Biznes i gospodarka

Baltic Pipe vs. Nord Stream: polski projekt zagrożony?

Maciej Janta

12 grudnia 2016 08:00

Udostępnij
na Facebooku
Baltic Pipe vs. Nord Stream: polski projekt zagrożony?

Gazociąg Nord Stream i jego odnogi. wikimedia.org - Samuel Bailey - Creative Commons Attribution 3.0 Unported

Projekt Baltic Pipe, gazociąg biegnący z Norwegii do Polski, jest zagrożony? Kraje, które leżą na południe od Polski, mogą już nie być zainteresowane norweskim gazem. Decyzja, czy inwestycja jest możliwa do zrealizowania pod względem technicznym i komercyjnym, zapadnie pod koniec miesiąca, gdy gotowe będzie studium wykonalności.
Baltic Pipe to nazwa gazociągu, mogącego połączyć Polskę z Danią, która, za pośrednictwem swojej sieci przesyłowej, połączy się z norweskim systemem transferowym. Pomysł nie jest nowy, ale od ostatnich kilkunastu miesięcy zainteresowanie tematem powróciło. Gazociąg ma nam dać dostęp do alternatywnego źródła paliwa, zmniejszając  tym samym zależność od rosyjskiego Gazpromu. Jak się jednak okazuje, inwestycja może stać pod znakiem zapytania.

Poważnym ciosem dla Baltic Pipe jest decyzja wydana przez Komisję Europejską pod koniec października. Według niej do 2033 roku Gazprom będzie dysponował 80 proc. przepustowości.

Opal w rosyjskich rękach

Poważnym ciosem dla Baltic Pipe jest decyzja wydana przez Komisję Europejską pod koniec października. Według niej do 2033 roku Gazprom będzie dysponował 80 proc. przepustowości (do tej pory było to 50 proc., ale Gazprom stara się o uzyskanie 100 proc.) położonego w Niemczech gazociągu Opal, który biegnie wzdłuż granicy z Polską – to wbrew zasadzie o tzw. dostępności strony trzeciej. Zasada ta mówi o udostępnieniu przez operatora swojej infrastruktury przesyłowej również innym operatorom. 

Opal to odnoga gazociągu Nord Stream, biegnącego z Rosji do Niemiec po dnie Bałtyku. Opal ma swój początek w nadbałtyckim Greifswaldzie, a kończy się niedaleko niemieckiej granicy z Czechami, w mieście Olbernhau. Poprzez ten gazociąg rosyjski surowiec może trafiać między innymi do Czech i Austrii. 

Decyzja Komisji wzbudziła sprzeciw w Polsce, ponieważ zwiększenie przepustowości Opalu zabiera rynek potencjalnemu gazowi sprowadzanemu z Norwegii. Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo (PGNiG) zaskarżyło już decyzję Komisji Europejskiej w tej sprawie do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Zdaniem firmy, decyzja Komisji jest niezgodna w prawem w 14. punktach, co skomentował Piotr Woźniak, Prezes Zarządu PGNiG:

Decyzje i tryb postępowania Komisji Europejskiej oraz Bundesnetzagentur są bezprecedensowe. Cofają rozwój konkurencyjnego rynku gazu i rozszerzają przywileje Gazpromu, co w konsekwencji może doprowadzić do uzyskania przez rosyjską firmę monopolu w dostawach gazu do Europy Środkowej i Wschodniej. To poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa dostaw gazu do Polski i całego regionu. ~PGNiG

Tak wygląda gazociąg Opal biegnący przez Niemcy
Tak wygląda gazociąg Opal biegnący przez Niemcy Źródło: Wikimedia Commons

Kluczowe stanowisko Czech

Dla całego projektu Baltic Pipe bardzo ważne jest stanowisko Czech. Norwegowie chcą bowiem sprzedawać gaz nie tylko Polsce, ale również innym krajom w regionie. Zwiększenie przesyłu poprzez gazociąg Opal może więc zabrać klientów na norweski gaz, co uczyni projekt Baltic Pipe mniej opłacalnym. PGNiG poproszone przez nas o komentarz w tej sprawie milczy.

