Niektóre sieciówki postawiły wręcz na rozbudowę obiektów o małej powierzchni, zaopatrzonych jednak w całkiem pokaźny asortyment towarów. Sklepy takie otrzymały nazwę Brustadbua, która na stałe weszła już do norweskiego słownika.
wikipedia/CC BY-SA 3.0
Kjell Ingolf Ropstat z KrF zapowiedział, że rząd nie zamierza stosować się do zaleceń tzw. Komitetu Niedzielnego – organizacji, która od ponad dwóch lat dąży do zwiększenia liczby sklepów otwartych w niedzielę. Raport z 2017 miał sprawić, by w niedziele działały sklepy o powierzchni powyżej 150 metrów kwadratowych. Dyskusja na temat potencjalnych zmian zajęła wiele miesięcy. Teraz KrF chce ostatecznie zakończyć sprawę: tłumaczy, że Norwegii niepotrzebna jest większa liczba obiektów otwartych w dni wolne.
Niedziela bez handlu to w kraju fiordów norma, a politycy Chrześcijańskiej Partii Ludowej (Kristelig Folkeparti, KrF) chcą, by obecny stan rzeczy został zachowany. Partia tłumaczy, że przepisy spełniają swoją rolę: sklepy o powierzchni poniżej 100 metrów kwadratowych, stacje benzynowe czy atrakcje turystyczne mogą przecież działać bez przeszkód, a wielu pracowników zyskuje dzięki temu dzień wolnego.
Zmiany, których nikt nie chce?
Dyskusja na temat zmian w regulacjach dotyczących handlu w niedziele toczy się już od długiego czasu. W lutym rząd podjął jednak oficjalną decyzję: politycy KrF oświadczyli, że nie chcą wprowadzać nowych przepisów i zwiększać liczby sklepów, które funkcjonowałyby przez wszystkie dni tygodnia. Kjell Ingolf Ropstat (KrF) tłumaczy gazecie Vårt Land, że zmiany są Norwegom „niepotrzebne”, a nowe regulacje pozwalające na handel sklepom powyżej 150 metrów kwadratowych uderzyłyby w pracowników, którym należy się dzień wolnego.
Decyzja zajęła dwa lata
Decyzja polityków KrF to ostateczna odpowiedź na sugestie Komitetu Niedzielnego – organizacji, która od długiego czasu dążyła do liberalizacji przepisów związanych z niedzielami handlowymi. Przewodniczący komitetu, Erling Lae, chciał, by zmiany pozwoliły na otwarcie sklepów o powierzchni powyżej 150 metrów kwadratowych w godz. od 13. do 19. Argumentem miał być raport o niedzielach handlowych, który stworzono na potrzeby komitetu już w 2017 r. Sugerowano w nim, że Norwegii potrzebna jest większa liczba otwartych placówek handlowych. Z tego względu, zdaniem Lae, należałoby dopuścić do handlu niedzielnego sklepy o powierzchni do 150 metrów kwadratowych, a nie – jak dotychczas – jedynie do 100 metrów kwadratowych.
Rząd debatował na ten temat blisko dwa lata, a sprawa wzbudzała wiele kontrowersji. W 2018 r. Storting odmówił wprowadzenia nowych przepisów, jednak nie zamknął ostatecznie tej kwestii. Lutowa decyzja KrF ma ostatecznie rozwiać wszelkie wątpliwości: KrF zasygnalizowało, że Norwegia kończy dyskusje na ten temat. Ropstat podkreśla, że obecne regulacje prawne satysfakcjonują zarówno klientów, pracowników, jak i pracodawców: sklepy poniżej 100 metrów kwadratowych funkcjonują w tych godzinach bez przeszkód. Oprócz tego działają stacje benzynowe i atrakcje turystyczne, a – wedle życzenia KrF – o godzinach i dniach ich funkcjonowania ma od tej pory decydować minister kultury, a nie jedynie lokalne władze. Decyzję KrF popiera również NHO i spora część Norwegów.
Brustadbua: sklepiki, które obeszły ograniczenia
Zrewidowana ustawa o dniach świątecznych została uchwalona w 2003 roku. Prawo to zniosło ograniczenia co do dni powszednich i sobót, utrzymując przy tym zakaz handlu niedzielnego i świątecznego – oprócz wspomnianych obiektów o małej powierzchni.
Regulacje z 2003 r. były krokiem w stronę liberalizacji handlu w stosunku do poprzedniej ustawy o godzinach otwarcia sklepów z 1998 r., zwanej potocznie prawem Brustad (na cześć ówczesnej minister ds. dzieci i rodzin, Sylwii Brustad, która była jego pomysłodawczynią). Prawo Brustad zakazywało pracy sklepów w niedziele, w soboty po godzinie 18. i w dni powszednie po godzinie 21., za wyjątkiem sklepów o powierzchni mniejszej niż 100 metrów kwadratowych lub – w przypadku sklepów przy stacjach benzynowych – mniejszej niż 150 metrów kwadratowych. Nietrudno się domyślić, że skutkiem uchwalenia prawa Brustad stał się wysyp małych sklepików. Nie chodzi tu tylko o tradycyjne kioski typu Narvesen czy 7 Eleven; niektóre sieciówki postawiły wręcz na rozbudowę obiektów o małej powierzchni, zaopatrzonych jednak w całkiem pokaźny asortyment towarów. Sklepy takie otrzymały nazwę Brustadbua, która na stałe weszła już do norweskiego słownika.