Widze ze na tym forum zebrali sie chyba wszyscy polscy prezesi, biznesmeni i kapitalisci...
Jesli ktos twierdzi, ze praca kierowcy smieciarki jest praca hanbiaca, to ja do dodania nie mam nic, lub bardzo niewiele. Jesli dla kogos wyznacznikiem sukcesu zyciowego jest to, ze moze sobie w restauracji zamowic na co ma ochote i nie patrzec przy tym na ceny, albo to, ze ma dom i dobry samochod, to wprawia mnie to w otepienie... Kim jest taki czlowiek i w jakich srodowiskach sie obraca, ze takie pierdoly uwaza za wyznacznik luksusu, wysokiego statusu spolecznego, oraz... ze jest czlowiekiem wyszej kategorii niz smieciarz???
Ach, zapomnial bym, smieciarstwo hanbi jeszcze i dla tego, ze kapitalu sie nie odklada, ze to praca dla ludi malo ambitnych, wolow roboczych i tumanow. Bez aspiracji, ambicji, nie wiedzacych ze ONLY SKY IS LIMIT...
W pewnym momencie kazdy jakos rozwijajacy sie czlowiek dochodzi do momentu, gdy samochody przestaja go podniecac. Z prostej przyczyny: jesli jakis Ci sie podoba, to nie ma sie co zoladkowac, bo przeciez mozesz go sobie kupic... A potem przychodzi kolejny etap, etap ktory pieknie Dunczyk okreslil w Vabanku: "Wraz z uplywem czasu spada zapotrzebowanie na mocne wrazenia, a rosnie popyt na swiety spokoj".
Gdzie w tym wszystkim, na jakim etapie sa masi forumowi prezesi, kapitalisci i milionerzy patrzacy z pogarda i politowaniem na (przepraszam za wyswiechtany slogan z czasow PRLu) zwyklego czlowieka pracy, ktory codziennie wlasnymi rekoma na kromke chleba uczciwa ciezka praca zarabia? Bo skoro sa oni na tym etapie (a po wpisach widac ze sa) iz podnieca ich fakt, ze moga bez rujnacji budzetu domowego amowic sobie podwojny bukiet surowek, a moze nawet i duze frytki...
Zreszta... Nie mi sie o tym wypowiedac. Jam czlek wykonujacy ostatnio prace co prawda nie fizyczna, ale prosta jak tronek od szpadla, zwykly, szary, niziusienko w strukturach firmy usadowiony czlowieczek, ktory za zadne skarby swiata nie dalby sobie wlepic wyzszego stanowiska. Jam czlek pozbawiony ambicji, ciesze sie wolnoscia od obowiazkow, odpowiedzialnoci... Czas po pracy mam dla rodziny i przyjaciol, a telefon wylaczony... bo jestem malutkim nic nie znaczacym czlowieczkiem ktory w ..... ma robienie kariery wiec moze sobie na to pozwolic. Jestem prostakiem, ktory w knajpie pije dobre chlodne piwo, nie zas piwo ktore kosztuje 100koron - niby ta sama szklanka tego samego piwa, ale dla mnie to olbrzymia roznica. Jezdze autobusem, metrem i trykiem, jest wygodniej i szybciej niz samochodem. A samochod, jesli mi bedzie potrzebny moge sobie kupic, na finn.no sa tysiace ogloszen...
Jestem wiec proletariatem, z wlasnego co prawda wyboru, ale jednak proletariatem. I jest mi z tym naprawde zajefajnie. Nigdy w zyciu nie czulem sie tek swobodny, wyluzowany i beztroski jak teraz, uwierzcie mi, jestem po prostu szczesliwy. Ale, i jest to bardzo wielkie ale, jako czlonek proletariatu, czlek z plebsu nie mam prawa oceniac kapitalistow, prezesow i przedsiebiorcow. Zwlaszcza takich, ktorzy moga sobie pozwolic NAWET na posiadanie domu i podwojne frytki w McDonaldzie.
Pozerstwo to zwykla glupota. Ale pomiatanie innymi i upokazanie ich to juz zupelnie co innego. Zwlaszcza gdy robi sie to w sposob zenujacy.
GENTELMANI NIE ROZMAWIAJA O PIENIADZACH, ONI JE PO PRASTU MAJA...