Po wystąpieniu przewodniczącej PE premier Mateusz Morawiecki oskarżył Unię o szantaż.
flickr.com/ Kancelaria Premiera/ Fot: Krystian Maj/KPRM/https://creativecommons.org/licenses/by-nc-nd/2.0/
Wtorkowe wystąpienie premiera Mateusza Morawieckiego podczas debaty Parlamentu Europejskiego „Kryzys praworządności w Polsce a prymat prawa unijnego” odbiło się szerokim echem nie tylko w polskich mediach. Skomentowała je bowiem również norweska prasa.
Na portalach Aftenposten i ABCNyheter pojawiły się chociażby porównania stosunków między Polską a UE do otwartej rany czy przeciągania liny oraz pytania, czy polexit już trwa.
Polska zagraża wspólnym wartościom
19 października w Strasburgu przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen wyraziła w swoim przemówieniu głębokie zaniepokojenie działaniami Polski na tle Wspólnoty. Chodziło przede wszystkim o orzeczenie polskiego Trybunału Konstytucyjnego z początku jesieni, w którym stwierdzono, że niektóre przepisy UE naruszają polską konstytucję.
Zapowiedziała, że komisja „będzie działać” na rzecz zaostrzenia polityki wobec Polski. – Nie możemy i nie pozwolimy, aby nasze wspólne wartości były narażone na ryzyko – powiedziała von der Leyen i wymieniła, jakie możliwości prawne, ekonomiczne i polityczne są obecnie brane pod uwagę. UE może zakwestionować orzeczenie Sądu Najwyższego, wstrzymać dotacje lub ograniczyć prawa Polski jako państwa członkowskiego.
Polacy nie gęsi?
Po zajęciu miejsca na ambonie polski premier Mateusz Morawiecki stanowczo sprzeciwił się przewodniczącej, oskarżając UE o szantaż. Podkreślił także, że Polska nie ma zamiaru opuścić Unii i nie chce być naciskana, a mieszkańcy kraju nie są ani ślepi, ani głusi. – Niestety wciąż słyszymy o podziale na lepszych i gorszych, za często mamy do czynienia z Europą podwójnych standardów – dodał, zapowiadając, że Polacy nie mogą i nie będą w takiej sytuacji milczeć.
Odrzucam język gróźb, pogróżek i wymuszeń. Nie zgadzam się na to, by politycy szantażowali i straszyli Polskę, by szantaż stał się metodą uprawiania polityki wobec któregoś z praw członkowskich. Tak nie postępują demokracje. ~Mateusz Morawiecki
– Jeśli chcecie tworzyć z Europy beznarodowościowe superpaństwo, to najpierw uzyskajcie na to zgodę wszystkich krajów i społeczeństw Europy – dodał. Decyzję TK tłumaczył zaś sprzeciwem wobec europejskiej centralizacji, które zostało źle zrozumiane przez przedstawicieli parlamentu.
Jednocześnie wyraził nadzieję na dalszy dialog i zaproponował powołanie w Europejskim Trybunale Sprawiedliwości izby z przedstawicielami trybunałów konstytucyjnych krajów. W Luksemburgu unijni ministrowie są natomiast gotowi do przygotowania się do szczytu w tym tygodniu, na którym kluczową kwestią będzie pytanie, co zrobić z Polską.
Mateusz Morawiecki w Strasburgu.
flickr.com/ Kancelaria Premiera/ Fot: Krystian Maj/KPRM/https://creativecommons.org/licenses/by-nc-nd/2.0/
Decyzja TK solą na otwartą ranę
Jak wystąpienia Ursuli von der Leyen i Mateusza Morawieckiego podczas debaty w PE odebrano za granicą? Gdyby skupić się na norweskich mediach, debatę ocenioną jako ostrą. „Debatten i EU-parlamentet var hard i tonen”, pojawia się opinia w artykule ABCNyheter o znamiennym tytule „Premier Polski w klinczu z UE”.
Aftenposten z kolei napisało o debacie jako o „przeciąganiu liny między UE a Polską, które dotarło we wtorek do Parlamentu Europejskiego”, a orzeczenie trybunału porównało do solniczki.
„Wielu obawiało się, że [orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego – przyp. red.] to początek polskiej secesji z UE. A jeśli stosunki między kierownictwem UE a polską partią rządzącą były wcześniej otwartą raną, to orzeczenie stało się solniczką, pisze dziennikarz Aftenposten w publikacji „Polen og EUs toppleder gikk i tottene på hverandre. I bakgrunnen ulmer frykten for «polexit»” („Starcie Polski i czołowego lidera UE. W tle unosi się strach przed «polexitem»”).
Polska i UE już od kilku lat są w konflikcie. W ostatnich latach polska partia rządząca rozpoczęła daleko idące reformy w sądownictwie, które nie zostały dobrze przyjęte przez UE. Między innymi narodowo-konserwatywny rząd kierowany przez partię Prawo i Porządek (PiS) umożliwił karanie sędziów za wydawane przez nich wyroki.
Premier dostał lanie
Jak natomiast debatę oceniają eksperci? Profesor prawa Małgorzata Agnieszka Cyndecka z Uniwersytetu w Bergen w rozmowie z Aftenposten uznała, że argumenty Morawieckiego okazały się nietrafione. Cyndecka zarzuciła premierowi np., że nie poruszył takich tematów jak praworządność i niezawisłość sądu.
– Polski premier został po prostu trochę pobity. (...) Próbował obwiniać UE, powiedzieć, że szantażują. To typowe, by w takiej sytuacji przedstawiać się jako ofiara, ale prawdopodobnie sobie powiedział coś innego – podsumowała.
21-10-2021 20:24
0
0
Zgłoś
21-10-2021 20:13
0
0
Zgłoś
21-10-2021 20:11
2
0
Zgłoś
21-10-2021 12:58
0
-4
Zgłoś
21-10-2021 11:27
16
0
Zgłoś
21-10-2021 06:10
14
0
Zgłoś
21-10-2021 01:08
19
0
Zgłoś
20-10-2021 22:46
0
-15
Zgłoś
20-10-2021 22:14
30
0
Zgłoś
20-10-2021 22:02
0
-21
Zgłoś