Joseph napisał:
WujekJanek napisał:
A ja po ras kolejny proponuje, aby zwrocic uwage na to ze na kazdego bezrobotnego emigranta (wliczjac w to Somalijczykow) przypada 1,5 "bezrobotnego" rdzennego Norwega...
Wiecie na jakie sa objawy tzw. Norweskiej Grypy? Zimo, dreszcze i robic sie nie chce...
Janku demagogie jak cysiek siejesz. W skali kraju 4%( w tym są również emigranci) nie ma pracy, a wśród emigrantów 25% i tutaj jest większy kłopot.
Joseph, ja nie sieje domagogii jak Cysiek, tylko staram sie bezstronnie na problem spojzec. Chyba nie posadzasz mnie o to, ze jestem bezkrytycznym "piewca chwaly i etosy bohaterskiego Polaka". Ale gdzie sprawiedliwosc trzeba oddac, to uwazam ze oddac trzeba. Ponadto Cysiek glosi niepodwarzalne PRAWDY OBJAWIONE i AKSJOMATY, ja zas jedynie swoje opinie. Jesli ktos przekona mnie ze jestem w bledzie, to z gory mu dziekuje ze naprowadzil mnie z blednej drogi na wlasciwe tory.
Swoja opinie opieram na miedzy innymi nastepujacych przeslanakach:
1. Z uwagi na prace jaka wykonuje spotywam sie z wszelkimi grupami etnicznymi i to co obserwuje wsrod mlodych (35 lat i mniej) Norwegow wyglada mniej wiecej tak, ze istnieja rodzaje pracy dla Norwega, oraz dla emigranta. I o ile emigrant wykonujacy prace godna Norwega jest AKCEPTOWANY (a dopiero po dlugim czasie dochodzi do pelnego ZAakceptowania), o tyle praca "emigrancka" jest dla rdzennego mlodego Norwega czyms... To juz lepiej nic nie robic, niz cos takiego... I nie chodzi tu absolutnie o zarobki, nie, chodzi o sam charakter pracy.
2.Mlodzi Norwegowie jesli przedstawia sie im realne fakty, branze z ktorych zostali juz przez emigrantow wyrugowani, twierdza, ze to nic zlego, bo to branze emigranckie. Jesli zas przedstawia im sie przyklady branz i starych rdzennie norweskich firm ktore juz norweskie nie sa, wtedy odpowiadaja, ze Norwegia i tak jest bogata. Mamy NAV i Fundusz Naftowy, nie musimy bac sie o prace, przyszlosc i pieniadze. Z zawodu jestem obywatelem norweskim, jak moj ojciec.
3.Jesli rozmawiam ze starszymi Norwegami na temat mlodziezy, to sa oni po prostu przerazeni. Przyklad: Mam znajomego, bardzo bogatego (od pokolen bardzo bogatego) Norwega. I czlowiek ten twierdzi, ze jego dziadkowie studiowali w Szwecji i Danii, jego rodzice w Szwecji i Anglii, on sam studiodwal w Anglii, a jego dzieci odbiora staranne wyksztalcenie w Anglii i USA. Nie tylko dla tego, ze poziom norweskich uczelni to w porownaniu z uczelniami angielskimi i amerykanskimi groteska. Przede wszystkim chce on, aby jego dzieci przebywaly z mlodzieza ambitna, szanujaca prace, wartosciowa, a nie z norweskimi ruwiesnikami... Joseph, to sa slowa Norwega z dziada pradziada...
4.Na koniec zwykla prosta kalkulacja. Interpretacja danych liczbowych przedstawionych w artykule. Jesli emigranci to 40% bezrobotnych, to oznacza ze na kazdych 10 bezrobotnych 6 to Norwegowie, a 4 to nieNorwegowie. Czyli na kazdego bezrobotnego emigranta przypada 1,5 bezrobotnego Norwega. To zwykla matematyka. Podkreslam, ze Norweg (co tez jest oczywiste) jest Norwegie, czyli ma to wszystko, czego w poszukiwaniu pracy "mangler" emigrantowi. Czyli zna ten kraj i tych ludzi znakomicie, ma wielu rodowitych Norwegow jako przyjaciol, kolegow i rodzine. Mowi po norwesku... jak rodowity Norweg, bo przeciez nim jest... A pomimo to na 1 bezrobotnego emigranta (wliczajac w to i Somalijki i Polakow ktorych znajomosc jezyka ogranicza sie do fonetycznego: ja, naj, betale, penge, joba, problem, permitering, loff, knejp) przypada 1,5 bezrobotnego Norwega.
Wytlumacz mi, ze wynika to z jakiegos niezwyklego zbiegu okolicznosci lub ingerencji jakiejs "sily wyzszej", a nie z tego ze leniuchom w dupach sie poprzewracalo od nadmiaru dobrobytu, a NINIEJSZYM ZOBOWIAZUJE SIE PUBLICZNIE do tego, ze jesli przeslesz mi na priv swoj adres, to wysle Ci 0,7 doskonalej Chivas Regal, lub skrzynke swietnego Rieslinga.
Pozdrawiam
JAN
WujekJanek napisał:
A ja po ras kolejny proponuje, aby zwrocic uwage na to ze na kazdego bezrobotnego emigranta (wliczjac w to Somalijczykow) przypada 1,5 "bezrobotnego" rdzennego Norwega...
Wiecie na jakie sa objawy tzw. Norweskiej Grypy? Zimo, dreszcze i robic sie nie chce...
Janku demagogie jak cysiek siejesz. W skali kraju 4%( w tym są również emigranci) nie ma pracy, a wśród emigrantów 25% i tutaj jest większy kłopot.
Joseph, ja nie sieje domagogii jak Cysiek, tylko staram sie bezstronnie na problem spojzec. Chyba nie posadzasz mnie o to, ze jestem bezkrytycznym "piewca chwaly i etosy bohaterskiego Polaka". Ale gdzie sprawiedliwosc trzeba oddac, to uwazam ze oddac trzeba. Ponadto Cysiek glosi niepodwarzalne PRAWDY OBJAWIONE i AKSJOMATY, ja zas jedynie swoje opinie. Jesli ktos przekona mnie ze jestem w bledzie, to z gory mu dziekuje ze naprowadzil mnie z blednej drogi na wlasciwe tory.
Swoja opinie opieram na miedzy innymi nastepujacych przeslanakach:
1. Z uwagi na prace jaka wykonuje spotywam sie z wszelkimi grupami etnicznymi i to co obserwuje wsrod mlodych (35 lat i mniej) Norwegow wyglada mniej wiecej tak, ze istnieja rodzaje pracy dla Norwega, oraz dla emigranta. I o ile emigrant wykonujacy prace godna Norwega jest AKCEPTOWANY (a dopiero po dlugim czasie dochodzi do pelnego ZAakceptowania), o tyle praca "emigrancka" jest dla rdzennego mlodego Norwega czyms... To juz lepiej nic nie robic, niz cos takiego... I nie chodzi tu absolutnie o zarobki, nie, chodzi o sam charakter pracy.
2.Mlodzi Norwegowie jesli przedstawia sie im realne fakty, branze z ktorych zostali juz przez emigrantow wyrugowani, twierdza, ze to nic zlego, bo to branze emigranckie. Jesli zas przedstawia im sie przyklady branz i starych rdzennie norweskich firm ktore juz norweskie nie sa, wtedy odpowiadaja, ze Norwegia i tak jest bogata. Mamy NAV i Fundusz Naftowy, nie musimy bac sie o prace, przyszlosc i pieniadze. Z zawodu jestem obywatelem norweskim, jak moj ojciec.
3.Jesli rozmawiam ze starszymi Norwegami na temat mlodziezy, to sa oni po prostu przerazeni. Przyklad: Mam znajomego, bardzo bogatego (od pokolen bardzo bogatego) Norwega. I czlowiek ten twierdzi, ze jego dziadkowie studiowali w Szwecji i Danii, jego rodzice w Szwecji i Anglii, on sam studiodwal w Anglii, a jego dzieci odbiora staranne wyksztalcenie w Anglii i USA. Nie tylko dla tego, ze poziom norweskich uczelni to w porownaniu z uczelniami angielskimi i amerykanskimi groteska. Przede wszystkim chce on, aby jego dzieci przebywaly z mlodzieza ambitna, szanujaca prace, wartosciowa, a nie z norweskimi ruwiesnikami... Joseph, to sa slowa Norwega z dziada pradziada...
4.Na koniec zwykla prosta kalkulacja. Interpretacja danych liczbowych przedstawionych w artykule. Jesli emigranci to 40% bezrobotnych, to oznacza ze na kazdych 10 bezrobotnych 6 to Norwegowie, a 4 to nieNorwegowie. Czyli na kazdego bezrobotnego emigranta przypada 1,5 bezrobotnego Norwega. To zwykla matematyka. Podkreslam, ze Norweg (co tez jest oczywiste) jest Norwegie, czyli ma to wszystko, czego w poszukiwaniu pracy "mangler" emigrantowi. Czyli zna ten kraj i tych ludzi znakomicie, ma wielu rodowitych Norwegow jako przyjaciol, kolegow i rodzine. Mowi po norwesku... jak rodowity Norweg, bo przeciez nim jest... A pomimo to na 1 bezrobotnego emigranta (wliczajac w to i Somalijki i Polakow ktorych znajomosc jezyka ogranicza sie do fonetycznego: ja, naj, betale, penge, joba, problem, permitering, loff, knejp) przypada 1,5 bezrobotnego Norwega.
Wytlumacz mi, ze wynika to z jakiegos niezwyklego zbiegu okolicznosci lub ingerencji jakiejs "sily wyzszej", a nie z tego ze leniuchom w dupach sie poprzewracalo od nadmiaru dobrobytu, a NINIEJSZYM ZOBOWIAZUJE SIE PUBLICZNIE do tego, ze jesli przeslesz mi na priv swoj adres, to wysle Ci 0,7 doskonalej Chivas Regal, lub skrzynke swietnego Rieslinga.
Pozdrawiam
JAN