Pani Aniu,
z tego co się orientuję , jest Pani ,,świeżakiem" w Norwegii. Po 5-7 latach proszę wrócić do tego artykułu i zobaczyć czy te same poglądy będą nadal aktualne.
Podjęła Pani pierwszą pracę w Norwegii. Mój brat był tam przez 8 lat i wrócił do kraju. Ja byłem tam przez 3 tygodnie ( wyjazd z delegacji ). Widzę, że skończyła Pani jakąś uczelnie w Krakowie. To podobnie jak ja ( 2 lata temu)
Ale z tą różnicą, że w Polsce po studiach znalazłem pracę w 3 mce. I ten okres wynikał stąd, że chodziłem na 2-3 rozmowy dziennie i po tych 3 mce znalazlem prace i firmę, w ktorej chcę pracować. Nie ściemniałem w cv, nie oszukiwałem. Byłem sobą. Jedyne co , mogło mnie odróżniać od innych, to miałem własną stronę w sieci o mnie. A na niej moje cv i trochę detali. Stronę napisałem sam w 2h ( korzystając z darmowych szablonów). Co więcej, wszystcy moji znajomi też znalezli pracę i to znacznie szybciej niż ja. Choć część z nich musiała wyjechać do Warszawy, a część do Wrocławia ( ale i tak nie pochodzili z Krakowa wiec nie bylo to wyznwaniem dla nich ).
I powiem jedno, cieszę się, że zostałem w Polsce, odwiedzam rodziców co 2 tygodnie, mam rodzinne obiadki, spotykam się ze znajomymi. I teraz ulubiona sfera forumowiczow, na dzien dobry dostałem ( bede mowil tylko co dostaje netto do reki, bo w kazdym kraju podatki sa rozne ), a wiec bez doswiadczenia, na okres próbny dostałem 1200 zł. Marnie. Po 3 m-ce dostałem już 2200. Już lepiej. Po roku awansowałem, po drodze przeszedlem dziesiatki szkolen, i dzis zarabiam 6500 zł netto. A pracuje dopiero 1,5 roku. Wiec niezle chyba. Wkrotce zakladam rodzine, prawdopodobnie przeprowadze sie do Warszawy, bo tam otwieramy nowy oddzial i mam byc jego szefem, co sie wiaze rowniez z wiekszymi wydatkami.Jest okej. I druga czesc historii.
I niedawno wrocil do nas moj brat, który zarzekał się, że w Norwegii jest super. Wrócił wrak człowieka.Spedził tam długie lata, kupił dom pod Oslo. Mieszkal w nim sam. Nauczyl sie jezyka,mial dobra prace. Ale co z tego, skoro byl tam nieszczesliwy. Wmawial sobie, ze w Polsce jest zle. Ze bedzie bezrobotny. Ze tylko w Norwegii moze zyc na poziomie. Ze w Norwegii moze przezyc. Zyl w zakletym kregu tych mysli . Gdy na wakacje przyjezdzam, mial juz syndrom ,, co to ja kim nie jestem". Zajelo mu kilka lat, aby dowiedziec sie co jest w zyciu najwazniejsze. gdy wrocil, zajelo mu troche czasu znalezienie pracy. Raptem 2 mce. Dziś pracuje w swojej branzy w Polskiej firmie. Zarabia polowe tego co w Norwegii ( i tak zarabia wiecej odemnie ). Poznal dziewczynę ( w koncu ). Rodzina jest w kompelcie. Dopiero niedawno rodzice przyznali sie, ze bylo im zle z mysla, ze ich syn jest daleko od nich.Rodzina ma byc w komplecie. Tym bardziej ze rodzice maja juz swoje lata. Powiem Wam jedno. Pieniadze NIE SA najwazniejsze. To rodzina - Ona musi byc blisko. I to bynajmniej slowa nie moje, a mojego brata. Jego koledzy ze studiow porobili znacznie wieksze kariery od niego. I to w Polsce. Tak, tej biednej polsce, gdzie prasa pisze jak to jest zle. Jak to absolwenci nie maja pracy. Jak to tu ciezko. I co chwila pisze coraz lepsze historie. Ze studenci od roku szukaja pracy. Jak ktos chce, to znajdzie.Trzeba poszukac.
Wiec Aniu, niech Ci sie wiedzie w Norwegii. Zakladaj fundacje, ale jak za rok zlapie Cie depresja, to nie wmawiaj sobie ze jest super. ze rodzina, ze bliscy, ze rodzice Cie nie potrzebuja. Wracaj do kraju.Nie wmawiaj sobie ze jest super. W polsce tez jest czysto. Tez mamy piekne krajobrazy. A do Norwegii mozna jechac na wakacje