Poszukiwany pod Warszawą pyton tygrysi może mieć nawet 6 metrów długości.
wikimedia.org/ fot. H. Krisp/ CC BY 3.0
Odkąd w miniony weekend u wybrzeży rzeki pod Warszawą znaleziono skórę zrzuconą przez pytona tygrysiego, policja wraz ze strażą pożarną i fundacją Animal Rescue Polska wciąż szuka grasującego na wolności gigantycznego egzotycznego węża.
Informacje o nawet 6-metrowym gadzie, który zostawił wylinkę w miejscowości Cieciszew niedaleko Konstancina-Jeziorny (powiat piaseczyński), dotarły także do zagranicznych mediów, w tym norweskich. Dziennikarze i internauci znad fiordów wykazują żywe zainteresowanie bezskuteczną do tej pory akcją tropienia olbrzyma nad Wisłą.
Jedziesz do Polski? Uważaj na dusiciela
O niecodziennym poszukiwaniu zrobiło się głośno, kiedy 7 lipca w okolicach jednej z podwarszawskich wsi odkryto skórę o długości 5 metrów. Jak się okazało, wylinka należała do pytona tygrysiego – gatunku, który na wolności występuje jedynie... w Azji. Według ekspertów była świeża, a jej wygląd świadczył o dobrej kondycji fizycznej i psychicznej gada. Na jego ślady natrafiono również bliżej wody, szerokie odbicia na piasku m.in. przy miejscowościach Gassy i Ciszyca.
Podczas gdy norwescy redaktorzy cytują treść ostrzeżenia funkcjonariuszy, że wąż może okazać się głodny, agresywny i niebezpieczny dla ludzi, użytkownicy mediów społecznościowych – niekiedy żartobliwie – przestrzegają się wzajemnie przed podróżami do Polski, oddychając jednocześnie z ulgą, że pyton tygrysi nie pełza gdzieś nad fiordami. Przede wszystkim jednak „polowanie na pytona”, podobnie jak Polacy, traktują jako kuriozum i licznie udostępniają w sieci artykuły o sprawie.
Tropikalne Mazowsze
Nic dziwnego, że wąż zadomowił się nad Wisłą, skoro w województwie mazowieckim było w ostatnich dniach duszno i gorąco, a nadrzeczne tereny obfitują w pożywienie dla drapieżnika. Pozostaje jednak pytanie, skąd pyton wziął się w plenerze. Policja podejrzewa, że ktoś albo wyrzucił gada, albo węża można nazwać uciekinierem. Sprawdzany jest obecnie rejestr hodowców z powiatu piaseczyńskiego, lecz istnieje ryzyko, że dawny właściciel pytona tygrysiego wcale go nie zarejestrował. Przesłanki, że pochodził on np. z nielegalnej hodowli, powielają autorzy norweskich tekstów.
Nad fiordami bowiem dopiero od roku zgodne z prawem jest trzymanie w domu egzotycznych gadów, w dodatku wybranych gatunków.
Więcej o nich można przeczytać w tym >>> ARTYKULE. Nie zmienia to faktu, że pełzającego giganta w sąsiedztwie Norwegowie, jak np. dziennikarze serwisu VG, nie zazdroszczą raczej mieszkańcom nadwiślańskich terenów.