Aktualności
Norweska reporterka zamieszkała w ośrodku dla uchodźców
8

Helene w ośrodku dla uchodźców Screenshot/nrk.no
Gromadząc materiał do nowego programu dokumentalnego norweska reporterka na tydzień wprowadziła się do ośrodka dla uchodźców. Chciała sprawdzić, jak naprawdę wygląda tam życie. Pierwszej nocy ze strachu nie mogła zasnąć. Po kilku dniach wstydziła się, że się bała.
Ośrodek dla uchodźców Dikemark w Asker to jedna z sześciu instytucji, które od środka poznała Helene Sandvig, autorka nowego programu dokumentalnego telewizji NRK, «Helene sjekker inn». Norweska reporterka chciała sprawdzić, jak naprawdę wygląda życie osób przebywających w ośrodku.
Brudna kuchnia i ciągły strach
W ośrodku witają Sandvig długie korytarze, gołe ściany, brudna kuchnia i zaniedbana toaleta, w której brakuje papieru toaletowego. Budynek podzielony jest na trzy części — w jednej z nich mieszkają kobiety, w drugiej — mężczyźni, a trzecią przeznaczono dla rodzin. Helene otrzymuje miejsce w pomieszczeniu, które w ciągu dnia stanowi pokój zabaw dla dzieci, a w nocy zazwyczaj stoi puste.
Pierwsza noc jest dla reporterki ciężka. Obawia się zarówno uchodźców, jak i ludzi z zewnątrz. W mediach aż huczy od informacji na temat przestępstw popełnionych przez osoby przybyłe z krajów Bliskiego Wschodu, nie wie więc, czego się spodziewać po swoich tymczasowych współlokatorach. Dostęp do ośrodka mają także osoby spoza ośrodka – drzwi zewnętrze cały czas pozostają otwarte, każdy może więc wejść.
Aby w nocy nie wychodzić do wspólnej toalety, Hele przy swoim łóżku stawia wiaderko. Zasypiając zastanawia się, czy mieszkańcy ośrodka też żyją w ciągłym strachu przed obcymi i sobą nawzajem.
Pierwsza noc jest dla reporterki ciężka. Obawia się zarówno uchodźców, jak i ludzi z zewnątrz. W mediach aż huczy od informacji na temat przestępstw popełnionych przez osoby przybyłe z krajów Bliskiego Wschodu, nie wie więc, czego się spodziewać po swoich tymczasowych współlokatorach. Dostęp do ośrodka mają także osoby spoza ośrodka – drzwi zewnętrze cały czas pozostają otwarte, każdy może więc wejść.
Aby w nocy nie wychodzić do wspólnej toalety, Hele przy swoim łóżku stawia wiaderko. Zasypiając zastanawia się, czy mieszkańcy ośrodka też żyją w ciągłym strachu przed obcymi i sobą nawzajem.
Przyzwyczajeni do czekania
Następnego dnia Sandvig udaje się do recepcji ośrodka. Spotyka tam tłum osób, które odbierają pocztę. Każdy ma nadzieję, że w końcu zastanie w swojej skrzynce pocztowej list zawiadamiający o przyznaniu pozwolenia na pobyt w Norwegii. Niektórzy wyczekują też norweskiego numeru personalnego, dzięki któremu można założyć konto w banku i zacząć normalne życie.
W ośrodku mieszkają również osoby, którym wielokrotnie odmówiono pozwolenia na pobyt. W każdej chwili mogą być deportowane do kraju pochodzenia.
– Smutno ci? – Helene pyta 15-letniego Qusaya, który w ośrodku mieszka z ojcem już od 3 lat. – Nie jestem ani smutny, ani zadowolony. Nic mnie nie cieszy. Nie uczę się norweskiego, bo i tak mi się nie przyda. Nie chcę myśleć o przyszłości – opowiada chłopak.
Nie wszyscy jednak stracili nadzieję na lepsze jutro. Amir nie ma jeszcze norweskiego numeru personalnego, ale nie chce tracić czasu na użalanie się nad sobą — sprząta, jest częścią zespołu straży pożarnej, która powstała w ośrodku, gra w ośrodkowej drużynie piłkarskiej, a także czyta i uczy się norweskiego, z którym radzi sobie już naprawdę dobrze.
