Aktualności
Norwegian zgubił kota pasażerów. Przewoźnik, lotnisko i firma bagażowa nie potrafią pomóc
21
Według relacji czytelnika, transporter dotarł na lotnisko do Warszawy z uszkodzonymi drzwiczkami. MN
W piątek 19 października jeden z naszych czytelników miał lądować na lotnisku w Warszawie. Wraz z nim – dwa koty przewożone w luku bagażowym samolotu linii Norwegian. Na miejscu okazało się jednak, że bezpiecznie dowieziono tylko jedno zwierzę. Właściciel natychmiast skontaktował się z Norwegianem, obsługą Lotniska Chopina oraz firmą zajmującą się przewożeniem bagaży Welcome Airport Services. Po niemal trzech dniach instytucje wciąż bawią się w głuchy telefon, a para szuka zwierzęcia na własną rękę, krążąc wokół lotniska.
O sytuacji dowiedzieliśmy się z pierwszej ręki – od zrozpaczonych właścicieli zwierzęcia, którzy opisali całą sytuację ku przestrodze dla innych pasażerów.
Głuchy telefon na lotnisku
Właściciele kotki nie kryją zrozpaczenia: to nie był debiut zwierzęcia w podróżowaniu samolotem. Do tej pory wszystko odbywało się jednak bez jakichkolwiek niespodzianek – aż do piątku 19 października. Samolot linii Norwegian, który przewoził koty w luku bagażowym, wylądował na Lotnisku Chopina w Warszawie około 23. Na miejscu okazało się jednak, że jeden z transporterów ma uszkodzone drzwiczki, a w środku brakowało czarnej kotki.
Właściciel zwierzęcia, pan Michał, natychmiast skontaktował się z obsługą lotniska. Lotnisko Chopina wyjaśniło jednak, że odpowiedzialność za przewóz zwierząt ponosi przewoźnik i firma transportowa – w tym przypadku Norwegian i świadczące dla nich usługi Welcome Airport Services. Po usilnych prośbach właściciela kotki, obsługa Welcome Airport Services przejrzała monitoring. Wyjaśnienia pracowników były jednak bardzo zawiłe – ze względu na mgłę nie byli oni w stanie stwierdzić, czy transporter mógł zostać uszkodzony dopiero na lotnisku i czy to właśnie tam należy poszukiwać zaginionego zwierzęcia.
Właściciel zwierzęcia, pan Michał, natychmiast skontaktował się z obsługą lotniska. Lotnisko Chopina wyjaśniło jednak, że odpowiedzialność za przewóz zwierząt ponosi przewoźnik i firma transportowa – w tym przypadku Norwegian i świadczące dla nich usługi Welcome Airport Services. Po usilnych prośbach właściciela kotki, obsługa Welcome Airport Services przejrzała monitoring. Wyjaśnienia pracowników były jednak bardzo zawiłe – ze względu na mgłę nie byli oni w stanie stwierdzić, czy transporter mógł zostać uszkodzony dopiero na lotnisku i czy to właśnie tam należy poszukiwać zaginionego zwierzęcia.
Zdaniem Norwegiana transporter musiał zostać uszkodzony na terenie lotniska, podczas transportu.
MN
W tym samym czasie pan Michał pozostawał w stałym kontakcie z liniami Norwegian: prosił o sprawdzenie samolotu, a także przeszukanie lotniska w Oslo. Jeden z pracowników linii lotniczych poprosił o zdjęcia kotki, zapewniając przy tym, że Norwegian rozpocznie poszukiwania. Przewoźnik ustalił jednak, że zwierzę najprawdopodobniej wydostało się z transportera podczas przewozu przedmiotów z luku bagażowego na taśmę do odbioru bagaży na lotnisku w Warszawie – czynności, za które odpowiedzialne było współpracujące z Norwegianem Welcome Airport Services.
Proszą o pomoc i udostępnianie
Zarówno obsługa lotniska, jak i norweski przewoźnik zapewniają, że robią, co w ich mocy. Udało nam się uzyskać komentarz od Lotniska Chopina, które deklaruje, że mimo że nie ponosi odpowiedzialności za całe zdarzenie, próbuje włączyć się w aktywne poszukiwania. Norwegian jeszcze kilkanaście godzin temu zapewniał pana Michała, że rozstawia na lotnisku miski z jedzeniem i angażuje w tą sprawę wielu pracowników.
Właścicielka kotki, Karolina Jakubiak, zauważa jednak, że kwestię zaginięcia kotki potraktowano bardzo pobłażliwie w firmie Welcome Airport Services. Zdaniem pani Karoliny, obsługa udzieliła niejasnych informacji i poświęciła około 20 minut na szukanie kota. O sytuację zapytaliśmy samą firmę. Łukasz Majos z działu marketingu i PR wyjaśnia: „Informuję, że od momentu, gdy uzyskaliśmy informację o zagubionym kocie, prowadzimy zintensyfikowane działania mające na celu odnalezienie zwierzęcia, w koordynacji ze wszystkimi służbami i podmiotami obecnymi na Lotnisku Chopina. W sprawę zaangażowane są główne jednostki operacyjne”.
Mimo to dziś, niemal trzy dni od incydentu, para wciąż poszukuje kotki na własną rękę w okolicach siatki wokół lotniska. Właściciele podkreślają, że chcą, by ich relacja w sieci stanowiła przestrogę dla innych pasażerów. – Mam wrażenie, że ludzi pracujących tam nie obchodzi, że to nie zwykły bagaż, a żywe bezbronne stworzenie, które trzeba jak najszybciej ratować z tej traumatycznej sytuacji – mówi zrozpaczona właścicielka kotki.
Po naszej interwencji Norwegian zadeklarował, że zajmie się dokładniejszym zbadaniem sprawy. – Dokładamy wszelkich starań, by zwierzęta były bezpieczne. W tym konkretnym przypadku kot wydostał się z klatki już na terenie lotniska. Jesteśmy w kontakcie z właścicielami zwierzęcia i robimy, co możemy. Będziemy sprawdzać, jak to się stało – mówi Tonje Næss, pracownik działu komunikacji linii Norwegian.
Właścicielka kotki, Karolina Jakubiak, zauważa jednak, że kwestię zaginięcia kotki potraktowano bardzo pobłażliwie w firmie Welcome Airport Services. Zdaniem pani Karoliny, obsługa udzieliła niejasnych informacji i poświęciła około 20 minut na szukanie kota. O sytuację zapytaliśmy samą firmę. Łukasz Majos z działu marketingu i PR wyjaśnia: „Informuję, że od momentu, gdy uzyskaliśmy informację o zagubionym kocie, prowadzimy zintensyfikowane działania mające na celu odnalezienie zwierzęcia, w koordynacji ze wszystkimi służbami i podmiotami obecnymi na Lotnisku Chopina. W sprawę zaangażowane są główne jednostki operacyjne”.
Mimo to dziś, niemal trzy dni od incydentu, para wciąż poszukuje kotki na własną rękę w okolicach siatki wokół lotniska. Właściciele podkreślają, że chcą, by ich relacja w sieci stanowiła przestrogę dla innych pasażerów. – Mam wrażenie, że ludzi pracujących tam nie obchodzi, że to nie zwykły bagaż, a żywe bezbronne stworzenie, które trzeba jak najszybciej ratować z tej traumatycznej sytuacji – mówi zrozpaczona właścicielka kotki.
Po naszej interwencji Norwegian zadeklarował, że zajmie się dokładniejszym zbadaniem sprawy. – Dokładamy wszelkich starań, by zwierzęta były bezpieczne. W tym konkretnym przypadku kot wydostał się z klatki już na terenie lotniska. Jesteśmy w kontakcie z właścicielami zwierzęcia i robimy, co możemy. Będziemy sprawdzać, jak to się stało – mówi Tonje Næss, pracownik działu komunikacji linii Norwegian.
Reklama
Reklama
To może Cię zainteresować
3
08-11-2018 16:30
6
0
Zgłoś
26-10-2018 09:07
0
-2
Zgłoś
23-10-2018 16:12
1
0
Zgłoś
23-10-2018 11:14
0
-10
Zgłoś
23-10-2018 07:16
31
0
Zgłoś
22-10-2018 22:23
60
0
Zgłoś
22-10-2018 21:42
55
0
Zgłoś
22-10-2018 21:30
36
0
Zgłoś
22-10-2018 21:28
47
0
Zgłoś
22-10-2018 20:33
0
-167
Zgłoś