W tym temacie znajdują się komentarze do artykułu Rodzice nie stawiający granic niszczą psychikę dzieci
Po grzyba, az eksperci....
A co na to Opieki nad Dziecmi ?
Przeciez to one klada nacisk, na takie wlasnie wychowanie,KTORE WYNIKA Z PRAWA ,o czym dzieci sa informowane,a rodzice tym maja zwiazane rece, i NIE MOGA NIC.
Dziecko ma nie znac problemow doroslych, a tym samym zycia.
Nie wolno dziecku wybierac towarzystwa,naklaniac do nauki zakazywac itp.
Dziecko ma byc dzieckiem nie znajc tzw.zla a tylko widziec kolorowe zycie.
To wlasnie im-dzieciom wmawia sie juz w bgh i w szkolach co one moga,do czego maja prawo,lecz rodzicow sie pomija, gdyz sie im mowi, ze rodzice nia maja prawa do zakazow czy narzucania- ukierunkowania i wychowania dziecka, co dobre a co zle.
Dzieci maja miec wszystko, jak np.pelne pokoiki zabawek,gdzie same ledwie moga wejsc,z ktorych rzadko wychodza,bo jak zaczynaja wychodzic, to rodzice musza kupic nastepne zabawki,bo dzieci maja sie bawic....nie maja prawa uczestniczyc w zyciu doroslych,by nie widziec dobrych czy zlych dni- zycia codziennego.
Dla nie ktorych rodzicow jest to nawet wygoda,dzieci w jednym pokoju,a rodzice w drugim,niz kontakt i spedzanie z dzieckiem czasu,aby poznawalo zycie.
Jedni rodzice czynia tak z racji prawa,aby dziecko sie nie poskarzylo i nie miec problemow,a inni z wygody.
A to doprowadza do wlasnie,jakze poznego spostrzezenia,ze dzieci staja sie takie a nie inne,rzucajac sie na ziemie,ja to chce i nie mozesz mi odmowic,a czy masz pieniadze czy ich nie masz,to wasz doroslych problem, lecz nie nasz-jako dzieci.
Bezstersowe wychowanie/pomijajc klapsy itp/ moim zdaniem jest rownoznaczne z lenistwem poswiecenia dziecku czasu,brak kontroli i ingerencji, a tym samym kontaktu miedzy dzieckiem i rodzicami,a za tym zrozumienia przez dziecko danych sytuacji.
A pozniej taki stoi ci na pogrzebie i sie smieje,bo jego zycie jest kolorowe bez zmartwien uczuc itp./tego bylam swiadkiem/
Po grzyba, az eksperci....
A co na to Opieki nad Dziecmi ?
Przeciez to one klada nacisk, na takie wlasnie wychowanie,KTORE WYNIKA Z PRAWA ,o czym dzieci sa informowane,a rodzice tym maja zwiazane rece, i NIE MOGA NIC.
Dziecko ma nie znac problemow doroslych, a tym samym zycia.
Nie wolno dziecku wybierac towarzystwa,naklaniac do nauki zakazywac itp.
Dziecko ma byc dzieckiem nie znajc tzw.zla a tylko widziec kolorowe zycie.
To wlasnie im-dzieciom wmawia sie juz w bgh i w szkolach co one moga,do czego maja prawo,lecz rodzicow sie pomija, gdyz sie im mowi, ze rodzice nia maja prawa do zakazow czy narzucania- ukierunkowania i wychowania dziecka, co dobre a co zle.
Dzieci maja miec wszystko, jak np.pelne pokoiki zabawek,gdzie same ledwie moga wejsc,z ktorych rzadko wychodza,bo jak zaczynaja wychodzic, to rodzice musza kupic nastepne zabawki,bo dzieci maja sie bawic....nie maja prawa uczestniczyc w zyciu doroslych,by nie widziec dobrych czy zlych dni- zycia codziennego.
Dla nie ktorych rodzicow jest to nawet wygoda,dzieci w jednym pokoju,a rodzice w drugim,niz kontakt i spedzanie z dzieckiem czasu,aby poznawalo zycie.
Jedni rodzice czynia tak z racji prawa,aby dziecko sie nie poskarzylo i nie miec problemow,a inni z wygody.
A to doprowadza do wlasnie,jakze poznego spostrzezenia,ze dzieci staja sie takie a nie inne,rzucajac sie na ziemie,ja to chce i nie mozesz mi odmowic,a czy masz pieniadze czy ich nie masz,to wasz doroslych problem, lecz nie nasz-jako dzieci.
Bezstersowe wychowanie/pomijajc klapsy itp/ moim zdaniem jest rownoznaczne z lenistwem poswiecenia dziecku czasu,brak kontroli i ingerencji, a tym samym kontaktu miedzy dzieckiem i rodzicami,a za tym zrozumienia przez dziecko danych sytuacji.
A pozniej taki stoi ci na pogrzebie i sie smieje,bo jego zycie jest kolorowe bez zmartwien uczuc itp./tego bylam swiadkiem/