Aktywiście domagają się m.in. podwyżki cen biletów.
MN
Najnowsze analizy przeprowadzone przez organizację Framtiden i våre hender (Przyszłość w naszych rękach) pokazały, że jeszcze dziesięć lat temu podróże samolotem były dla Norwegów dwukrotnie większym wydatkiem. Według danych organizacji statystyczny mieszkaniec kraju fiordów w 2009 roku musiał pracować prawie 3 dni, aby zarobić na bilet do Nowego Jorku – dzisiaj potrzebny jest zaledwie jeden dzień.
Mimo że to dobre wiadomości dla miłośników podróży, takie tendencje budzą duże oburzenie obrońców środowiska – aktywiści uważają, że latanie samolotem powinno być przywilejem, na który nie można sobie pozwolić codziennie. Aby ograniczyć emisję spalin, domagają się dlatego reakcji rządu i… podwyżki cen biletów.
Zarabiają więcej, płacą mniej
Zgodnie z raportem opublikowanym na początku lipca przez organizację Framtiden i våre hender wzrost pensji wśród Norwegów nie poszedł w ostatnim dziesięcioleciu w parze ze wzrostem cen lotów – koszt przykładowego biletu z Oslo do Nowego Jorku obniżył się od 2009 roku o ponad połowę. Dzięki temu mieszkańcy kraju fiordów muszą pracować dużo krócej, żeby zarobić na zaplanowane podróże – jest to jeden z powodów, dla których Norwegowie latają nie tylko dalej, ale i częściej.
„Potrzeba reakcji państwa”
Przedstawiciele obrońców środowiska są zdania, że takie tendencje muszą spotkać się z reakcją rządu, który powinien podjąć stanowcze kroki w celu ograniczenia emisji spalin. Jako jeden ze sposobów na ograniczenie lotów wśród Norwegów wymieniają m.in. podwyżkę podatku lotniczego.
Część ekspertów obawia się jednak, że zwykłe podwyżki mogą nie wystarczyć, żeby przekonać miłośników latania do zmiany nawyków. Międzynarodowe badania potwierdzają też, że takie zabiegi działają jedynie chwilowo – kiedy pasażerowie przyzwyczają się do wyższych cen, zamierzony efekt przestaje być widoczny.
06-07-2019 11:12
32
0
Zgłoś