Słyszałem wile negatywnych opinii o pracy za granicom. A to język za trudny. A to wszędzie jest tam gdzie nas nie ma ...blablabla. Mam 22 lata. Chcę podjąć naukę języka Norweskiego do poziomu komunikatywnego samodzielnie. I wiąże się z tym też wyjazd na stałe do pracy tam. Chciałem studiować informatykę ale sobie darowałem po tym jak dowiedziałem się że zamiast nauki praktycznych rzeczy potrzebnych mi w zawodzie uczą bzdur związanych z ekonomią czy matematykom. Ja wiem że informatyka to matematyka ale niektórzy nie szukają super stanowiska inżyniera. Uczę się sam informatyki z czystej przyjemności. Obecnie zdaję test uprawniający mnie do uzyskania certyfikatu IT Scuryty. Wiem że ten papierek jest mało wart. Ale to efekt nudów i chęci nauki dla samej nauki. I mam pytanie czy rzeczywiście jest tak ciężko za granicom w Norwegi. Wiem że tam wszystko drogie jest. Niedługo będzie tak wszędzie. Jak wiecie rząd chce wprowadzić globalizację. I tak się wacham czy jechać czy nie jechać. Mieszkam u rodziców i powoli mam już tego dość. Ciągle się czepiają o co kolwiek. Czy rencista z zespołem aspergera znajdzie tam pracę? Najlepiej pracuje mi się samotnie. Mogę też pracować w zespole ale bez asysty szefostwa. Czy pracodawcy w norwegi przeprowadzają jakieś szkolenia? Wszyscy mi mówią że nie warto jechać za granice. Bo nic ta nie ma. Mówią że 1000 razy ciężej jest jak w Polsce. Mi się zdaje że ludzie w Polsce żyją pod kloszem. To efekt oglądania bzdur w tv i necie. Interesuje mnie prosta praca nie wymagająca wysiłku umysłowego. Porostu zwykła praca fizyczna.
Proszę o odpowiedź.
Proszę o odpowiedź.