W 2014 roku przetwórnia elektrośmieci z Revetal zapłaciła prawie 3 miliony koron kary za skażenie środowiska.
wikimedia.org/ fot. Curtis Palmer/ CC BY 2.0
Økokrim, norweski organ do walki z przestępstwami ekonomicznymi i ekologicznymi, zbada, czy jednego z nich nie dopuściła się firma Revac AS. Zlokalizowany w Revetal (Vestfold) budynek jednego z największych zakładów utylizacji elektrośmieci w Norwegii płonął ponad dobę od 27 maja, co mogło doprowadzić do skażenia środowiska.
Wówczas powtórzyłaby się historia sprzed czterech lat, kiedy to w wyniku gaszenia pożaru tej samej przetwórni do gleby i akwenów w gminie Re dostały się szkodliwe substancje. Policja pobrała już próbki wody, ziemi i powietrza z okolic obiektu Revac. Na wyniki trzeba będzie poczekać do przyszłego tygodnia.
Toksyczne déjà vu
Kiedy w 2014 roku palił się zakład recyklingu w Revetal, problemem okazał się nie tylko trujący dym z odpadów elektronicznych i elektrycznych, lecz także zanieczyszczona woda zużyta do ugaszenia 1000 ton plastiku, która skaziła okoliczne gleby oraz rzeki Bjunebekken i Aulielva. Na skutki pożaru skarżyli się lokalni rolnicy, w wodach gminy Re znaleziono przynajmniej 1500 kilogramów martwych ryb.
Po dochodzeniu przeprowadzonym przez Økokrim sprawa pożaru trafiła na drogę sądową. Firma Revac AS została uznana winną wyrządzenia znacznych szkód w regionie Vestfold, musiała zapłacić karę w wysokości 2,8 miliona koron, a trzech członków zarządu usłyszało wyrok od 60 do 90 dni pozbawienia wolności.
Czy podobne konsekwencje spotkają zakład utylizacji elektrośmieci również po majowym pożarze, będzie można przewidzieć po przedstawieniu wyników z próbek wody, gleby i powietrza z Re oraz zakończeniu dochodzenia policji, która wciąż bada przyczyny zapłonu.