Mam pytanie... czy jest tutaj ktos kto czekal na deport z norwegii rok? Moja sprawa jest dosc delikatna. Moj szwagier byl poszukiwany listem gonczym w polsce (uszkodzenie ciala na okres ponizej 7 dni). Zostal zlapany w norwegii i tam czekal na deport. Od roku nie mielismy z nim kontaktu, wiedzielismy ze jechal do norwegii, wczesniej dzwonil do swojej bylej dziewczyny i synka, powiedzial im ze jest w wiezieniu i czeka na deport. Mowil ze jeszcze zadzwoni ale nie zadzwonil. Probowalismy dowiedziec sie czegos w ambasadzie ale powiedzieli ze jak bedzie chcial to sam sie z nami skontaktuje. To samo powiedzieli w polsce - nie wiedzielismy czy jest w polsce czy nadal w norwegii. 2 dni temu dowiedzielismy sie ze szwagier powiesil sie w wiezieniu... w dniu w ktorym podobno mial byc deportowany. Poinformowali o tym jego kolege, nawet nie szukali rodziny - choc kontakt byl w ambasadzie. Oczywiscie koszty sprowadzenia ciala itd. ponosi rodzina. Mamy ogromny zal ze nikt jemu nie pomogl i nam tez odebrali taka mozliwosc. Nie oczekuje ze ktos mial identyczna sytuacje ale chcielibysmy wiedziec czemu tak dlugo czekal i co sie dzieje z tymi ludzmi, czy maja opieke psychologa chociazby... Mamy swoje podejrzenia ale sa nie potwierdzone wiec nie bede o nich pisac. Bardzo chcielibysmy zeby ktos poniosl konsekwencje tego co sie z nim stalo bo nie wierze ze sam fakt tego ze jest w wiezieniu pociagna go do samobojstwa, szczegolnie ze tego samego dnia mial byc "w domu". Nie zrozumiale jest tez czemu kompletnie z nikim sie nie kontaktowal przez bardzo dlugi okres czasu. To mlody chlopak, nie byl zadnym morderca, sprawa byla sprzed 10 lat... Boli nas ze umarl przez tak malostkowa sprawe. Bardzo prosze o wstrzymanie sie od zlosliwych komentarzy i prosze wylacznie o odpowiedzi ktore moglyby nam jakos pomoc.