Witam,
miałem pecha zakupić od osoby prywatnej samochód z uszkodzonym elementem zawieszenia (skorodowany i pęknięty wózek zawieszenia z tyłu więc bardzo kosztowna naprawa). Przy zakupie był sprawdzany przez mechanika ale akurat nie było możliwości wjechania na kanał więc nie zostało to wykryte przy zakupie i zauważyłem usterke dopiero miesiąc później przy wymianie opon. EU kontrol był robiony pół roku wcześniej więc naiwnie wierzyłem że nic tego typu nie wyjdzie bo się osłuchałem jak dokładnie robione są tego typu kontrole w Norwegii. Cos tam czytałem o podobnych sprawach na forum. Sprzedawca wpisał w dokumencie ,,solgt som den er" natomiast z tego co się dowiedziałem nie pokrywa to wad ukrytych i sprzedawca w Norwegii powinien poinformować o tego typu uszkodzeniach. Próbowałem się z nim skontaktować ale nie odpisuje na smsy. Zgłosiłem reklamację do www.forbrukerradet.no/ ale wyświetliło mi się że czas oczekiwania na kontakt z ich strony to 5 miesięcy... No i teraz pytanie czy ktoś ma doświadczenie z tego typu sprawami w Norwegii? Czy w ogóle można liczyć na to że rozpatrzą sprawę na moją korzyść i czy warto się z tym bawić. Zakładam że powinienem się postarać dostać jakiś oficjalny dokument od jakiejś stacji diagnostycznej gdzie wystawili by mi potwierdzenie że auto musiało to uszkodzenie już mieć od dawna. Czy raczej potraktować to jako nauczkę na przyszłość i auto naprawić pomimo małej opłacalności tego żeby to robić. Domyślam się że z uszkodzeniem w Norwegii samochodu nie można sprzedać (chociaż ktoś sprzedał mi więc pewnie sprawa dyskusyjna
)
miałem pecha zakupić od osoby prywatnej samochód z uszkodzonym elementem zawieszenia (skorodowany i pęknięty wózek zawieszenia z tyłu więc bardzo kosztowna naprawa). Przy zakupie był sprawdzany przez mechanika ale akurat nie było możliwości wjechania na kanał więc nie zostało to wykryte przy zakupie i zauważyłem usterke dopiero miesiąc później przy wymianie opon. EU kontrol był robiony pół roku wcześniej więc naiwnie wierzyłem że nic tego typu nie wyjdzie bo się osłuchałem jak dokładnie robione są tego typu kontrole w Norwegii. Cos tam czytałem o podobnych sprawach na forum. Sprzedawca wpisał w dokumencie ,,solgt som den er" natomiast z tego co się dowiedziałem nie pokrywa to wad ukrytych i sprzedawca w Norwegii powinien poinformować o tego typu uszkodzeniach. Próbowałem się z nim skontaktować ale nie odpisuje na smsy. Zgłosiłem reklamację do www.forbrukerradet.no/ ale wyświetliło mi się że czas oczekiwania na kontakt z ich strony to 5 miesięcy... No i teraz pytanie czy ktoś ma doświadczenie z tego typu sprawami w Norwegii? Czy w ogóle można liczyć na to że rozpatrzą sprawę na moją korzyść i czy warto się z tym bawić. Zakładam że powinienem się postarać dostać jakiś oficjalny dokument od jakiejś stacji diagnostycznej gdzie wystawili by mi potwierdzenie że auto musiało to uszkodzenie już mieć od dawna. Czy raczej potraktować to jako nauczkę na przyszłość i auto naprawić pomimo małej opłacalności tego żeby to robić. Domyślam się że z uszkodzeniem w Norwegii samochodu nie można sprzedać (chociaż ktoś sprzedał mi więc pewnie sprawa dyskusyjna