– Dziś znów nie przyszedł do mnie żaden list, ale jestem już przyzwyczajony do czekania. Kiedyś przyjdzie. – Amir głęboko w to wierzy.
W ośrodku mieszkają również osoby, którym wielokrotnie odmówiono pozwolenia na pobyt. W każdej chwili mogą być deportowane do kraju pochodzenia.
– Smutno ci? – Helene pyta 15-letniego Qusaya, który w ośrodku mieszka z ojcem już od 3 lat. – Nie jestem ani smutny, ani zadowolony. Nic mnie nie cieszy. Nie uczę się norweskiego, bo i tak mi się nie przyda. Nie chcę myśleć o przyszłości – opowiada chłopak.
Nie wszyscy jednak stracili nadzieję na lepsze jutro. Amir nie ma jeszcze norweskiego numeru personalnego, ale nie chce tracić czasu na użalanie się nad sobą — sprząta, jest częścią zespołu straży pożarnej, która powstała w ośrodku, gra w ośrodkowej drużynie piłkarskiej, a także czyta i uczy się norweskiego, z którym radzi sobie już naprawdę dobrze.
– Dziś znów nie przyszedł do mnie żaden list, ale jestem już przyzwyczajony do czekania. Kiedyś przyjdzie. – Amir głęboko w to wierzy.
Jak zwierzęta
Wiele rodzin zaprasza Helene na obiad. Częstują ją swoimi narodowymi potrawami. Raz udaje jej się zjeść obiad razem z mężczyznami. Kucharzem jest akurat Somalijczyk, a potrawą dnia “makaron z kurczakiem i sercem”. Somalijczycy uczą Helenę jeść bez sztućców, samymi rękami.
Przy obiedzie Helena odbywa szczerą rozmowę z Amirem. Mężczyzna wyznaje, że smuci go negatywne nastawienie Norwegów do uchodźców.
– Gdy ludzie nas widzą, wydaje im się, że patrzą na zwierzęta. Że jesteśmy nienormalni. Myślą, że jedyne czego chcemy, to ich zamordować. A to przecież absurd. Nie jestem zwierzęciem. Jestem człowiekiem i tak chciałbym być traktowany. Nie jestem niebezpieczny – mówi.
Przy obiedzie Helena odbywa szczerą rozmowę z Amirem. Mężczyzna wyznaje, że smuci go negatywne nastawienie Norwegów do uchodźców.
– Gdy ludzie nas widzą, wydaje im się, że patrzą na zwierzęta. Że jesteśmy nienormalni. Myślą, że jedyne czego chcemy, to ich zamordować. A to przecież absurd. Nie jestem zwierzęciem. Jestem człowiekiem i tak chciałbym być traktowany. Nie jestem niebezpieczny – mówi.
“Już się nie boję”
Każdego dnia Helene Sandvig dzieli się swoimi przemyśleniami przed kamerą, dzięki czemu widzowie mają wrażenie, że oglądają filmowy pamiętnik reporterki. Robi to także ostatniego dnia eksperymentu.
– Już nie boję się uchodźców – mówi reporterka. – Wstyd mi, że kiedykolwiek miałam wobec nich takie odczucia. To przyjaźnie nastawieni, gościnni i hojni ludzie, którzy przyjechali z nadzieją na lepsze życie – podsumowuje, mając łzy w oczach.
Źródła: nrk.no, dagbladet.no
– Już nie boję się uchodźców – mówi reporterka. – Wstyd mi, że kiedykolwiek miałam wobec nich takie odczucia. To przyjaźnie nastawieni, gościnni i hojni ludzie, którzy przyjechali z nadzieją na lepsze życie – podsumowuje, mając łzy w oczach.
Źródła: nrk.no, dagbladet.no
Reklama
To może Cię zainteresować
2
23-02-2016 16:23
21
0
Zgłoś
22-02-2016 23:34
31
0
Zgłoś
22-02-2016 23:32
15
0
Zgłoś
22-02-2016 23:07
27
0
Zgłoś
22-02-2016 21:48
23
0
Zgłoś
22-02-2016 20:20
5
0
Zgłoś
22-02-2016 19:12
6
0
Zgłoś
22-02-2016 18:22
0
-53
Zgłoś