Z pamiętnika młodego KWARANTANNOWICZA dzień pierwszy:
Siema, wczoraj o pierwszej w nocy przekroczyłem granice w Svinesund. Z pełnym pakietem dokumentów stawiłem się na granicy. Po enigmatycznym sprawdzeniu papierów policjant stwierdził, że kieruje mnie do hotelu na 10 dni kwarantanny. Hotel najbliżej granicy , którą przekroczyłeś i nie ważne gdzie mieszkasz. Miałem ze sobą kontrakt (pracuję tutaj od wielu lat), potwierdzenia zameldowania, negatywny test na COVID, stały numer personalny, kontrakt na mieszkanie w którym mieszkam sam. Po wykonaniu kolejnego testu pojechałem do hotelu. Niestety nie pomogło to na ominięcie kwarantanny w hotelu. Jestem tutaj pierwszy dzień. Nie do końca według mnie to ma sens. Ludzi jest cały hotel, na posiłki schodzi się do wspólnej jadalni. Co prawda są zachowane pozorne dystanse między stołami ale żeby się tam dostać idzie się z masą ludzi i stoi w kolejce nie wiadomo z kim i skąd. Zasady tu panujące też są zastanawiające, mogę wychodzić na spacer, na papierosa i
i do sklepu co jest dziwne przy takich restrykcjach. Jestem po pierwszym posiłku i nie polecam. Makaron z czymś pomarańczowym na słodko i mix sałat. Sok tylko do śniadania ewentualnie kawa, herbata i woda oczywiście wliczone w cenę tych " wczasów" za które sam będę mógł sobie zapłacić . Na marginesie to pierwszy hotel w moim życiu, w którym trzeba zapłacić z góry.
Pozdrawiam
Max