Jeśli więc nie powstaną połączenia gazowe Polski i Czech, przez które będzie mógł płynąć norweski gaz, strona norweska może nie być zainteresowana projektem. To między innymi o tej kwestii będzie rozmawiać w Wiśle premier Beata Szydło z premierem Czech Bohuslavem Sobotką. Do spotkania dojdzie już w poniedziałek 12 grudnia.

Być może nie wszystko jeszcze stracone, biorąc pod uwagę fakt, że w lutym tego roku czeski rząd poparł projekt budowy polsko-czeskiego połączenia gazowego Stork 2 i wyraził brak zainteresowania rozbudową rosyjskich gazociągów przebiegających przez Morze Bałtyckie. Wkrótce jednak przekonamy się, czy po zgodzie Komisji Europejskiej na zwiększenie transferu przez Gazprom, takie stanowisko Czechów jest nadal aktualne.

Czy Baltic Pipe się opłaci?

Do końca grudnia będą znane dokładne wyliczenia sporządzone przez polską firmę GAZ-SYSTEM, odpowiedzialną za polską sieć przesyłową oraz jej duński odpowiednik Energinet.dk, który tłumaczy:

Energinet.dk i GAZ-SYSTEM S.A obecnie pracują nad studium wykonalności projektu. Polega ono na sprawdzeniu możliwości budowy Baltic Pipe zarówno z komercyjnego jaki i technicznego punktu widzenia oraz sporządzenia zaleceń użytecznych przy potencjalnym wdrożeniu projektu w życie. ~ Energinet.dk

Gazociąg budzi zainteresowanie również w Danii. Pierwsze przecieki do mediów nastąpiły w październiku i nastrajają dosyć optymistycznie. Zdaniem duńskiego portalu Energi Watch, studium wykonalności wypadnie pozytywnie i pod koniec roku będziemy mieli pozytywną decyzję w sprawie inwestycji.

Pamiętajmy jednak, że Baltic Pipe to tylko gazociąg z Danii do Polski. Jeśli nawet Duńczycy i Polacy znajdą możliwości jego budowy, od Norwegów będzie zależało czy będą chcieli sprzedawać Polsce i innym krajom gaz.

Ukraina przeciw Opalowi

Projektem budowy norweskiego korytarza interesuje się też Ukraina. Z jednej strony da on jej możliwości dywersyfikacji źródeł energii. Z drugiej strony gazociąg Nord Stream nie leży w interesie Ukrainy. Umożliwi omijanie tego państwa w przesyłaniu gazu z Rosji na zachód, powodując zmniejszenie roli Kijowa. Dlatego właśnie ukraińska spółka paliwowa Naftohaz sprzeciwia się decyzji Komisji Europejskiej, oświadczając, że postanowienie władz Unii spowoduje zmniejszenie konkurencji na rynku gazu w Europie Wschodniej.

W podobnym tonie wypowiedzieli się nawet prezydent Polski Andrzej Duda i Ukrainy Petro Poroszenko, wydając wspólne oświadczenie podczas wizyty ukraińskiej głowy państwa w Warszawie:

Polska i Ukraina zostały dotknięte decyzją KE ws. gazociągu OPAL, która umożliwia Gazpromowi zwiększenie przesyłu gazu z Europy, z pominięciem Ukrainy. Uważamy, że decyzję tę trzeba zrewidować, rozumiejąc zarazem, że krok ten może być bardzo trudny i bolesny. Zobowiązujemy się bronić naszych wspólnych interesów, wykorzystując w tym celu wszystkie właściwe środki prawne. ~Kancelaria Prezydenta RP

Projekt norweskiego korytarza pokazuje, ile tak naprawdę od Polski, a także – jak trudno będzie jej wyjść z uzależnienia od rosyjskiego gazu. Okazuje się, że sojuszników musi szukać w regionie, a solidarność krajów Europy Wschodniej będzie kluczowa, by osiągnąć ten cel.
Reklama
Gość
Wyślij
Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok