Aktualności
Fenomen rozklekotanego domku w centrum Oslo
2

fotolia.pl - royalty free
Drewniany domek przed Stortingiem przyciąga rzesze odwiedzających. Co nimi kieruje: ciekawość czy duma narodowa?
Nowoczesne centrum Oslo, ruch, wysokie budynki. A na tym tle, przed samym parlamentem, rozpadająca się drewniana chatka, zbudowana jeszcze w XIX wieku. To musi zwracać uwagę i rzeczywiście: domek w weekendy odwiedza prawie 700 osób co godzinę.
- To naprawdę niesamowite. Oczywiste, że w jakiś sposób porusza to ludzi - mówi Marianne Heske, artystka konceptualna odpowiedzialna za projekt. - Ludzie bardzo pozytywnie reagują na ten domek, cały czas stoją do niego kolejki. Piszą o nim gazety, czym wszyscy są trochę zdziwieni, bo przecież to tylko prosty dom.
Heske podkreśla, że jej projekt nazwany „Izbą Gmin" (House of Commons) nie jest dziełem sztuki, lecz tradycyjnym domem z Østfold, który przetransportowano do Oslo.
- Mijałam go wiele razy, widziałam, że niemal się rozpada, że nikt tam nie mieszka, więc zapytałam mężczyznę mieszkającego w sąsiedztwie, do kogo należy. Jak się okazało, dom był własnością Administracji Norweskich Dróg Publicznych (Statens vegvesen), która chciała go rozebrać w związku z budową autostrady do Szwecji. Zapytałam więc, czy mogę wykorzystać domek na rzecz sztuki, i otrzymałam zgodę.
Celem akcji ma być konfrontacja „imperium ropy", którym stała się Norwegia, z jej bardzo skromną przeszłością. Swój projekt Heske nazywa sposobem na „przemieszczanie rzeczywistości". – Ta stara zagroda dla prostego farmera, w nowej scenerii zmieniła swoje znaczenie.
– Ten dom nie tylko rzuca nowe światło na Storting, rzuca je także na nasze czasy – w dniu otwarcia budynku powiedział z kolei przewodniczący Stortingu, Olemic Thommessen.
- To naprawdę niesamowite. Oczywiste, że w jakiś sposób porusza to ludzi - mówi Marianne Heske, artystka konceptualna odpowiedzialna za projekt. - Ludzie bardzo pozytywnie reagują na ten domek, cały czas stoją do niego kolejki. Piszą o nim gazety, czym wszyscy są trochę zdziwieni, bo przecież to tylko prosty dom.
Heske podkreśla, że jej projekt nazwany „Izbą Gmin" (House of Commons) nie jest dziełem sztuki, lecz tradycyjnym domem z Østfold, który przetransportowano do Oslo.
- Mijałam go wiele razy, widziałam, że niemal się rozpada, że nikt tam nie mieszka, więc zapytałam mężczyznę mieszkającego w sąsiedztwie, do kogo należy. Jak się okazało, dom był własnością Administracji Norweskich Dróg Publicznych (Statens vegvesen), która chciała go rozebrać w związku z budową autostrady do Szwecji. Zapytałam więc, czy mogę wykorzystać domek na rzecz sztuki, i otrzymałam zgodę.
Celem akcji ma być konfrontacja „imperium ropy", którym stała się Norwegia, z jej bardzo skromną przeszłością. Swój projekt Heske nazywa sposobem na „przemieszczanie rzeczywistości". – Ta stara zagroda dla prostego farmera, w nowej scenerii zmieniła swoje znaczenie.
– Ten dom nie tylko rzuca nowe światło na Storting, rzuca je także na nasze czasy – w dniu otwarcia budynku powiedział z kolei przewodniczący Stortingu, Olemic Thommessen.
Antypożarowe szaleństwo
W tej chwili drewniany dom jest zamknięty dla zwiedzających z powodu zastrzeżeń straży pożarnej dotyczących zabezpieczeń przeciwpożarowych, co przy tłumach odwiedzających ma stwarzać realne zagrożenie.
– Straż pożarna w Oslo powstała w podobnym czasie, jak ten dom. Wielu ludzi ginęło wtedy w pożarach takich drewnianych domów, które w tamtym czasie często zdarzały się w stolicy – tłumaczy rzecznik straży Lars Magne Hovtun.
Dom znów otworzy drzwi dla zwiedzających, gdy zostaną w nim zamontowane wykrywacze dymu, sprzęt gaśniczy i zatrudnieni odpowiednio przeszkoleni ochroniarze. Jak zapowiada Tanja Sæter z urzędu ds. kultury - jeszcze w tym tygodniu.
– To szaleństwo – komentuje sprawę artystka – To instalacja sztuki, a nie dom do mieszkania. Nie zamontowano tu elektryczności, nie ma mebli, a goście zwiedzają tylko parter. W godzinach zwiedzania drzwi domu pozostają zawsze otwarte, a na każdej ścianie są okna.
Instalacja ma stać na Eidsvoll plass do stycznia 2016 roku. Jak twierdzi Heste, kilku kolekcjonerów sztuki interesuje się już kupnem domku po zakończeniu projektu.
Zdjęcie frontowe: newsinenglish.no
– Straż pożarna w Oslo powstała w podobnym czasie, jak ten dom. Wielu ludzi ginęło wtedy w pożarach takich drewnianych domów, które w tamtym czasie często zdarzały się w stolicy – tłumaczy rzecznik straży Lars Magne Hovtun.
Dom znów otworzy drzwi dla zwiedzających, gdy zostaną w nim zamontowane wykrywacze dymu, sprzęt gaśniczy i zatrudnieni odpowiednio przeszkoleni ochroniarze. Jak zapowiada Tanja Sæter z urzędu ds. kultury - jeszcze w tym tygodniu.
– To szaleństwo – komentuje sprawę artystka – To instalacja sztuki, a nie dom do mieszkania. Nie zamontowano tu elektryczności, nie ma mebli, a goście zwiedzają tylko parter. W godzinach zwiedzania drzwi domu pozostają zawsze otwarte, a na każdej ścianie są okna.
Instalacja ma stać na Eidsvoll plass do stycznia 2016 roku. Jak twierdzi Heste, kilku kolekcjonerów sztuki interesuje się już kupnem domku po zakończeniu projektu.
Zdjęcie frontowe: newsinenglish.no
Reklama
Reklama
To może Cię zainteresować
1
10-11-2015 21:52
5
0
Zgłoś
10-11-2015 21:39
1
0
Zgłoś