Krzyk rozpaczy-Berlin i Jugendamt - Norwegia

Witam was pozwolilam sobie na skopiowanie czesci listu ktory otrzymalam wczoraj od kolegii z Berlina co go spotkalo po smierci zony,uwazam ze musicie o tym wiedziec ,a zwlaszcza ci ktorzy zamierzaja wyemigrowac do Niemiec...


Cala swa uwage juz od 5 lat poswiecilem synom, lecz do marca t.r. , gdyz zycie tu w tym kolorowym i zdeprawowanym moralnie kraju stwarza dzieciom inne atrakcje, ktore wspieraja tu te hitlerowskie Jugendamt`y i jako ojciec jest sie na przegranej jesli sie nie jest poprawnym poltyczno-moralnie. Tutaj dla tego swiata nasze tradycje polskie sa niestety patologia, ktora po Bismarckowsku tepia. Moja sytuacja odzwierciedla "postep po Szwedzku" :video.google.com/videoplay?docid=-1293826645608734184
albo Joanny Najfeld mamproces.pl/ , ktore mozesz obejrzec jesli ich jeszcze nie widziales. To wszystko co sie dzis dzieje to bezpardonowa walka z rodzina, tak jak rownolegle Ob-ma nadaje prawa urzednikom pedalom/schwul`om
Ach dosyc o tym moim krzyzu. Ja osobiscie jestem przerazona i nie wiem jak mu pomoc ,prosze o wsparcie......

Suzii,problem jest tak zlozony ze filozofowie na swiecie tocza spory od zarania dziejow-aborcja,homoseksualizm,upadek rodziny,upadek moralny itd. Jak w kazdym temacie i tutaj sa dwa skrajne obozy ktore scieraja sie na forum publicznym a my "zwyczajni ludzie" sluchamy argumentow i przyznajemy lub nie racje.Jestem wierzacy,ale kosciol tez nawracal ludzi mordujac swoich oponentow wg dziesieciu przykazan.
Z listu ktory cytujesz nie wynika za wiele poza tym ze czlowiek przezywa jakas tragedie zyciowa i kraj w ktorym zyje juz mu sie niepodoba.
Zyjemy w takich a nie innych czasach ale to nie znaczy ze musimy zrezygnowac ze swoich wartosci.Nie musimy wcale przyjmowac mody panujacej za wyznacznik naszego zycia.
Wiem latwo sie mowi ale ciezko realizuje,dowodem na to jest ze jestesmy w Norwegi.Kult pieniadza,latwiejszego bytu,kolorowego swiata pociaga nas bardziej niz ciagla walka.Wazne aby w tym wszystkim nie dac sie zwariowac.

krolestwo za konia napisał:
....Wazne aby w tym wszystkim nie dac sie zwariowac.O to...to..to...
I robić swoje , wg własnych wewnętrznych wartości moralnych...
Mnie tam inni ludzie nie przeszkadzają o ile nachalnie nie wchodzą do mojego domu z brudnymi buciorami....
-CHCE BYĆ... gejem...lesbijką ... ich sprawa i problem...
-Chcą żyć razem na takich a nie innych zasadach ich sprawa i problem...
-Chce jedna z drugą usunąć ciążę ...też jej problem i sprawa...
Mnie nic do tego...
Ja gdy chcę idę do kościoła katolickiego ...
idę też do zboru protestanckiego...
-byłem w pinsekt filadelfia....
-byłem u adwentystów...
-lubię w Warszawie zaglądać na całe msze do cerkwi...
i również byłem w świątyni słońca u jehowych...
Niemnie gdzie wejdę to zachowuję się tak jak nakazuje dany obyczaj wewnętrzny i GODNIE REPREZENTUJĘ TAM MOJĄ PRYWATNĄ OSOBĘ...

Powiem tak list ktory otrzymalam tak mocno mna wstrzasnal, ze postaram sie pomoc :chociazby nawet w zmianie otoczenia i zmiane tego chorego panstwa,ogladalam kiedys program o Jugendamt(ach)i wiem ze nie tylko Polacy maja tam problemy z odebranymi dziecmi,a powody czesto podobne ,niewydolna matka Polka i wspanialy ojciec Niemiec,lub samotny ojciec lub matka-dyskryminacja na kazdym kroku,ale mi TO WOLNOSC......
Moim zdaniem taka instytucja nie powinna istniec.
I na koniec chcilam wam podziekowac za ta wypowiedz to troche pomoglo mi spojrzec z boku na ta sprawe,jestem pewna ze cos sie zmieni w jego zyciu.....Pozdrawiam

