Hm...Jezeli chodzi o jezyki, to chyba opisujecie wasze doswiadczenia w wiekszych miastach (zapewne jest tam owiele wieksza konkurencja, toteż trza coś/kogoś odrzucić). Osobiście ubiegałem się tylko o inżynierską posadę (jedyne, co umiem robić, hehe

) w Molde.
Z doświadczenia wiem, że nieznajomość norweskiego nie byla problemem.
Oczywiście, wiadomym jest, ze trza sie tej tubylczej mowy nauczyc bez gadania, w czym moi norwescy koledzy z pracy niezwykle mi pomagają

.
Rowiez z obserwacji zauwazylem, ze -generalnie- NIE MA problemu ze znalezieniem pracy (bez norweskiego) osoba pozytywnie nastawiona do świata, co zawsze mozna zobaczyc juz na pierwszej rozmowie, czy nawet w liscie mot.
Wydaje mi się, że bardziej liczy sie tutaj Twoj charakter, niż umiejętności poświadczone setką papierów.
Na trzech rozmowach na jakich bylem (trzech rozpatrzonych pozytywnie), rozmawialiśmy głownie o turystyce gorskiej, jezdzeniu na roweze, wędkowaniu, Naturze, etc. (czyli w tym wypadku, o moich zainteresowaniach)
Kwestie mojego wyksztalcenia, czy tez umiejętoności,tylko na jednej rozmowie zostaly poruszone w stopniu dośc ograniczonym.
Niemniej jednak, zaznaczam, iż to są jedynie moje obserwacje z Molde- malej stolicy regionu Moere og Romsdal.
Slyszalem, ze w Oslo nie wyglada to tak przyjaznie.
Pozdrawiam