Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu

Rozlicz podatek za 2023

Aktualności

1800 ton śmieci na ulicach Oslo, coraz więcej szczurów – prywatna firma nie nadąża z wywozem odpadów

Magda Berbeć

18 listopada 2016 14:07

Udostępnij
na Facebooku
2
1800 ton śmieci na ulicach Oslo, coraz więcej szczurów – prywatna firma nie nadąża z wywozem odpadów

Śmieci mieszkańców Oslo przestają mieścić się w kontenerach. fotolia.com - royalty free

Chaos związany z wywożeniem śmieci w stolicy Norwegii potrwa jeszcze co najmniej 4 tygodnie. 3 października obowiązek ten na terenie Oslo przejęła prywatna firma Veireno. Wówczas zaczęły się problemy mieszkańców z zalegającymi na ulicach odpadami oraz zwiększającą się liczbą szczurów, które mogą stanowić dla ludzi poważne zagrożenie.
Odkąd za wywóz śmieci w Oslo odpowiada firma Veireno, która przejęła ten obowiązek 3 października, miasto zmaga się z ogromnym chaosem: kontenery są przepełnione, worki z odpadami niszczone przez ptactwo, a rozrzucone resztki stały się pożywieniem dla rosnącej liczby gryzoni. Wszystko wskazuje jednak na to, że sytuacja ustabilizuje się dopiero za kilka tygodni. Do tego czasu mieszkańcy Oslo będą musieli zmagać się z niebezpiecznie dużą liczbą szczurów żyjących na ulicach.

Niepewna przyszłość

W przygotowanym kilka dni temu raporcie, firma Veinero próbowała przybliżyć faktyczną sytuację firmy i skalę problemu. Na konferencji prasowej Renovasjonsetaten, organu odpowiedzialnego za wywóz odpadów w Oslo, zapowiedziano stabilizację odbioru plastiku, jedzenia oraz odpadów technologicznych. Dużo gorzej wygląda obecnie stan odbioru makulatury, który może nie poprawić się nawet do stycznia. Najbardziej zaniepokojeni powinni być mieszkańcy zachodnich części Oslo (område A, Oslo Vest), od których miasto otrzymuje najwięcej skarg. To u nich występują największe opóźnienia w odbiorze odpadów i nie wiadomo, kiedy sytuacja ulegnie poprawie.

Według Dagsavisen, firma Veireno zapowiedziała, że opóźnienia będą trwały jeszcze 4 tygodnie. W tym czasie do pracy zostanie włączonych 8 dodatkowych śmieciarek, a na trasach, gdzie skarży się najwięcej mieszkańców, uruchomiona zostanie dodatkowa zmiana.

Tysiące skarg i poważne kłopoty

Kiedy okazało się, że firma Veireno nie radzi sobie z wywozem śmieci, pomimo że zatrudnione w niej osoby pracują dużo więcej niż, powinny, mieszkańcy Oslo zaczęli wyrażać swoje niezadowolenie poprzez oficjalne skargi. Ich liczba w połowie listopada wzrosła do około 14 000 i doprowadziła do podjęcia odpowiednich kroków wobec Veireno. Firma ponosi obecnie kosztowne konsekwencje tego, jak wywiązuje się z obowiązków – za brakujące wywozy każdego dnia otrzymuje od gminy dotkliwe kary finansowe.

To jednak nie jedyny problem firmy. Jej działaniami zajęła się również norweska Inspekcja Pracy (Arbeidstilsynet). Wynika to z wielu zgłoszeń, które wskazują, że pracownicy są zmuszani nawet do 14-godzinnych dni pracy, przez co zagrożone jest ich bezpieczeństwo oraz zdrowie. Veireno oskarża się o łamanie Norweskiego Kodeksu Pracy (Arbeidsmljøloven).

Brak doświadczenia?

Jak problemy z wywozem śmieci usprawiedliwia sama firma? Jak twierdzą, Veireno było bardzo dobrze przygotowane do przejęcia wywozu odpadów na terenie Oslo, jednak nie przewidziano pewnych przeszkód. Jak podaje NRK, Veireno podaje następujące powody opóźnień w odbiorze odpadów: nowe śmieciarki, które wymagają znajomości nowoczesnej technologii, 400 nowych tras, brak doświadczonych pracowników i problem pracy zmianowej. To właśnie z tych przyczyn wdrożenie się firmy i osiągnięcie satysfakcjonujących wyników jest takie czasochłonne.

Według portalu VG na ulicach Oslo może zalegać nawet 1800 ton śmieci.

Niebezpieczne konsekwencje

Trwający obecnie chaos prowadzi do wielu konsekwencji, nieprzyjemnych zwłaszcza dla zwykłych ludzi. Jak donosi VG, mieszkańcy Oslo skarżą się na odrażający smród oraz coraz częściej widywane na ulicach szczury. Według Kontroli ds. Szkodników (Skadedyrkontrollen) w Oslo jest obecnie tyle samo szczurów, co mieszkańców, czyli ponad 650 tysięcy.

O skutki wzmożonej obecności szczurów na ulicach miasta spytaliśmy eksperta, Mirosława Romańskiego, który zawodowo zajmuje się ich zwalczaniem, czyli deratyzacją. Zapytaliśmy, czy obecność szczurów w mieście jest niebezpieczna. Okazało się, że z agresywnym zachowaniem szkodników będziemy mieli do czynienia tylko w określonych przypadkach.

Dotyczy to sytuacji, w których są głodne lub znajdują się w potrzasku – wtedy potrafią zaatakować człowieka poprzez ugryzienie. Jest to groźne ze względu na przenoszone przez szczury choroby – m.in. wściekliznę oraz dur brzuszny.

Szczury, choć dbają o swoją higienę, potrafią również przenosić groźne bakterie. Wynika to ze środowiska, w jakim przebywają, gdzie cały czas stykają się z brudem i zepsutymi produktami.

- Bardzo niebezpieczne w przypadku szczurów są również ich odchody. Gdy szkodnik dostanie się do jakiegoś magazynu i odda tam mocz, produkty nie będą nadawały się do użytku.

Czy człowiek jest w stanie całkowicie zwalczyć szczury? Jak mówi nam Mirosław Romański, deratyzacja jest skuteczna tylko częściowo.

- Populację szczurów można zmniejszyć, ograniczyć do minimum, które nie zagraża bezpieczeństwu. Całkowite wyeliminowanie szczurów jest jednak niemożliwe.

Mieszkańcy Oslo nie powinni jednak zanadto się martwić. Według Mirosława Romańskiego, liczba szczurów w stolicy Norwegii nie jest aż tak niepokojąca jak np. ich populacja w Trójmieście, gdzie przewyższa ona ponad trzykrotnie liczbę mieszkańców, zbliżając się do 3 milionów gryzoni.
Reklama
Gość
Wyślij
Komentarze:
Od najnowszych
Od najstarszych
Od najnowszych


Orzesznica

19-11-2016 23:38

Mój Boże co za marnotrastwo. 3 mln gryzoni a sowy w lasach latają głodne.

Anddrzej76

19-11-2016 21:13

Jeśli prywatna firma nie nadąża to niech zatrudni nowych pracowników.

Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok