiem z butelki (czemu tak? nie mam pojęcia, podobno tak się robi z krowami, które są hodowane na mleko, ale ze mnie żaden tam znawca tematu...).

 

czwartek_u_kuzyna_na_wsi_karmimy_cielaki_z_butelkijpg.jpg

 

Poza tym zabawa z norweskim kotem leśnym, psem, który grał w piłkę (to nie żart! mamy na wideo:) i ostatnia noc w podróży. Jutro do domu.

Reklama
Gość
Wyślij


Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok