Kazdy orze jak moze. I nie dzieje sie nic takiego, co juz gdzies kiedys sie nie wydarzylo...
Zdarzylo sie kiedys tak, ze do pewnego ludu przybyl kaplan nowej religii. Krol tego ludu byl tolerancyjny i uwazal, ze co do Boga, to kazdy ma prawo modlic sie do takiego, do jakiego chce. I kazdy ma prawo glosic slowo swego Boga.
Krol dal Kaplanowi ziemie, na ktorej pozwolil mu pobudowac swoj kosciol, kaplice czy jak to tam sie nazywa. Pozwolil mu kozystac do woli z kamieni, drzew, przydzielil robotnikow do pomocy... kolokwialnie mowiac dal mu ziemie i pomogl wzniesc swiatynie.
Jedno tylko zastrzegl. Kaplan moze robic co chce i nikt mu zlego slowa nie powie, ale krol rzada wzajemnego poszanowania swojej wiary.
Pewna noca Kaplan wraz ze swymi wspolwyznawcami wybrali sie do swiatymi Boga ktorego czcil Krol i jego ziomkowie. Zbezczescili i puscili z dymem swiete miejsce.
Oczywiscie zaplacili za to glowami, ale ...w swoim kraju Kaplan zostal uznany za swietego.
Tak wiec
Traktuj kazda religie z szacunkiem...
...ale dobrze przygladaj sie co sie dzieje...
...i pamietaj, ze to zwyciezcy pisza historie.
O przypowiesci o drzazdze z oku blizniego i belce we wlasnym... czy to sens pisac?
Przeciez to moja belka, wiec co komu do niej!
No i to tyle na temat zywota i meczenskiej smierci sw.Wojciecha, patrona Polski.
O zdrajcy krola polskiego i czeskim szpiegu, sw.Stanislawie, moze nastepnym razem.