banshol napisał:
witam serdecznie
przypomnialy mi sie dwa stare dowcipy... pasuja teraz jak ulal....
Profesorowi przeciekał kran, więc wezwał hydraulika. Hydraulik przez 10 minut podłubał przy kranie i policzył 100 zł. Profesor się strasznie zdenerwował, że on, osoba wykształcona, zarabia grosze, a hydraulik za chwilę roboty policzył sobie spore pieniądze. Hydraulik na to:
- Wie pan co... U nas w spółdzielni szukają teraz pracowników. Zgłosi się pan i będzie pan pracował jako hydraulik. Tylko niech pan nie mówi, że pan jest profesor. Najlepiej będzie, jeśli pan powie że pan skończył 7 klas podstawówki.
Profesor tak właśnie zrobił i pracował przez jakiś czas, ale przyszło zarządzenie kierownictwa, że wszyscy pracownicy mają mieć skończoną podstawówkę. Więc profesor, chcąc nie chcąc, musiał iść na kurs razem z kolegami z pracy, żeby się nie wydał kłamstwo.
Na pierwszych zajęciach nauczyciel wziął profesora do tablicy każe policzyć pole koła. Profesor wypisał bardzo zgrabną całkę, ale wynik mu wyszedł ujemny.
Myśli, myśli, i nagle słyszy szept z pierwszej ławki:
- Zmień granice całkowania...
oraz:
Matka 30letniego darmozjada stwierdziła jednego dnia, że znajdzie synusiowi w końcu jakąś pracę. Poszła do pośredniaka i w odpowiedzi na pytanie o kwalifikacje syna odpowiada: 6 klas podstawówki; przez naukę nie miał dotychczas czasu popracować.
Pani dopytuje, jakie są oczekiwania finansowe, bo w takiej sytuacji najlepsze co ma to ofertę na pomocnika spawacza za jedyne 3.500 zł miesięcznie na rękę.
Matka zaprotestowała, że to zdecydowanie za dużo, bo taką ilość pieniędzy to syn w całości na pewno wyda na alkohol i narkotyki.
No to Pani odnalazła ofertę za 2.000 zł na stanowisku pomocnika tynkarza.
Matka nadal kręci nosem, że to za dużo i że za tak wysoką wypłatę można za dużo wypić i spalić, więc pyta się, czy nie mają może dla jej synalka jakiejś oferty za max. 1.000 zł.
Pani z przykrością odpowiada, że niestety nie, ponieważ w tych ofertach wymagane są wyższe wykształcenie i 5letnie doświadczenie.