Suzi ja tak nie do końca zrozumiałam treść Twojego wątku, ale popraw mnie, jeśli się mylę.Ojcu odebrano dzieci po śmierci matki?
Film był wstrząsający i głupi zarazem.
Opowiem historię z polskiego podwórka. Akcja toczy się w październiku 2008 r.Ojciec chrzestny mojego syna wychowuje wraz z żoną 5 wspólnych dzieci w wieku od 9 do 17 lat. Żona mając na karku 40- stkę znajduje pracę.Dzieci są na tyle duże, aby same mogły się ubrać i iść do szkoły.Po pewnym czasie pedagog szkolny wytacza sprawę w sądzie o ograniczenie praw rodzicielskich, powód: dzieci przychodzą do szkoły ubrane nieodpowiednio do pory roku.Rodzice przegrywają proces. Mają ograniczone prawa rodzicielskie.Śledzę dramat tych dwojga, zwłaszcza ojca, który całe lata zapieprzał w kanale ( mechanik samochodowy) na rodzinę, aby niczego nie brakowało. Miał marzenia, własnymi prawie rękami wybudował dla nich dom , nadarzyła się okazja bo otrzymali spadki od rodziny.
Uważam,że to nie jest sprawiedliwe.Uważam,że w pl. ktoś kto potrafi wyżywić siedmioosobową rodzinę zasługuje na podziw, on zrobił więcej i co mu z tego przyszło? Sąd nie wziął tego pod uwagę. Sąd wziął pod uwagę, że pewnego jesiennego deszczowego dnia dzieci przyszły do szkoły bez parasoli i kaloszy....

asia68 napisał:
...Sąd nie wziął tego pod uwagę. Sąd wziął pod uwagę, że pewnego jesiennego deszczowego dnia dzieci przyszły do szkoły bez parasoli i kaloszy....
NO ja się temu wyrokowi POLSKIEGO SĄDU nie dziwie ...
Bo skoro INNY SĄD W NASZYM POPIEPRZONYM KRAJU za zabicie człowieka skazuje mordercę na SZEŚĆ LAT więzienia to o czym tu mówić ...
uzasadnienie BO MORDERCA UDERZYŁ TYLKO RAZ I TO GOŁĄ PIĘŚCIĄ..
No skąd on biedaczek mógł wiedzieć ,że trafi na" niedożywionego lebiegę "..

Film był wstrząsający i glupi.

Ja mam odmienne zdanie ,ale to twoja opinia na ten temat.
A co do historii ktora opisalas ,to zastanawia mnie czy matka do konca wywiazala sie ze swoich obowiazkow.....
Ja tez pracowalam jak moje dzieci mialy 11i 8 lat i tak wszystko przygotowallam do szkoly ze nie bylo mowy o tym ze zapomnialo kurtki czy kaloszy czy sniadania ,byly nauczone dbac o siebie (mowa o starszej corce pilnowala mlodszej),pewnie ze to kosztowalo mnie wiele wysilku ale nigdy mi nie powiedzial ze moje dziecko bylo zaniedbanealbo niedopilnowane ,matek pracujacych jest tak duzo i kazda daje sobie rade.....

asia68 napisał:
Opowiem historię z polskiego podwórka. Akcja toczy się w październiku 2008 r.Ojciec chrzestny mojego syna wychowuje wraz z żoną 5 wspólnych dzieci w wieku od 9 do 17 lat. Żona mając na karku 40- stkę znajduje pracę.Dzieci są na tyle duże, aby same mogły się ubrać i iść do szkoły.Po pewnym czasie pedagog szkolny wytacza sprawę w sądzie o ograniczenie praw rodzicielskich, powód: dzieci przychodzą do szkoły ubrane nieodpowiednio do pory roku.Rodzice przegrywają proces. Mają ograniczone prawa rodzicielskie.Śledzę dramat tych dwojga, zwłaszcza ojca, który całe lata zapieprzał w kanale ( mechanik samochodowy) na rodzinę, aby niczego nie brakowało. Miał marzenia, własnymi prawie rękami wybudował dla nich dom , nadarzyła się okazja bo otrzymali spadki od rodziny.
Uważam,że to nie jest sprawiedliwe.Uważam,że w pl. ktoś kto potrafi wyżywić siedmioosobową rodzinę zasługuje na podziw, on zrobił więcej i co mu z tego przyszło? Sąd nie wziął tego pod uwagę. Sąd wziął pod uwagę, że pewnego jesiennego deszczowego dnia dzieci przyszły do szkoły bez parasoli i kaloszy....[/quote]


Myślę że problem tej rodziny jest bardziej złożony i to co opisałaś to jest tylko wyrywek, aby komuś ograniczyc władzę rodzicielską nie wystarczy opinia pani pedagog ""że dzieci przychodzą brudne albo bez parasolki"".
Takie ograniczenie praw poparte jest wieloma wywiadami przez kuratora, wywiad środowiskowy itd. Poza tym jak pedagog szkolny podejrzewa że w rodzinie dziecka coś się dzieje nie tak, to wysyła pisemko do sądu aby sprawdzono sytuacje. Pojawia się kurator itd..... Więc ta rodzinka wiedziała co się święci ale widocznie nic nie zrobili w kierunku poprawy.
Pozdrawiam

Jezeli znajde to wkleje artykul ktory czytalem w tym temacie wlasnie dosc nie dawno. Skrotowo to wygladalo tak,tez pedagok szkolna mloda dziewczyna jak tutaj napisano wnioskowala o wywiad srodowiskowy ze wzgledu na niskie wyniki w nauczaniu,brak ksiazek,stroju na wf,czesta absencje i nie przychodzenie rodzicow na spotkania z nauczycielem tylko kontaktowanie sie za sprawa kartek pisanych odrecznie.Potem pani z opieki spolecznej sie wlaczyla bo rodzina od dawna byla niezamozna i czesto ubiegala sie o zapomogi.!!!!pierwsze sprawdzenie w domu sytuacji rodzicow nie ma,starsza corka przygotowuje obiad dla mlodszego rodzenstwa,rozpytywanie wsrod sasiadow itd. znalazla sie mila sasiadka ktorej chlopcy wybili okno miesiac wczesniej pilka ktora w odpowiednich epitetach wyrazila sie rodzinie.drugie podejscie i kolejny pech -wizyta popoludniowa pora(18 czy 17 jakos takk nie pamietam) i pani trafia na impreze rodzina z alkoholem,dzieci bawia sie na podworku-wniosek prosty dla myslacej tylko o jednym pani z wywiadu srodowiskowego.Byla chyba jeszcze jedna wizyta a cala sprawa rozegrala sie w ciagu paru miesiecy. Ograniczono ludziom prawa rodzicielskie tylko nikt w tym czasie nie sprawdzil ze oboje byli od 3 lat bezrobotni i wlasnie mezczyzna znalaz prace 100 km od miejsca zamieszkania(pracowal po 9 godzin aby splacic dlugi ktore narosly) a kobieta dorabiala u pobliskich rolnikow(co tez bylo cudem ).Oboje harowali jak woly aby wyjsc na prosta a jedna impreza(urodziny chyba kobiety) zawazyla o opini pijakow.Swiadectwo sasiadki wystarczylo aby nazwac chlopcow huliganami a odgrzewanie obiadu przez 16 letnia dziewczynke wystarczyla aby udowodnic wykorzystywanie nieletnich do ciezkich prac domowych.
Ta rodzina w koncu wygrala sprawy w sadach ale trwalo to o ile pamietam 2 lata.

Królestwo za konia - OTO POLSKA !!!
Tutaj się tylko patrzy jak komuś świnię podłożyć.
Ten kraj należało by postawić przed sądem za to, że nie zapewnia swoim obywatelom pracy i godnej płacy.
Rodzice zastanówcie się i pomyślcie, czy każdemu z nas nie mogła się przydarzyć taka historia.
Samotnie wychowywałam córkę przez kilka ładnych lat, teraz też samotnie wychowuję syna bo jego ojciec jest w No.Nie upilnuje się wszystkiego nawet jeśli pomagają ci znajomi, czy rodzina.
Gdy moja 9-letnia wówczas córka sama wychodziła do szkoły zamykając drzwi na klucz ,zjeżdżając windą z VII piętra , przechodząc przez bardzo ruchliwą ulicę-jedne sąsiadki podziwiały a drugie obgadywały co ze mnie za matka, że takie małe dziecko puszczam samo do szkoły.
Nikogo nie obchodziło, że jestem sama i muszę być o 6,00 w pracy.
Nie miałam na szczęście żadnych przygód z opieką, czy kuratorem, ale gdyby ktoś "życzliwy" doniósł to kto wie co by było.
Są w pl rodziny biedne ,wielodzietne, żyjące z opieki społecznej, które każdy grosz przepiją.Posuwają się nawet do tego, że odsprzedają bony na darmowe posiłki dla swoich dzieci w szkołach i kupują za to kolejne "atomy"(tanie wina) .
Są też takie rodziny wielodzietne, gdzie rodzice są honorowi i nie pójdą do opieki, wierzą, że sami są w stanie zapewnić byt dzieciom.
Zadziwiające jest to, że to właśnie tych honorowych spotykają historie typu ograniczenie praw rodzicielskich, a ci na łasce opieki dalej chleją i jakoś nikt im dzieci nie zabiera, choć może lepiej by to dla nich było.
Rodzinę, której przykład opisałam znam osobiście i wiem ,że sobie na to absolutnie nie zasłużyli.Zagapili się tylko w całej sprawie z terminami, nie mieli adwokata, właściwie to nie bardzo wiedzieli o co chodzi w tym wszystkim.Zwyczajni prości ludzie, którzy nigdy nie mieli do czynienia z sądami.Takich zgnoić najłatwiej.
Czy słyszeliście ostatnio o przypadku mamy Róży, której tuż po porodzie odebrano dziecko tylko dlatego, że w domu był bałagan?
Nie potrafię tego wkleić, ale jest o tym głośno w polskich mediach.