Artykuł sponsorowany

W kraju formalności, czyli Norwegia oczami emigrantów

Zuzanna Chowaniec

21 sierpnia 2020 08:00

Udostępnij
na Facebooku
W kraju formalności, czyli Norwegia oczami emigrantów

Na pierwszym etapie układania życia w Norwegii, problemem mogą być bariery językowe. /

Życie na emigracji to niełatwy kawałek chleba - z pewnością przekonał się o tym każdy, kto choć raz spróbował wyjechać z kraju w poszukiwaniu pracy. Początki na obcej ziemi bywają trudne, a rzeczywistość nie tak kolorowa, jak nasze wyobrażenia.
Polaków, którzy planują wyjazd z kraju czeka wybór pracy, mieszkania i pierwsze kalkulacje. Skupiając się na codzienności, zdarza im się jednak zapomnieć o dwóch najważniejszych czynnikach: czekających ich formalnościach administracyjnych oraz różnicach kulturowo-językowych. W wielu krajach znajomość wyłącznie języka angielskiego może okazać się niewystarczająca, a komunikacja „na migi” nie zdać egzaminu. Jak sobie poradzić w takiej sytuacji? Na co powinniśmy być przygotowani w kraju fiordów?

Pierwsze kroki w Norwegii

Przekraczając norweską granicę z zamiarem zarobkowym, w pierwszej kolejności powinniśmy skierować się do Skatteetaten, czyli urzędu podatkowego. Należy złożyć tam wniosek o Skattekort – norweską kartę podatkową oraz d-nummer, czyli tymczasowy numer personalny. We wszystkich instytucjach obowiązuje wcześniejsza rejestracja online. Ważne też, by na rozmowę stawić się osobiście i zabrać ze sobą ważny paszport – w urzędach czeka nas kontrola tożsamości.

Do otrzymania Skattekort i d-nummer uprawnia przede wszystkim umowa podpisana z pracodawcą. Co ważne, bez wyrobienia wspomnianych dokumentów, nie będziemy w stanie pobierać pełnego, przysługującego nam wynagrodzenia.

Wizyta w urzędzie podatkowym to dopiero wierzchołek góry lodowej w oceanie czekających nas spraw administracyjnych. Początek przeprawy może okazać się niełatwy. Głównie ze względu na znacznie ograniczone w Norwegii możliwości językowe. Większość spraw można uregulować tam jedynie w języku norweskim lub angielskim (druki nie zawsze są tłumaczone). Państwowe instytucje niechętnie oferują również pomoc tłumaczy z urzędu.
Przebywający na emigracji Polacy muszą radzić sobie innymi sposobami. Do
najpopularniejszego zalicza się wynajem tłumacza. Największy wybór i najlepsze
ceny (kilkaset koron i więcej za dzień) można znaleźć na licznych grupach
polonijnych. Swoje usługi ogłaszają tam Polacy, którzy mieszkają w Norwegii od
dłuższego czasu, znają procedury urzędowe i komunikują się po norwesku.
Kilkakrotnie droższym rozwiązaniem jest wynajęcie profesjonalnego biura tłumaczeń.
Wynajem tłumacza znacznie ogranicza jednak naszą elastyczność. Terminy spotkań
wyznaczane są odgórnie i z niewielkim wyprzedzeniem. W przypadku pilnych spraw
może okazać się, że znalezienie tłumacza będzie bardzo trudne.

Drugim, znacznie bardziej opłacalnym sposobem, jest zakup elektronicznego tłumacza mowy – czyli urządzenia, które automatycznie tłumaczy prowadzoną przez nas rozmowę. Na rynku istnieje wiele firm, które oferują sprzedaż tego typu rozwiązań. Na ich tle znacząco wyróżnia jest polska firma Vasco Electronics. Wiodącym produktem marki jest Vasco Mini 2 – kieszonkowy translator, który umożliwia komunikowanie się w ponad 50 językach. Urządzenie działa szybko i precyzyjnie. Umożliwia również zastosowanie branżowego słownictwa. W przeciwieństwie do darmowych aplikacji dostępnych online, oferuje wysoką dokładność tłumaczeń (96%) oraz dożywotnio darmowy, nielimitowany internet, który bez dodatkowych opłat pozwala uzyskać szybkie tłumaczenia w ponad 150 krajach, również w Norwegii.
Zastosowanie elektronicznego tłumacza znacznie skraca czas jaki potrzebujemy na
załatwienie formalności, pomaga w codziennych czynnościach, ułatwia
podróżowanie i daje poczucie niezależności. To wydatek jednorazowy, który w
dłuższej perspektywie, tak naprawdę, jest inwestycją na lata. Tym bardziej, że wraz z
przedłużeniem pobytu w Norwegii czeka nas coraz więcej spraw administracyjnych.

3 miesiące w Norwegii i co dalej?

Po upływie trzech miesięcy, konieczna staje się wizyta na policji, celem przyznania
Oppholdstillatelse – prawa do dłuższego pobytu. Nie jest zaskoczeniem, że
rozmowa przeprowadzana jest najczęściej po norwesku. W następnej kolejności
powinniśmy wystąpić o nadanie Fødelsenummer (stałego numeru personalnego),
zadbać o dostęp do HELFO (publiczna opieka zdrowotna) oraz wyrobić europejską​
kartę zdrowia – Europeisk helsetrygdkort.

Wiążąc swoją przyszłość z Norwegią, warto ubiegać się także o Bank ID – system pozwalający na dostęp do scentralizowanego systemu urzędowego online. Należy także liczyć się z koniecznością potwierdzenia swoich kwalifikacji zawodowych Nasjonalt Organ for Kvalitet i Utdanningen (NOKUT). Co istotne, o norweskie obywatelstwo – więc o większość przywilejów płynących z jego posiadania – możemy zacząć ubiegać się dopiero po upływie 5 lat od daty przyjazdu do Skandynawii.

W kraju czy za granicą – sprawy administracyjne nie należą do przyjemności. Życie na obczyźnie dodatkowo dostarcza wielu wyzwań dnia codziennego, a nieznajomość języka i lokalnych regulacji utrudnia funkcjonowanie, szczególnie na początku emigracyjnej przygody. Ważne, by do spraw urzędowych podchodzić przygotowanym i wybrać taką formę pomocy – również językowej – jaka wydaje nam się najkorzystniejsza.

Gość
Wyślij


Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok