Chcialem przedstawić wam część listu w sprawie mojje i kolegi Huberta.
Myślę, że wyjaśniając cała sprawę od początku uda mi się wyaśnić wszystko a zarówno liczę na pomoc w celu zamknięcia konfliktu miedzy mną nie Panem Madsenem.
Do Bergen przylecialem 1 sierpnia 2013 roku, gdzie mialem dostać pracę u Pana Madsena. Tak też się stało, gdyż zaczałem pracować na miejscu budowy w miejscowości Drange 2 sierpnia niestety bez umowy o prace, żadnego ubezpieczenia i niczego co gwarantowało by jakie kolwiek bezpieczeństwo podczas prac na budowie ( w tym odzieży ochronnej itp) Prace nagrał mi kumpelm który pracował u niego wczesniej od maja.
Było to dla mnie szokiem, ale poświęcając bardzo wiele na ten wyjazd nie miałem dużego wyboru w tej kwestii i chciałem zostać i zarobić nie wracając z pustymi rękami do domu. Dopiero po dwóch tygodniach dostałem kontrakt o pracę w języku norweskim. Dzień później zarejestrowałem się w urzędzie skarbowym w Bergen w celu wyrobienia karty podatnika i wszystkich niezbędnych dokumentów do legalnej pracy.
Pierwsze problemy z Panem Madsenem zaczęły się na początku września, kiedy nie otrzymaliśmy obiecywanego wynagrodzenia z powodu rzekomego nieotrzymania w sposób listowny z Urzędu Podatkowego karty podatnika przez Pana Madsena. To dziwne tym bardziej, że w pierwszym tygodniu września zgłosiłem to w urzędzie podatkowym w Bergen i zostały wysłane kolejne kopie tego dokumentu na adres Pana Madsena. Nie mogłem otrzymać tego dokumentu do rąk własnych gdyż mieszkałem w przyczepie campingowej na miejscu budowy, a korespondencja może być dostarczana tylko na adres zamieszkania stałego. Dopiero 17tego wrzesnia Pan Madsen oznajmił ,że otrzymał rzekomy dokument , który w końcu pozwala rozliczyć mnie za sierpień i przelać wymagane wynagrodzenie. Dodam, że do 17 tego września jak byliśmy bez pieniędzy (ja i Hubert) pozbawieni jakiej kolwiek opieki. Pan Madsen mógł przelać całe wynagrodzenie za sierpień Hubertowi gdyż miał jego wszystkie niezbędne dokumenty wyrobione już wczesniej w Bergen. Ale tego nie zrobił, gdyż stwierdził, że nie ma czasu i rozliczy mnie jak i Huberta kiedy otrzyma moje niezbędne dokumenty. Po naszych licznych przypomnieniach i sugerowaniu, że wyraźnie coś jest nie tak dopiero 17 września otrzymaliśmy nasze wypłaty.
Kolejne problemy powstały przy zakończeniu kontraktu , kiedy to Pan Madsen obiecywał nam wypłatę za drugi i ostatni miesiąc mojej pracy przed naszym wyjazdem do Polski. Niestety otrzymaliśmy obciętą pensje za 200 godzin a nie za około 230 godzin gdyż jak to sam Pan Madsen powiedział jest to nielegalne z prawem norweskim i nie może tego wykazać na papierze. Powstał spór słowny, który efektował wyrzuceniem mnie i Huberta z przyczepy w sobotni wieczór 26 września kiedy to Pan Madsen kazał nam bezzwłocznie wracać do Polski, Zostaliśmy bez gotówki na wynajęcie hotelu i bez większych środków do życia przez weekend, gdyż całe pieniądze mieliśmy na kontach w banku. Po uświadomieniu Pana Madsena w jakiej sytuacji jesteśmy otrzymałem resztę wynagrodzenia za wrzesień pomniejszoną o podatek w postaci gotówki, która pomogła nam przetrwać weekend. Wtedy to zrozumieliśmy z jakim człowiekiem mamy do czynienia.
W następnym tygodniu udaliśmy się ( ja i Hubert) do inspekcji pracy przedstawiając cała sytuacje jaka nas spotkała w pracy u Pana Madsena. Dodam, że Hubert pracując wcześniej sam od maja 2013 nie dostał całego podstawowego wynagrodzenia do dnia dzisiejszego. Przez pierwsze dwa tygodnie pracując na czarno skręcił nogę na budowie u Pana Madsena, z której został wyrzucony i musiał sam dostać się do szpitala, samemu zapłacić za pobyt i leczenie i po dużych błaganiach Pana Madsena będąc bez pieniędzy i mający trudną sytuacje materialną w Polsce mógł powrócić do niego do pracy. Przedstawiając sytuacje jaka nas spotkała mieliśmy otrzymać obiecaną pomoc w zakończeniu sporu z Panem Madsenem a także chcieliśmy uchronić inne osoby przed wykorzystywaniem w ten sposób przez niego i jemu podobne osoby. Dopiero po otrzymaniu pełnej informacji jak wiele przepisów zostało złamanych przez Pana Madsena uświadomilismy sobie jak bardzo byliśmy wykorzystywani a mianowicie:
- karygodne warunki pobytu podczas pracy ( mieszkanie w przyczepie campingowej bez wody i podstawowych środków do życia)
- brak ubrań roboczych wymaganych narzędzi do pracy ( w większości pracowaliśmy na własnych narzędziach, często po materiał na budowę musieliśmy podróżować własnym samochodem 30km w jedną strone za co nie otrzymalismy żadnych pieniędzy)
- praca na czarno bez jakiego kolwiek ubezpieczenia i gwarancji pomocy podczas wypadku na miejscu pracy
- Pan Madsen dodatkowo kazał nam odejmować czas za przerwy na jedzenie, mimo że w większości pracowalismy ponad 8 h dziennie i pracować ile się da gdyż w sierpniu ciemno robiło się do piero po godzinie 22giej,
- dowiedzieliśmy się, źe każda nadgodzina powinna być zgodnie z kontraktem płatna o 40 % wiecej, za co Pan Madsen nam nie zapłacił.
Hubert do dnia dzisiejszego nie dostał części podstawowego wynagrodzenia , za zaległe godziny pracy w maju i czerwcu, Pan Madsen obiecywał z miesiąca na miesiąc, że mu je ureguluje z następna wypłatą a puki co nie ma czasu się temu przyjżeć i tego rozliczyć.
- Wyrzucenie z przyczepy w weekend bez większego zainteresowania naszym losem z naciskiem na nasz powrót do Polski,
W listopadzie Pan Madsen nawiązał z nami kontat widząc, że ma spore problemy z inspekcją pracy do której go podalismy w celu rozwiązania sytuacji między nami. Mianowicie do listopada nie otrzymaliśmy reszty wynagrodzeń za pracę - pieniędzy za nadgodziny a co najważniejsze , świadectwa pracy i dokumentu rozliczeniowego za pracę we wrześniu zwanego loonslip , który był i jest dla nas do dnia dzisiejszego największym problemem.
Pan Madsen od początku nawiązania w listopadzie poraz kolejny liczył na naszą naiwność i brak wiedzy na temat prawa norweskiego i próbował to wykorzystać nie informując nas, i próbując wmówić, że pieniądze za nadgodziny w ogóle nam sie nie należą. Dalej nie informując nas, że dodatkowo powinniśmy otrzymać pieniądze "holiday money" potrącane podczas pracy, które dopiero wyszły na jaw miesiąc temu. Ale dużo gorszym problemem dla Pana Madsena i dla nas nie są pieniądze tylko przesłanie "loonslip-ów" za październik i świadectw pracy. Gdyż to na nich widnieje ilość godzin, które przepracowaliśmy co niestety jest dowodem przeciwko niemu , odnośnie tego w jaki sposób złamał prawo norweskie czasu pracy. Pan Madsen próbował przekonać nas , że godziny z wrzesnia rozłoży nam na pażdziernik dzieląc godziny wrzesniowe na wrzesień i październik co jest kompletną bzdurą, gdyż w pierwszym tygodniu października w środe byłem już w Polsce na co mam dowód w postaci biletu lotniczego.
Od listopada ja w imieniu moim i Huberta ( dzięki lepszej znajomości jezyka angielskiego ) staram się zamknąć sprawę z Panem Madsenem. Niestety bezskutecznie. Gdyż grał na zwlokę na wszelkie sposoby ( pójscie na policje jest jednym z nich i domniemam, że jest stało się to za porada jego prawnika)
Pan Madsen od listopada nie przedstawił nam żadnego racjonalnego rozwiązania tej sprawy, nie wystawił nam "loonslipów" unika wysłania zestawienia godzin pracy za miesiąc sierpień i wrzesień , które otrzymał od nas w Norwegii, gdyż to jest kolejny dowód przeciwko niemu. Ja i Hubert mamy bardzo duży problem. Nie możemy rozliczyć się z Urzędzem Podatkowym w Bergen za poprzedni rok. Panu Madsenowi jest to na rękę , gdyż tuszuje w ten sposób przewinienia jakie popełnił względem kodeksu pracy i prawa norweskiego zmuszając nas do pracy po dużo ponad normę. To jest nasz podstawowy problem, natomiast drugorzędną sprawą są dla nas pieniądze.
Cisne mojego bylego pracodawce , przy tym niestety grozilem, że jeżeli z nami tego nie zalatwi idziemy do sadu i na policje itp. Gosc wzial prawnika, podał mnie na policje o stręczycielstwo i mam teraz problemy z piolicja w Bergen. Mam byc przez nich przelsuchiwany w charakterze podejrzanego o przestepstwo, a co ciekawsze ten Skur***yn dalej leci sobie z nami w kule a ja nie moge sie rozliczyć z tax office w Bergen.
Inpsekcja pracy sprawę umożyła i jedynie karzą nam wziąć prawnika.
Jestem załamany bo nie dość, że nie moge dopełnić formalności z urzedami w Norwegii bo ta gnida gra na zwłoke to mam teraz jeszcze problemy z Policja. Dla mnie to jakiś absurd i koszmar.
Dlatego szukam jakiś osób , które nam pomoga, przy odzyskaniu pieniedzy jestemy w stanie oddać prowizję dla prawnika, osoby która pomoże nam zamknąć tą sprawę.
Myślę, że wyjaśniając cała sprawę od początku uda mi się wyaśnić wszystko a zarówno liczę na pomoc w celu zamknięcia konfliktu miedzy mną nie Panem Madsenem.
Do Bergen przylecialem 1 sierpnia 2013 roku, gdzie mialem dostać pracę u Pana Madsena. Tak też się stało, gdyż zaczałem pracować na miejscu budowy w miejscowości Drange 2 sierpnia niestety bez umowy o prace, żadnego ubezpieczenia i niczego co gwarantowało by jakie kolwiek bezpieczeństwo podczas prac na budowie ( w tym odzieży ochronnej itp) Prace nagrał mi kumpelm który pracował u niego wczesniej od maja.
Było to dla mnie szokiem, ale poświęcając bardzo wiele na ten wyjazd nie miałem dużego wyboru w tej kwestii i chciałem zostać i zarobić nie wracając z pustymi rękami do domu. Dopiero po dwóch tygodniach dostałem kontrakt o pracę w języku norweskim. Dzień później zarejestrowałem się w urzędzie skarbowym w Bergen w celu wyrobienia karty podatnika i wszystkich niezbędnych dokumentów do legalnej pracy.
Pierwsze problemy z Panem Madsenem zaczęły się na początku września, kiedy nie otrzymaliśmy obiecywanego wynagrodzenia z powodu rzekomego nieotrzymania w sposób listowny z Urzędu Podatkowego karty podatnika przez Pana Madsena. To dziwne tym bardziej, że w pierwszym tygodniu września zgłosiłem to w urzędzie podatkowym w Bergen i zostały wysłane kolejne kopie tego dokumentu na adres Pana Madsena. Nie mogłem otrzymać tego dokumentu do rąk własnych gdyż mieszkałem w przyczepie campingowej na miejscu budowy, a korespondencja może być dostarczana tylko na adres zamieszkania stałego. Dopiero 17tego wrzesnia Pan Madsen oznajmił ,że otrzymał rzekomy dokument , który w końcu pozwala rozliczyć mnie za sierpień i przelać wymagane wynagrodzenie. Dodam, że do 17 tego września jak byliśmy bez pieniędzy (ja i Hubert) pozbawieni jakiej kolwiek opieki. Pan Madsen mógł przelać całe wynagrodzenie za sierpień Hubertowi gdyż miał jego wszystkie niezbędne dokumenty wyrobione już wczesniej w Bergen. Ale tego nie zrobił, gdyż stwierdził, że nie ma czasu i rozliczy mnie jak i Huberta kiedy otrzyma moje niezbędne dokumenty. Po naszych licznych przypomnieniach i sugerowaniu, że wyraźnie coś jest nie tak dopiero 17 września otrzymaliśmy nasze wypłaty.
Kolejne problemy powstały przy zakończeniu kontraktu , kiedy to Pan Madsen obiecywał nam wypłatę za drugi i ostatni miesiąc mojej pracy przed naszym wyjazdem do Polski. Niestety otrzymaliśmy obciętą pensje za 200 godzin a nie za około 230 godzin gdyż jak to sam Pan Madsen powiedział jest to nielegalne z prawem norweskim i nie może tego wykazać na papierze. Powstał spór słowny, który efektował wyrzuceniem mnie i Huberta z przyczepy w sobotni wieczór 26 września kiedy to Pan Madsen kazał nam bezzwłocznie wracać do Polski, Zostaliśmy bez gotówki na wynajęcie hotelu i bez większych środków do życia przez weekend, gdyż całe pieniądze mieliśmy na kontach w banku. Po uświadomieniu Pana Madsena w jakiej sytuacji jesteśmy otrzymałem resztę wynagrodzenia za wrzesień pomniejszoną o podatek w postaci gotówki, która pomogła nam przetrwać weekend. Wtedy to zrozumieliśmy z jakim człowiekiem mamy do czynienia.
W następnym tygodniu udaliśmy się ( ja i Hubert) do inspekcji pracy przedstawiając cała sytuacje jaka nas spotkała w pracy u Pana Madsena. Dodam, że Hubert pracując wcześniej sam od maja 2013 nie dostał całego podstawowego wynagrodzenia do dnia dzisiejszego. Przez pierwsze dwa tygodnie pracując na czarno skręcił nogę na budowie u Pana Madsena, z której został wyrzucony i musiał sam dostać się do szpitala, samemu zapłacić za pobyt i leczenie i po dużych błaganiach Pana Madsena będąc bez pieniędzy i mający trudną sytuacje materialną w Polsce mógł powrócić do niego do pracy. Przedstawiając sytuacje jaka nas spotkała mieliśmy otrzymać obiecaną pomoc w zakończeniu sporu z Panem Madsenem a także chcieliśmy uchronić inne osoby przed wykorzystywaniem w ten sposób przez niego i jemu podobne osoby. Dopiero po otrzymaniu pełnej informacji jak wiele przepisów zostało złamanych przez Pana Madsena uświadomilismy sobie jak bardzo byliśmy wykorzystywani a mianowicie:
- karygodne warunki pobytu podczas pracy ( mieszkanie w przyczepie campingowej bez wody i podstawowych środków do życia)
- brak ubrań roboczych wymaganych narzędzi do pracy ( w większości pracowaliśmy na własnych narzędziach, często po materiał na budowę musieliśmy podróżować własnym samochodem 30km w jedną strone za co nie otrzymalismy żadnych pieniędzy)
- praca na czarno bez jakiego kolwiek ubezpieczenia i gwarancji pomocy podczas wypadku na miejscu pracy
- Pan Madsen dodatkowo kazał nam odejmować czas za przerwy na jedzenie, mimo że w większości pracowalismy ponad 8 h dziennie i pracować ile się da gdyż w sierpniu ciemno robiło się do piero po godzinie 22giej,
- dowiedzieliśmy się, źe każda nadgodzina powinna być zgodnie z kontraktem płatna o 40 % wiecej, za co Pan Madsen nam nie zapłacił.
Hubert do dnia dzisiejszego nie dostał części podstawowego wynagrodzenia , za zaległe godziny pracy w maju i czerwcu, Pan Madsen obiecywał z miesiąca na miesiąc, że mu je ureguluje z następna wypłatą a puki co nie ma czasu się temu przyjżeć i tego rozliczyć.
- Wyrzucenie z przyczepy w weekend bez większego zainteresowania naszym losem z naciskiem na nasz powrót do Polski,
W listopadzie Pan Madsen nawiązał z nami kontat widząc, że ma spore problemy z inspekcją pracy do której go podalismy w celu rozwiązania sytuacji między nami. Mianowicie do listopada nie otrzymaliśmy reszty wynagrodzeń za pracę - pieniędzy za nadgodziny a co najważniejsze , świadectwa pracy i dokumentu rozliczeniowego za pracę we wrześniu zwanego loonslip , który był i jest dla nas do dnia dzisiejszego największym problemem.
Pan Madsen od początku nawiązania w listopadzie poraz kolejny liczył na naszą naiwność i brak wiedzy na temat prawa norweskiego i próbował to wykorzystać nie informując nas, i próbując wmówić, że pieniądze za nadgodziny w ogóle nam sie nie należą. Dalej nie informując nas, że dodatkowo powinniśmy otrzymać pieniądze "holiday money" potrącane podczas pracy, które dopiero wyszły na jaw miesiąc temu. Ale dużo gorszym problemem dla Pana Madsena i dla nas nie są pieniądze tylko przesłanie "loonslip-ów" za październik i świadectw pracy. Gdyż to na nich widnieje ilość godzin, które przepracowaliśmy co niestety jest dowodem przeciwko niemu , odnośnie tego w jaki sposób złamał prawo norweskie czasu pracy. Pan Madsen próbował przekonać nas , że godziny z wrzesnia rozłoży nam na pażdziernik dzieląc godziny wrzesniowe na wrzesień i październik co jest kompletną bzdurą, gdyż w pierwszym tygodniu października w środe byłem już w Polsce na co mam dowód w postaci biletu lotniczego.
Od listopada ja w imieniu moim i Huberta ( dzięki lepszej znajomości jezyka angielskiego ) staram się zamknąć sprawę z Panem Madsenem. Niestety bezskutecznie. Gdyż grał na zwlokę na wszelkie sposoby ( pójscie na policje jest jednym z nich i domniemam, że jest stało się to za porada jego prawnika)
Pan Madsen od listopada nie przedstawił nam żadnego racjonalnego rozwiązania tej sprawy, nie wystawił nam "loonslipów" unika wysłania zestawienia godzin pracy za miesiąc sierpień i wrzesień , które otrzymał od nas w Norwegii, gdyż to jest kolejny dowód przeciwko niemu. Ja i Hubert mamy bardzo duży problem. Nie możemy rozliczyć się z Urzędzem Podatkowym w Bergen za poprzedni rok. Panu Madsenowi jest to na rękę , gdyż tuszuje w ten sposób przewinienia jakie popełnił względem kodeksu pracy i prawa norweskiego zmuszając nas do pracy po dużo ponad normę. To jest nasz podstawowy problem, natomiast drugorzędną sprawą są dla nas pieniądze.
Cisne mojego bylego pracodawce , przy tym niestety grozilem, że jeżeli z nami tego nie zalatwi idziemy do sadu i na policje itp. Gosc wzial prawnika, podał mnie na policje o stręczycielstwo i mam teraz problemy z piolicja w Bergen. Mam byc przez nich przelsuchiwany w charakterze podejrzanego o przestepstwo, a co ciekawsze ten Skur***yn dalej leci sobie z nami w kule a ja nie moge sie rozliczyć z tax office w Bergen.
Inpsekcja pracy sprawę umożyła i jedynie karzą nam wziąć prawnika.
Jestem załamany bo nie dość, że nie moge dopełnić formalności z urzedami w Norwegii bo ta gnida gra na zwłoke to mam teraz jeszcze problemy z Policja. Dla mnie to jakiś absurd i koszmar.
Dlatego szukam jakiś osób , które nam pomoga, przy odzyskaniu pieniedzy jestemy w stanie oddać prowizję dla prawnika, osoby która pomoże nam zamknąć tą sprawę.