Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu

Pozostało jeszcze:

11
DNI

do zakończenia rozliczeń podatkowych w Norwegii

Rozlicz podatek

Aktualności

Gminom brakuje położnych, matki muszą radzić sobie same: „Tak być nie może, nawet nie możemy liczyć na pomoc państwa”

Hanna Jelec

10 listopada 2016 08:00

Udostępnij
na Facebooku
Gminom brakuje położnych, matki muszą radzić sobie same: „Tak być nie może, nawet nie możemy liczyć na pomoc państwa”

W niektórych gminach matki muszą radzić sobie same. Fot. fotolia - royalty free

Ciężarne kobiety mieszkające w Norwegii mają powód do narzekań – brakuje profesjonalnej pomocy w opiece nad noworodkami. Sytuacja wygląda źle w całym kraju, ale najgorzej jest w Finnmarku. Tutaj tylko jedna na dziesięć matek może liczyć na odwiedziny norweskiej położnej. – Tak być nie może, nawet nie możemy liczyć na pomoc własnego państwa – alarmują Norweżki.
O tym, że w Norwegii brakuje pielęgniarek i położnych, pisaliśmy już jakiś czas temu. Jednak najnowszy raport Ammehjelpen, fundacji wspierającej świeżo upieczone matki, pokazuje, że jest tylko gorzej. Jak podaje NRK, świeżo upieczone mamy mieszkające w Norwegii nie mogą liczyć na profesjonalną pomoc przy noworodkach, bowiem gminy nie są w stanie zapewnić personelu. Mimo że wymaga tego norweskie prawo.

Pomoc dla jednej na dziesięć kobiet

Norweska opieka zdrowotna jest prawnie zobowiązana, by zapewnić profesjonalną pomoc kobietom i ich dzieciom, które dopiero co opuściły szpitalne mury. Położna powinna zjawić się w domu świeżo upieczonej matki najpóźniej trzy dni po wypisie ze szpitala. Jednak z raportu Ammehjepen wynika, że norweskie gminy nie są w stanie sprostać wymogom państwowym. Najgorzej wygląda to w Finnmarku. Tutaj na pomoc może liczyć tylko... jedna na dziesięć matek. W efekcie kobiety muszą radzić sobie same. – Tak być nie może. To zupełnie nowa sytuacja w życiu, a my nie możemy nawet liczyć na pomoc własnego państwa  – alarmują Norweżki.

Położna powinna zjawić się w domu świeżo upieczonej matki najpóźniej trzy dni po wypisie ze szpitala. Jednak z raportu Ammehjepen wynika, że norweskie gminy nie są w stanie sprostać wymogom państwowym.

Położne pomagają mimo wszystko

W niektórych gminach położne czują obowiązek niesienia pomocy. Mimo że rządzący nie są w stanie oficjalnie zatrudnić personelu, kobiety odwiedzają młode matki „po godzinach”. – Taka postawa jest godna podziwu – mówi przewodnicząca organizacji Ammehjelpen, Anne Sigstad. Dodaje jednak, że to wciąż nie rozwiązuje problemu gmin. – Te kobiety pomagają matkom, ponieważ wiedzą, jak bardzo są potrzebne. Gminy także powinny o tym pamiętać – mówi Sigstad w wypowiedzi dla Aftenposten.

Wolą rodzić w innych gminach

Pomoc, jaką oferują – a raczej powinny zaoferować – gminy jest dla wielu kobiet sprawą kluczową.  Raport przeprowadzony przez Ammehjelpen dowodzi, że matki nierzadko rozważają wyprowadzkę do miast, które zapewniają lepszą opiekę nad noworodkami. Zdarzają się też przypadki, w których kobiety decydują się na poród w szpitalu innym niż ten, do którego przynależą na podstawie miejsca zamieszkania. – Tylko 11 proc. kobiet faktycznie mieszka w gminie, w której przychodzi na świat dziecko – mówi Sigstad. 

Według raportu Ammehjelpen, taka sytuacja najczęściej ma miejsce na Północy. Wyjątkiem jest Vardo, które plasuje się na jednym z pierwszych miejsc oferujących najlepszą opiekę nad noworodkami. Pozostałe regiony, zwłaszcza Finnmark, Nord-Trøndelag, Hedmark, Østfold i niektóre dzielnice Oslo wciąż odstają od zalecanych standardów.


Źródło: NRK, Aftenposten, Ammehjepen
Reklama
Gość
Wyślij


Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok