DorHan napisał:
A ja chcialabym, zeby w najblizszym sklepie Kiwi moznaby bylo wszystko
kupic- od mleka, przez narty do samochodu.
Mala powierzchnia ( nie trzeba duzo chodzic ), niezbyt duzy wybor ( bol glowy i rozterki duszy zostalyby unikniete ) i bliskosc domu. Uwielbiam zakupy partyzanckie. Przebywanie w sklepach to strata czasu.
Alez Doroto, ja wcale nie twierdze ze lubie hipermarkety, wrecz ich nienawidze a moje bytnosci w tychze wymuszane byly zawsze obowiazkami zawodowymi.
Model Norweski (w ktorym sklep z 6 kasami to juz duzy sklep) po prostu mnie zachwyca. Pomijajac oczywiscie fakty pewnych utrudnien, takich jak to, ze aby kupic ser bialy trzeba jechac do Szwecji (chociaz jak ostatnio bylem w Swinesund to tez nie dostalem, wykupiony do zera...)
Mnie po prostu rozbawilo ogolne przeslanie, ktore mozna strescic: Norwegia Swiatowa Potega Hipermarketow i Centrow Handlowych...

Tak miedzy nami: czy jest jakas dziedzna zycia czy gospodarki, w ktorej wedle norweskich mediow to nie Norwegia jest najwieksza swiatowa potega???
Na koniec jak juz jestesmy przy sklepach... Nigdy nie bylo mi po drodze do Coop'a. Ale ostatnio odkrylem, ze mozna tam bez zadnego problemu dostac bulke tarta. A ja, jak ten ostatni idiota przez lata cale kupowalem, suszylem i jak szalony tarlem na tarce lofa...
Wiesz ile to roboty po takim tarciu kuchnie do porzadku i sterylnosci doprowadzic???
Jakby zliczyc ile czsu na to "kastnolem ut przez windueta", to slabo mi sie nad wlasna glupota robi...