Aktualności
18-letnia Polka zginęła na torowisku pod Fredrikstad. „Tajemnicze okoliczności"
14

fot. archiwum prywatne
Ola Bulik wyjechała do Norwegii na Sylwestra, odwiedzić przyjaciela pracującego na miejscu. Towarzyszyła jej grupa znajomych. Ostatniej nocy roku nie doczekała - znaleziono ją 30 grudnia martwą na torach w Sarpsborgu.
[AKTUALIZACJA, 9.01.2017, godz. 15:10] Po naszym artykule z ojcem Oli skontaktował się konsul, deklarując chęć współpracy.
Dziewczyna zginęła pod kołami pociągu w Sarpsborgu, 15 kilometrów od Fredrikstad i 90 kilometrów od Oslo.
– W nocy 30 grudnia zostałem poinformowany o znalezieniu ciała mojej córki na torowisku w Norwegii. Informacje te przekazała nam siedlecka policja na podstawie pisma od norweskiej policji – pisał Adam Bulik.
Moja Norwegia skontaktowała się z policją w Siedlcach w środę 4 stycznia. Przedstawiciel biura prasowego powiedział, że jednostce nic nie wiadomo na temat śmierci młodej siedlczanki.
– W nocy 30 grudnia zostałem poinformowany o znalezieniu ciała mojej córki na torowisku w Norwegii. Informacje te przekazała nam siedlecka policja na podstawie pisma od norweskiej policji – pisał Adam Bulik.
Moja Norwegia skontaktowała się z policją w Siedlcach w środę 4 stycznia. Przedstawiciel biura prasowego powiedział, że jednostce nic nie wiadomo na temat śmierci młodej siedlczanki.
Podejrzenia rodziców
– Okropnie mi przykro, nie dość, że straciłem dziecko, że już więcej nie zobaczę mojej córeczki, to zaczynam nabierać podejrzeń co do działań norweskiej policji, która to, rozmawiając ze mną w dniu 31 grudnia, nie potrafiła udzielić odpowiedzi na wiele pytań. Kiedy zapytałem, czy maszynista nic nie zauważył, powiedzieli mi, że jest przesłuchiwany. Kiedy spytałem, czy nie było tam żadnych kamer, otrzymałem odpowiedź, że to ustalają. Kiedy chciałem dowiedzieć się, czy ktoś coś widział, usłyszałem, że ustalają, czy byli jacyś świadkowie – napisał na portalu społecznościowym Adam Bulik, tata Oli.
Dzisiaj, 9 stycznia udało nam się uzyskać komentarz od lokalnej policji w Sarpsborgu. – To był tragiczny wypadek. Cały czas badamy sprawę i pozostajemy w kontakcie z rodziną ofiary – zapewnił nas funkcjonariusz.
Dzisiaj, 9 stycznia udało nam się uzyskać komentarz od lokalnej policji w Sarpsborgu. – To był tragiczny wypadek. Cały czas badamy sprawę i pozostajemy w kontakcie z rodziną ofiary – zapewnił nas funkcjonariusz.
Przewóz ciała do Polski
Rodzina potrzebowała pieniędzy na przewóz ciała do Polski. Zbiórki zorganizowali Zbigniew Stonoga, znany z działalności charytatywnej, i przyjaciel dziewczyny – Michał Harasimiuk.
Udało nam się skontaktować z tym drugim oraz z rodzicami 18-latki.
– Ciągle jeszcze nie wiadomo, kiedy ciało Oli wróci do Siedlec. W piątek była sekcja zwłok, mieliśmy być poinformowani o jej wynikach, ale nikt się z nami nie skontaktował. Mam nadzieję, że na miejscu nam cokolwiek powiedzą – powiedziała w rozmowie z Moją Norwegią Małgorzata Bulik.
– Cały czas jest problem z uzyskaniem jakichkolwiek informacji na temat Oli i jej śmierci. Rodzina pozbawiona jest wsparcia ze strony władz polskich. Z pomocą siedleckiego Caritasu udało nam się zebrać pieniądze potrzebne na transport ciała – podkreślał Michał Harasimiuk, inicjator zbiórki.
Udało nam się skontaktować z tym drugim oraz z rodzicami 18-latki.
– Ciągle jeszcze nie wiadomo, kiedy ciało Oli wróci do Siedlec. W piątek była sekcja zwłok, mieliśmy być poinformowani o jej wynikach, ale nikt się z nami nie skontaktował. Mam nadzieję, że na miejscu nam cokolwiek powiedzą – powiedziała w rozmowie z Moją Norwegią Małgorzata Bulik.
– Cały czas jest problem z uzyskaniem jakichkolwiek informacji na temat Oli i jej śmierci. Rodzina pozbawiona jest wsparcia ze strony władz polskich. Z pomocą siedleckiego Caritasu udało nam się zebrać pieniądze potrzebne na transport ciała – podkreślał Michał Harasimiuk, inicjator zbiórki.
Znajomi Oli nie zostali przesłuchani na miejscu
Jak twierdzi przyjaciel oraz rodzice Oli, wszyscy znajomi, którzy spędzali z dziewczyną urlop, wrócili już do Polski. – Policja ich nawet nie przesłuchała na miejscu, za to zadzownili do mnie i przesłuchiwali mnie, chociaż ja przecież nie byłem w Norwegii. Polska policja powiedziała, że jeśli Norwegowie zajmują się sprawą to „nasi" nie mogą – relacjonował Harasimiuk.
Adam Bulik największy żal ma do polskiej ambasady, która po raz ostatni kontaktowała się z rodziną pod koniec grudnia. - Jestem zażenowany ich brakiem zainteresowania. Z kolei policja miała pretensje o nagłaśnianie akcji zbierania pieniędzy na przewóz ciała, jednocześnie nie udzielając nam żadnych informacji - mówi.
My także skontaktowaliśmy się z polskim konsulatem w Oslo. Nie otrzymaliśmy odpowiedzi na zadane pytania. – Z uwagi na ochronę prywatności zainteresowanych, nie udzielamy szczegółowych informacji osobom trzecim – napisał konsul Sławomir Kowalski.
Adam Bulik największy żal ma do polskiej ambasady, która po raz ostatni kontaktowała się z rodziną pod koniec grudnia. - Jestem zażenowany ich brakiem zainteresowania. Z kolei policja miała pretensje o nagłaśnianie akcji zbierania pieniędzy na przewóz ciała, jednocześnie nie udzielając nam żadnych informacji - mówi.
My także skontaktowaliśmy się z polskim konsulatem w Oslo. Nie otrzymaliśmy odpowiedzi na zadane pytania. – Z uwagi na ochronę prywatności zainteresowanych, nie udzielamy szczegółowych informacji osobom trzecim – napisał konsul Sławomir Kowalski.
Reklama
To może Cię zainteresować
6
10-01-2017 20:30
0
-12
Zgłoś
10-01-2017 19:26
7
0
Zgłoś
10-01-2017 18:42
0
-12
Zgłoś
10-01-2017 18:27
0
-3
Zgłoś
10-01-2017 15:52
0
-15
Zgłoś
10-01-2017 15:14
6
0
Zgłoś
10-01-2017 10:02
0
-2
Zgłoś
10-01-2017 06:26
3
0
Zgłoś
10-01-2017 00:49
12
0
Zgłoś
09-01-2017 21:22
5
0
Zgłoś