WujekJanek napisał:
Joseph,
Ja całkowicie się z Tobą nie zgadzam.
1. Jako podwykonawcy otrzymaliśmy polecenie z biura głównego wykonawcy:
Na całej powierzchni biura montować sufit z gipsplate. OK, Zamontowaliśmy.
W tym czasie ekipa robiąca biura po drugiej stronie korytarza (świeżaki, od paru dopiero miesięcy w Norwegii, więc zasad nie znają) zgłosiła iż po pierwsze nie są rozprowadzone instalacje, a po drugie proszą o dokładne plany.
2. NESTE RUNDE. Przyszli elektrycy. Zrobili z naszego sufitu ser szwajcarski.
3.NESTE RUNDE. Otrzymaliśmy polecenie: poprawić po elektrykach, zaszpachlować, malować na gotowo. Zrobiliśmy. Świeżaki siedzą i czekają na rysunki techniczne.
4. Przyszli monterzy od wentylacji. Musimy zdemontować cały sufit. Gdy skończyli otrzymujemy polecenie ponownego montażu.
5.NESTE RUNDE. Zanim wzięliśmy się do roboty, przyszli goście od instalacji p-poż. Założyli. Dwustrefową. Dostaliśmy dyspozycję montażu sufitu pomiędzy strefami. Z pojedynczego rygipsa. Trochę nas cholera wzięła. spytaliśmy o akryl firestop, ktoś się obudził i kazano między strefami dać sufit p-poż. Świeżaki patrzą na nas i umierają ze śmiechu.
6.Przychodzi mądry z biura, każe nam instalować sufit podwieszany. Ołówkiem rysuje na ścianie gdzie dokładnie. 5cm poniżej dolnych tryskaczy. Zaczynamy montaż. Następnego dnia przychodzi architekt, nieomal dostaje zawału. Dzwoni do biura. Dzwonią do nas z biura i mówią, że potrzebują pomysłu na wybrnięcie z tematu. Świeżaki w tym czasie wyzywają nas od najgorszych tumanów i debili.
7.NESTE RUNDE. Dostajemy telefon z biura. Oni nie wiedza co mają zrobić. My mamy coś zrobić, nie ważne co, tak, żeby było dobrze. Robimy.
8. Świeżaki dostają informację z biura: planów nie ma, idźcie do biur na przeciwko, obejżyjcie jak to jest zrobione, zróbcie tak samo. Dostają ostrą zjebę, że my już skończyliśmy, a oni jeszce nawet nie zaczęli. Oczywiście za cały ten czas godzin sobie pisać nie mogli bo przecież NIC NIE ROBILI.
9.KONIEC. My mamy 30 dniówek do zapłaty, świeżaki 4. I zjebę za 4-dniowe opóźnienie. Od poniedziałku idziemy na nowy projekt. Świeżaki szukają pracy. Norwegowie nie chcą współpracować z polskim podwykonawcą który jest niesolidny, nie pracuje, nie respektuje poleceń, ma opóźnienia, krytykuje, poucza...
KONKLUZJA: ja, jako zagraniczny obcokrajowiec całkowicie zgadzam się z tym, iż "Zagraniczni obcokrajowcy nie do końca rozumieją taki styl pracy." Ja go nie rozumiem. W zamian za to znam najważniejsza na norweskim placu budowy zasadę: forbudt bruken av hodet.
A skoro tak, to nawet zagraniczni obcokrajowcy nie robią na mnie wrażenia. Norwegia to kraj specyficzny. A skąd wiesz, może mają też jakichś własnych, krajowych obcokrajowców...
Chcesz mieć dobre układy z szefem Norwegiem, to pamiętaj:
FORBUDT BRUKEN AV HODET !!!
No to u mnie tak z tego miesiąca, a jeszcze się nie skończył(nie potrafię tak kwieciście pisać):
Trzy produkty na styczeń:
Pierwszy na koniec stycznia, jakieś drobne poprawki w dokumentacji po moich obiekcja(od trzech lat to samo kilkanaście razy już im wytykałem) no i gra robimy..
Drugi na drugą połowę stycznia: mega wał w rysunku, ok poprawa i jedziemy, ale jak klient dostał rysunki z poprawką to się zastanawia jak można było takie coś przeoczyć, więc czekamy aż sam wszystko przeliczy...
Trzeci na wczoraj, materiał jest, przygotowujemy, siedzę po godzinach, cóż poradzić.
wszystko poskładane, ale coś mnie podkusiło sprawdzić nie moją robotę bo na oko coś nie tak... no tak rysunki ok, tylko tabelki z materiałem zapomniał pan inż. zmienić z poprzedniego projektu , przeszło przez dwa działy i nikt nawet nie spojrzał że materiał inny niż na rysunkach... no ale to Norwegia, wiec inni też zayebali sprawę i nasz produkt może być tydzień później.....
hura możemy dalej się opierdalać....
kolejny dzień spokojnie leci, a tu magazynier czegoś nerwowo szuka i nie może znaleźć, okazuje się że produkt zamówiony w lipcu, miał być na dziś do wysyłki, (nawet klient dzwonił na początku roku i pytał czy już się robi, oczywiście że się robi!), a tu go nie ma, co tam pierdoła za 300k można zapomnieć, chÓj że projekt za kilka baniek nie ruszy przez naszą obsuwę, ale znów się okazało że bracia Norwedzy z innej firmy przyszli nam z pomocą i też mają opóźnienia..
Rozmowa z majstrem((Norweg) na temat kolejnych zleceń i twierdzi że wsio ma dopięte na ostatni guzik, jak materiał dojdzie na czas i nikt nie będzie chory to się wyrobimy...
Ja rzucam że jeszcze dokumentacja musi być ok, żeby się wyrobić...
Majster- to to nigdy nie będzie dobre od razu, w Norwegii przecież jesteśmy..