Purii_id napisał:
"(...) kiedy inni budują, kochają się i umierają, my walczymy, powstajemy i giniemy. (...)"
Czyż nie tak?
Na końcu tego cyatatu z artykułyu zamieszczonego w tytułowym poście, dodałbym jeszcze " i udajemy kogoś kim nie jesteśmy".
Może to jest wynik tego wstydu, o którym pisała Skafander?
Tradycje i kultura kraju, przelewają się hiszpańskimi ulicami i są nieodłącznym elementem każdego dnia. W Polsce zostaly one zapomniane i ze zlekceważeniem wywalone na śmietnik.
Właśnie one są dla mnie wyzancznikiem polskości.
Ale ponieważ, teraz Polacy dostali licencje na kłótnie, ubliżanie sobie nawzajem, i tzw. "dochodzenie do Prawdy poprzez agresje werbalną i totalne zapatrzenie w swoje "nieomylne idee", zmiat wyżej wspomnianego "budowania, kochania, i umierania", z wielkim przygnębieniem patrzę na to polskie korytko.
Nie odbieram negatywnie tego co napisał Tusk. Problem w tym, że obecna "Polskość" jest tak oporna na krytykę (i przy okazji trochę prawdy), jak kot na wodę.
Dlatego pewnych dwóch bardzo poczytanych pisarzy, których szczerze podziwiam, opuściło ten kraj.
Z drugiej co to ubliżanie im daje? Satysfakcję typu: "ale mu dojechałem, ha!"? Idee trzeba czymś podpierać, a nie tylko: bo wiem lepiej. Z wiedzą czasem gorzej...
Jego artykuł raczej nie jest negatywny, być może był dwadzieścia pięć lat temu, a teraz zapewne jest dla niektórych z nas. W końcu wyraził tylko swój punkt widzenia, a każdy ma do tego prawo. Jednak wyrażenie swojego zdania ostatnio skutkuje obelgami i agresją. Dlaczego?