Biznes i gospodarka

DNB wycofa kapitał z amerykańskiej inwestycji? Nie chcą niszczyć kultury Indian

Piotr Szatkowski

16 listopada 2016 13:32

Udostępnij
na Facebooku
DNB wycofa kapitał z amerykańskiej inwestycji? Nie chcą niszczyć kultury Indian

fotolia.com - royalty free

DNB, największy norweski bank, rozważa wycofanie swojego wkładu w jedną z wielkich inwestycji amerykańskiej branży paliwowej. Chodzi o kontrowersyjny ropociąg, ciągnący się przez ponad 1800 km – od Dakoty Północnej po Illinois. Nitka może zniszczyć ekosystem rzeczny indiańskiego rezerwatu Standing Rock, spowoduje zniknięcie ponad 300 stanowisk archeologicznych i świętych miejsc Indian. Reprezentanci społeczności rdzennych Amerykanów protestują od kwietnia nieopodal rezerwatu. Czy dopną swego?
Indianie Amerykańscy z całych Stanów Zjednoczonych prowadzą wielomiesięczny, pokojowy protest w obronie swych ziem. Blokują przejazdy, modlą się, siedząc, czy klęcząc w miejscach, gdzie mają przejechać buldożery. Nie chcą, by planowany ropociąg naruszał ich ekosystem i święte miejsca. Indianie próbowali także przedstawić swoje racje na forum ONZ-u. Przewodniczący władz rezerwatu Indian Standing Rock nad rzeką Missouri, Dave Armcharbault II, pod koniec września przedstawił przebieg wydarzeń nieświadomej takich wydarzeń społeczności międzynarodowej. Przemawiał przed kilkudziesięcioosobową Radą Praw Człowieka. Nie można powiedzieć, że zupełnie bez efektu, bowiem norweski bank DNB już rozważa wycofanie swojego kapitału z tej inwestycji.

Konstruktywne rozwiązanie problemu?

W sierpniu i wrześniu w pobliżu rezerwatu stacjonowało ok. 3-4 tys. protestujących, w weekendy liczba ta niemal się podwajała. Pod koniec października cierpliwość rządu dobiegła końca. Uzbrojeni funkcjonariusze rozpoczęli interwencję. Przeciwko Indianom ruszyło około 300 mundurowych. Przy użyciu psów policyjnych, gazu pieprzowego, gumowych kul i wozów bojowych próbowano rozgonić protestujących, którzy blokowali drogę 806, prowadzącą do placu budowy. Aresztowano blisko 140 osób.

Taki obrót zdarzeń zaniepokoił bank DNB, którego wkład w finansowanie inwestycji wynosi niemal 10 proc. całości – ponad 342 miliony z potrzebnych 4 miliardów dolarów. Kilka dni po pacyfikacji obozu przedstawiciele banku wydali następujące oświadczenie: – Bank DNB z niepokojem obserwuje rozwój sytuacji związanej z rurociągiem w Północnej Dakocie. Wykorzystując swoją pozycję, podejmiemy inicjatywę, by doprowadzić do bardziej konstruktywnego rozwiązania konfliktu.

Oświadczenie zakończyło się bardzo stanowczymi, jak na język biznesu, słowami, które mogą zmusić Amerykanów do zmiany postępowania: – Jeśli nasze inicjatywy nie dadzą zadowalających odpowiedzi i rezultatów, bank DNB rozważy swój dalszy udział w finansowaniu projektu.

Największe zebranie Indian od 140 lat

Ostry konflikt pomiędzy połączonymi siłami korporacji Dakota Access LLC oraz amerykańskiego rządu a Siuksami wspieranymi przez reprezentantów ponad 300 innych plemion trwa już niemal osiem miesięcy. Na początku kwietnia Indianie założyli tzw. Obóz Świętego Kamienia (w języku Dakotów Oceti Sakowin). Stanowi on punkt zborny dla protestujących. A tych zebrało się prawdopodobnie najwięcej w historii rdzennych Amerykanów. Organizatorzy podkreślają historyczną rangę wydarzenia:

„To pierwsze tego typu zgromadzenie w historii rdzennych mieszkańców. Najbliższy w czasie porównywalny zjazd miał miejsce, gdy zbierano się przed bitwą nad Little Bighorn”. Bitwa ta miała miejsce 140 lat temu.

Standing Rock jak norweska Alta?

Standing Rock to duży rezerwat na pograniczu stanów Dakota Północna i Dakota Południowa. Terytoria plemienne obejmują obszar wielkości połowy przeciętnego polskiego województwa. Mieszka tu zaledwie 8 tys. osób. Nie są to jednak zwykli mieszkańcy – to Siuksowie, potomkowie legendarnego Siedzącego Byka, który 140 lat temu rozpoczął antyamerykańskie powstanie i wspólnie z Czejenami pobił agresorów nad Little Bighorn.

Niewykluczone, że Standing Rock będzie amerykańskim odpowiednikiem sporu między Norwegami i Samami sprzed 40 lat. Pod koniec lat 70. i na początku lat 80. Samowie blokowali budowę elektrowni wodnej na rzece Alta, w której pobliżu utrzymywali pastwiska dla reniferów, korzystali także z rzeki, by poławiać łososia. Założony wówczas Obóz Detsika odwiedziło ponad 6000 osób z 20 państw. W 1981 roku protestujących usunięto siłą (aż 10 proc. stanu norweskiej policji skupiono nad Altą). Działania mundurowych, nierzadko brutalne, zszokowały opinię publiczną. Był to początek nowoczesnej samskiej tożsamości narodowej. Samowie zrozumieli, że bez połączenia sił i reprezentacji politycznej będą skazani na wyginięcie. Osiem lat później powstał pierwszy Parlament Samów w Karasjok.
Reklama
Gość
Wyślij


Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok